KOMENTARZ: Dokąd zmierza Śląsk Wrocław?
Po kiepskim początku sezonu wydawało się, że Śląsk wraca na właściwe piłkarskie tory. Cztery zwycięstwa z rzędu w ekstraklasie, dobra frekwencja na trybunach i poprawianie klimatu wokół samej spółki. To musiało rodzić uzasadnione nadzieje, że może być jeszcze lepiej.
Funkcję prezesa klubu powierzono Patrykowi Załęcznemu. Po niedawnym przyjściu do klubu robił wiele, żeby poprawić komunikację, relacje z kibicami i ocieplić wizerunek drużyny. Sukcesy na tym polu spowodowały awans na fotel prezesa. Krok sensowny i logiczny. Można powiedzieć, że czekaliśmy na więcej.
I w momencie kiedy atmosfera wokół Śląska się poprawiała, środowisko we Wrocławiu obiegła informacja, że wiceprezesem klubu ma zostać Marcin Torz. Zadeklarowany kibic, ale też dziennikarz, który w swoich publikacjach nie raz krytykował piłkarzy, co w przeszłości zaowocowało nawet spotkaniem drużyny z nim i "wymianą uprzejmości". Co dużo bardziej ciekawe wielokrotnie krytykował postępowanie prezydenta miasta Jacka Sutryka. Sugerował choćby zburzenie stadionu i wybudowanie mniejszego obiektu. Jego postulaty i spostrzeżenia zamieszczone w mediach społecznościowych przedstawiamy poniżej.
Nominacja wywołała poruszenie, bo nieznane są kwalifikacje Marcina Torza do pełnienia tej roli. A dodatkowo Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Akcjonariuszy Spółki, które zbierze się już w piątek ma w punkcie swoich obrad określić wymogi, jakie kandydat na Członka Zarządu ma spełniać. Może chodzić o stwierdzenie czy potrzebne są wyższe studia. Pewnie jakieś zarządzanie by się przydało, o MBA nie wspomnę. A może jednak okaże się, że wystarczy zwykła matura.
Gdy dziennikarz często krytykujący Urząd Miasta ma zostać de facto jego pracownikiem jeszcze w czasie kampanii wyborczej, a także przed tą samorządową, która czeka nas w przyszłym roku, to wnioski nasuwają się same i każdy z Czytelników może je wysnuć chyba bez większych problemów. Krytyki miasta nie będzie a będzie ciepła posadka w spółce, której właścicielem jest gmina Wrocław. Politycznie może i trafne. Etycznie - moim zdaniem - niedopuszczalne.
Miejska spółka to nie prywatny folwark, w którym zatrudnia się, kogo chce byle osiągnąć osobistą korzyść. Warto pamiętać o tym, że to własność ludzi i z ich zdaniem należy się liczyć.
A nowy prezes Patryk Załęczny ma prawdziwy problem. I to już na samym starcie swojego urzędowania. To on proponuje kandydatów na stanowisko wiceprezesa klubu. I przyznał, że w gronie kilku osób znajduje się Marcin Torz. Jeśli Torz otrzyma posadę, to Urząd Miasta umyje ręce i powie, że nowy prezes miał pełną swobodę w doborze współpracowników. I że gmina ma do niego pełne zaufanie. Pytanie, czy jest to kandydat prezesa Załęcznego, czy też jest to kandydat, którego on musi zaakceptować i przyjąć jak swojego, pozostanie pewnie bez odpowiedzi.
Członka Zarządu ma powołać Rada Nadzorcza. Dobrze będzie zapytać - w trybie dostępu do informacji publicznej - o to, na jakie zarobki taka osoba będzie mogła liczyć. To pytanie natychmiast po ukształtowaniu się pełnego zarządu Śląska z pewnością zadamy. Warto wiedzieć, jaka jest cena przejścia na drugą stronę mocy.
Mam tylko nadzieję, że te zawirowania nie przełożą się na grę i formę piłkarzy. Zepsuć to co zostało zbudowane jedną decyzją - w takim momencie - byłoby czymś historycznym. A do historii - naprawdę - lepiej przejść w inny sposób.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.