Kilka ton śniętych ryb na brzegach dwóch jezior w okolicach Legnicy
Pierwszy raz to się przytrafiło w takiej skali. Tu nie ma co ukrywać, że gdyby to jezioro było - jak za starych czasów - zbiornikiem przepływowym, bo wpływała tu niegdyś rzeka Lubiatówka, dzisiaj okala ona jezioro, gdyby był dopływ świeżej wody z tlenem, to może udałoby się tego uniknąć.
Inspektory WIOŚ szacują, że w obu zbiornikach po ostatnich upałach poziom tlenu spadł do zaledwie 4 proc.
- Aby w przyszłości nie dochodziło to podobnych sytuacji, w przypadku zbiornika w gminie Miłkowice wystarczy przywrócić dawny bieg rzeki Lubiatówki - tłumaczy Mariusz Ból z legnickiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego:
Natomiast problem jest z Jeziorem Koskowickim, które jest jeziorem płytkim. Tu tylko aeratory powietrzne wchodzą w grę, ale je trzeba czymś zasilać. Musimy zdobyć kawałek terenu i dostęp do prądu, żeby to uruchomić. Poprosiłem starostę, żeby nam pomógł tę sprawę sfinalizować i obiecał pomoc.
Wędkarze podkreślają, że na kompleksowe rozwiązanie problemu dotlenienia jezior, którymi się opiekują, potrzeba przynajmniej trzech milionów złotych. Ich związek nie ma takich pieniędzy.
Wody Polskie nie wykluczają, że Lubiatówka niebawem wróci do dawnego koryta - to wymaga jednak czasu i pieniędzy. Administratorem obu zbiorników jest legnicki oddział Polskiego Związku Wędkarskiego. Dzięki wsparciu m. in. tamtejszego starostwa wędkarze zdobędą część sprzętu potrzebnego do doraźnego natleniania wody.
POSŁUCHAJ WIĘCEJ:
cz. I
cz. II
fot. Krzysztof Strynkowski
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.