Znamy wyniki analiz próbek z kopalni żwiru w Czernikowicach
Do wyrobiska trafiło przynajmniej 1700 ton odpadów ropopochodnych, komunalnych i niebezpiecznych substancji. Aby powstrzymać zarządcę terenu od wwożenia kolejnych śmieci, mieszkańcy od marca blokują jedyną drogę do żwirowni.
- Domagamy się też od marszałka województwa natychmiastowego cofnięcia pozwolenia na dalszą rekultywację - podkreśla Małgorzata Blecharz, uczestniczka protestu, a jednocześnie radna gminy Chojnów i sołtyska Jerzmanowic
"Bo my nie byliśmy odpowiedzialni. Za to był odpowiedzialny urząd marszałkowski, który wydał decyzję na pozwolenie na rekultywację tego terenu i urząd powinien to zakończyć."
Co więc z olbrzymią stertą niebezpiecznych śmieci, które - pod pozorem rekultywacji - trafiły do wnętrza żwirowni w Czernikowicach? Reprezentanci urzędu marszałkowskiego twierdzą, że to władze gminy powinny zobowiązać administratora do wywiezienia i utylizacji odpadów.
- Tylko, że taki nakaz może mieć dla gminy katastrofalne skutki finansowe - ripostuje wójt Chojnowa, Andrzej Pyrz.
"Jeżeli właściciel spółki nie usunie, to wtedy ta jednostka, która wydała decyzję o usunięciu, sama wykonuje zastępcze wywiezienie tych odpadów. Z tym się wiążą dość poważne koszty. Dla budżetu gminy jest to ogromny koszt. Natomiast tym problemem i rozwiązaniem jego przede wszystkim ma się zająć marszałek województwa."
Taką interpretację prawa potwierdzają również reprezentanci inspektoratu ochrony środowiska - tym bardziej, że to marszałek Dolnego Śląska wydał pozwolenie na rekultywację żwirowni w Czernikowicach.
POSŁUCHAJ MATERIAŁU ANDRZEJA ANDRZEJEWSKIEGO:
Już na początku roku mieszkańcy Czernikowic k. Chojnowa zorientowali się, że do pobliskiej żwirowni ciężarówki zwożą cuchnące śmieci z rozdrobnionym plastikiem, gumą i innymi zabronionymi substancjami. A miała to być rekultywacja dawnej kopalni...
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.