R. Czarnecki o Komisji Europejskiej: Jest próba zadziałania poprzez wybory, żeby obecny rząd obalić [WIDEO]
Studio Radia Wrocław w Karpaczu, gdzie relacjonowaliśmy wydarzenia Forum Ekonomicznego, odwiedził europoseł Ryszard Czarnecki z Prawa i Sprawiedliwość, Europejskich Konserwatystów i Reformatorów.
Panie pośle, zacznijmy od spraw krajowych. Kampania trwa. Jak pan to ocenia po ostatnich obietnicach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości?
Bardzo wiele kampanii obserwowałem i w Polsce, i na 5 kontynentach, jak ostatnio sobie policzyłem. Muszę powiedzieć jedno, jaki będzie wynik 15 października, to zobaczymy. Natomiast to, co się udało formacji rządzącej, to narzucanie pewnej narracji. To znaczy opozycja jest zmuszona odnosić się do kolejnych pytań referendalnych.
Jest reaktywna?
Jest reaktywna. Teraz z kolei jest odpytywana przez państwa, przez dziennikarzy z naszych kolejnych pomysłów zgłoszonych zasadzie codziennie, czy co drugi dzień, odnośnie poprawy sytuacji, a to w blokach z wielkiej płyty, a to posiłków w szpitalu, żeby polepszyć ich jakość, a to kwestii promocji polskich produktów, w ogóle a szczególnie w rolnictwie. Więc no opozycja trochę tak tańcuje jak PiS zagra. Jaki będzie tego efekt? Zobaczymy. Ja jestem umiarkowanym optymistą. Przestrzegam kolegów przed triumfalizmem, bo to najgorszy doradca. Ale uważam, że jest szansa na trzecią kadencję.
Opozycję mówi tak, jak wspominamy o tych propozycjach, które się pojawiają codziennie od początku tego tygodnia, że te wszystkie rzeczy, które proponujecie, powinniście zrobić w minionych 8 latach?
No tak. To tak można łatwo skomentować. Tylko, że zwracam uwagę, że to zwalnia opozycję od takiego merytorycznego ustosunkowania się do tego. To najprościej powiedzieć, że mogliście to zrobić. Zwracam uwagę, że rzeczywiście nam się udało to, czego im się nie udało, czyli mieliśmy duże środki na realizację różnych programów społecznych, czy wspierania polskich firm właśnie w pandemii, bo uszczelniliśmy budżet. Oni tego nie potrafili zrobić. Więc jest zbójeckim prawem opozycji krytykować, natomiast mam wrażenie, że nas różni także pewna sprawczość. My jesteśmy sprawczy, oni natomiast nie byli. Oni ulegali takiemu złudzeniu imposybilizmu, czyli impossible. Jeżeli nic nie jest możliwe, dla nas, że tak powiem, tylko niebo jest sufitem.
Kiedy Polska dostanie pieniądze z KPO, panie pośle?
Powtarzam, dostanie po wyborach, niezależnie od tego, kto te wybory wygra. Ponieważ mamy cztery wybory przed sobą, więc od razu mówię, że po wyborach parlamentarnych, a nie samorządowych, czy europejskich.
Dlaczego dopiero wtedy?
No ponieważ jest to ze strony Komisji Europejskiej pewna gra polityczna, aby jednak uderzyć w polski rząd. Komisja Europejska nie jest jakimś zbiorem ekspertów, obiektywne ciało, które decyduje obiektywnie. To jest ciało polityczne i tutaj pewne niechęci do Polski jako kraju, który się bardzo szybko rozwija w wymiarze gospodarczym, ale także geopolitycznym, są wyraźne. Przedstawiciele różnych państw takich, zwłaszcza istotnych, ważnych w Komisji Europejskiej, nie wszystkich, starają się, ponieważ nie tylko kapitał ma narodowość, a także komisarze w Komisji Europejskim mają narodowość. Wykorzystują Komisję Europejską, żeby utrudnić życie Polsce, aby zahamować taki wzrost znaczenia Polski. To nie tylko chodzi o Polskę. No w swoim czasie Komisja Europejska, nakręcana przez Niemcy, Francję, obaliła rząd lewicowy w Atenach, Papandreu i rząd centroprawicowy Berlusconiego w Rzymie. To się w przypadku Polski nie udało. No to teraz jest próba zadziałania poprzez wybory, żeby obecny rząd obalić. Natomiast myślę, że Polacy są narodem bardzo przekornym. Nie lubią jak ktoś im mówi z zewnątrz, jak obcy im mówią, na kogo mają głosować, kto ma rządzić, jak mają żyć, jak mają się zachowywać. Polacy są przekorni. Myślę, że te naciski Komisji Europejskiej, także polityków niemieckich spełzną na niczym.
Jak śmierć Prigożyna mogła wpłynąć i jeszcze może wpłynąć na dynamikę tego, co się dzieje właśnie za naszą wschodnią granicą, ale przede wszystkim z perspektywy Moskwy i Kremla?
Dobre pytanie. Myślę, że to pokazało i samym Rosjanom, co jest ważne, ale także Zachodowi, że Putin jest jedynym przywódcą w Rosji. Że to jest jedyny partner do potencjalnych negocjacji pokojowych, czy raczej o zawieszeniu broni. Że Putin jednak dzierży te lejce mocno i żeby Zachód nie miał złudzeń, że jest jakaś alternatywa dla Putina, przynajmniej nie w najbliższych kilku latach. Myślę, że ten cel osiągnął.
A sądzi pan, że Zachód ma jeszcze jakieś znaki zapytania, a propos tego właśnie co się dzieje za naszą wschodnią granicą? Bo tak się składa, że w ostatnich tygodniach i Holandia zdecydowała o poważnym wsparciu dla Ukrainy. Podobnie Amerykanie. Czy tutaj jeszcze możemy myśleć o tym, że ktoś ma właśnie wątpliwości, chciałby rozmawiać z Putinem pokojowo?
No także Amerykanie będą to czynić w przyszłym roku. Jestem o tym przekonany. Czy też te rozmowy pokojowe.
No bo mamy tam wybory.
No właśnie dlatego. Jednak polityka zagraniczna jest bardzo często zakładnikiem polityki wewnętrznej, także w Ameryce. I tak to się robi w Ameryce, że w sytuacji, gdy trzech głównych kandydatów Republikanów obecnie mówi, że powinno być mniej zaangażowania USA w Europie Wschodniej, no to prezydent Joseph Robinette Biden nie może odstawać. Jeżeli będzie miał diametralnie inną pozycję, a więc mocnego zaangażowania w Ukrainę, to może stracić kilka milionów, jeżeli nie więcej głosów Amerykanów, którzy chcą, aby Ameryka skupiła się na przykład na rywalizacji z Chinami w Azji, a nie na Europy Wschodniej. Jakby nie rozumiejąc, że w pewnym sensie uderzanie w Rosję przez Waszyngton, to uderzanie w jednego z głównych sojuszników Pekinu. Natomiast tak uważam, że w przyszłym roku dojdzie do rozmów, nazwijmy to o zawieszeniu broni. Ja nie liczę na traktat pokojowy. Co Ukraińcy sobie wywalczą w najbliższych tygodniach i miesiącach, ile odzyskają ze swego terytorium, to będzie ich. Natomiast myślę, że w przyszłym roku niestety zaczną się namowy przez różne ważne państwa Zachodu, także te z Europy jak Niemcy, Francja szczególnie, żeby na przykład Ukraina pogodziła się z tym, że Krym jest rosyjski, co oczywiście dla Ukrainy będzie nie do przyjęcia.
A co będzie z Donaldem Trumpem?
Taktyka demokratów rządzących w Białym Domu jest prosta. Oni znają badania, z których wynika, że Biden, który ma pozycję słabą, jest słabym prezydentem w sensie polityki wewnętrznej. Tak jest oceniany przez Amerykanów. Że tylko z jednym kandydatem Republikanów Biden może wygrać i tym kandydatem jest Trump. W związku z tym teraz następuje seria ataków na Trumpa, których efektem jest wzrost jego popularności w obozie Republikanów. On w cuglach wygra prawybory. On nawet nie musi do nich stawać. Jak były pierwsze primary election i on w ogóle tam się nie zjawił, bo wiedział, że i tak na niego republikańscy wyborcy zagłosują, bo jest ofiarą, jest męczennikiem, taka solidarność z Trumpem. Tymczasem, jak już dojdzie do jego nominacji, dojdzie do starcia z Bidenem, no to wówczas okaże się, że wtedy Demokraci z tym poobijanym Trumpem mogą łatwiej wygrać. Ale oczywiście może tak być, że jednak się przeliczą i Trump wygra.
A jak destabilizacja państw Afryki przez Rosję, no bo śmiało możemy o tym oczywiście otwarcie powiedzieć, że to jest wpływ Moskwy na to wszystko, co się tam dzieje, może wpłynąć na losy demokratycznego świata, na biznes, na gospodarkę i ostatecznie na pokój na świecie?
Rzadko mnie o to dziennikarze w Polsce pytają, tym bardziej cenię to pytanie. Powiem w ten sposób: wpływy, mało widoczne w Polsce, Chin w Afryce są olbrzymie. Tam niektóre państwa po prostu są na chińskim pasku, gdy chodzi o gospodarkę.
Bo zakredytowane, to oczywiste.
Dokładnie. Gdyby Pekin na przykład chciał ogłosić bankructwo niektórych krajów w Afryce, to by mógł to zrobić. Oczywiście tego nie zrobi. Nie o to chodzi. Natomiast Rosja te wpływy ma bardziej spektakularne, bardziej widoczne dla gołego oka, bo to są wpływy militarne, chociaż także oczywiście gospodarcze. Rosja poszerza swoje tam wpływy. Możemy wymieniać cały ciąg państw, bo to jest RPA, to jest Republika Środkowej Afryki, Sudan, Libia, Mozambik, Madagaskar, Lesotho i może taką kolejkę ciągnąć. Niger ostatnio, rzecz jasna. Natomiast to jest rzecz, która pokazuje, że Zachód tam się cofa. No porażka wizyty Blinkena w RPA. Wycofanie się Francji ze swoich dawnych kolonii. Przynajmniej po części, nie mówią Senegalu, ale o Mali na przykład tak. To znaczy, że Rosja wprowadza Afrykę do tej gry geopolitycznej, mówiąc: no tak, to my się może trochę posuniemy w Afryce, żeby zrobić miejsca dla was, dla Zachodu, no ale wy musicie się trochę posunąć w dawnej naszej strefie wpływów, czyli w dawnym Związku Sowieckim. To oczywiście dla regionu Europy jest nie do przyjęcia.
(...)
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.