Zagłębie wygrało z Pogonią
Mecz w Lubinie dobrze się oglądało od pierwszych minut. Oba zespoły nie zamierzały kalkulować, chciały grać ofensywnie, śmiało atakowały i piłka szybko przenosiła się spod jednego pola karnego pod drugie. Można było mieć tylko jedno zastrzeżenie - brakowało sytuacji bramkowych.
Nieco więcej pracy miał bramkarz Pogoni, bo gospodarze częściej potrafili przedostać się w pole karne rywali i Bartosz Klebaniuk musiał wyłapywać dośrodkowania, ale poważnie został w pierwszej połowie sprawdzony tylko raz. Po dośrodkowaniu Kacpra Chodyny piłka trafiła na głowę Tomasza Pieńki, ten ładnie przymierzył, ale golkiper "Portowców" wykazał się świetnym refleksem.
Grek Sokratis Dioudis, dla którego to był pierwszy mecz w tym sezonie, bo wcześniej leczył uraz, został sprawdzony dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy. Goście przejęli piłkę przed polem karnym Zagłębia i w dobrej sytuacji znalazł się jego rodak Efthymis Kouluris, ale trafił w środek bramki.
Druga połowa rozpoczęła się od śmielszych ataków gospodarzy i kilka razy w polu karnym przyjezdnych mocno się zakotłowało. W jednaj z akcji Pieńko zakręcił obrońcami Pogoni, ale piłka po jego soczystym strzale trafiła tylko w boczną siatkę. Później z rzutu wolnego przymierzył Damian Dąbrowski i Klebaniuk musiał ratować swoją drużynę.
Z drugiej strony trener Pogoni Jens Gustafsson już w 59. minucie musiał dokonać drugiej zmiany spowodowanej kontuzją. Jeszcze w pierwszej połowie boisko opuścił Danijel Loncar, a po przerwie dołączył do niego Joao Gamboa. Szwed zmuszony był do roszad w ustawieniu drużyny.
Przyjezdni mieli swoje problemy, ale w końcu też wypracowali sytuację bramkową. Po dośrodkowaniu z lewej strony piłka trafiła na głowę niepilnowanego Koulurisa, ale ten fatalnie chybił. Grek chyba sam nie mógł uwierzyć, że nie trafił do siatki, bo aż zakrył twarz dłońmi.
Jak trzeba strzelać głową, pokazał kilka chwil później Bartosz Kopacz. Po rzucie rożnym obrońca gospodarzy wygrał walkę w powietrzu, uderzył i co prawda Klebaniuk zdołał wybić piłkę, ale już zza linii bramkowej. Bramkarz Pogoni mógł się chyba lepiej zachować w tej sytuacji.
Gol sprawił, że obraz gry się zmienił. Zagłębie cofnęło się na własną połowę i skupiło na obronie oraz wyprowadzaniu kontrataków, a optyczną przewagę osiągnęli gości. Lubinianie kontrolowali spotkanie, a Pogoń miała problemy nie tylko z wypracowaniem sytuacji bramkowej, ale nawet z przedostaniem się pod pole karne rywali.
Szczecinianie zagrozili bramce Zagłębie dopiero po kontrataku. Piłka trafiła w polu karnym do Koulurisa, ale ten nie zdecydował się na strzał, źle przyjął piłkę i obrońcy Zagłębie zażegnali zagrożenie.
Na tym emocje w Lubinie się skończyły i Pogoń przegrała czwarty mecz z rzędu, w żadnym nie zdobywając gola. Zagłębie natomiast wygrało trzeci mecz na własnym stadionie w tym sezonie.
KGHM Zagłębie Lubin – Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)
Bramka: 1:0 Bartosz Kopacz (78-głową)
Żółta kartka – KGHM Zagłębie Lubin: Michał Nalepa; Pogoń Szczecin: Adrian Przyborek, Linus Wahlqvist, Wahan Biczachczjan, Luka Zhovic, Rafał Kurzawa.
Sędzia: Marcin Szczerbowicz (Olsztyn). Widzów: 8285.
KGHM Zagłębie Lubin: Sokratis Dioudis – Mateusz Grzybek, Bartosz Kopacz, Michał Nalepa, Mikkel Kirkeskov – Kacper Chodyna (75. Arkadiusz Woźniak), Tomasz Makowski, Damian Dąbrowski, Serhij Bułeca, Tomasz Pieńko (90. Damjan Bohar) – Dawid Kurminowski (75. Juan Munoz).
Pogoń Szczecin: Bartosz Klebaniuk – Linus Wahlqvist, Danijel Loncar (26. Paweł Stolarski), Mariusz Malec, Leo Borges (80. Leonardo Koutris) – Wahan Biczachczjan (80. Mariusz Fornalczyk), Joao Gamboa (59. Luka Zhovic), Alexander Gorgon, Adrian Przyborek (59. Rafał Kurzawa), Kamil Grosicki – Efthymis Kouluris.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.