Niespodziewana porażka Zagłębia
Korona po pięciu kolejkach zamykała ligową tabelę, więc mecz z Zagłębiem nabierał dla gospodarzy dodatkowego znaczenia. Trener Kamil Kuzera wobec kontuzji zdecydował się na kilka zmian. Po raz pierwszy od początku zagrali Mateusz Czyżycki i Adrian Dalmau. Na jedną roszadę, w porównaniu ze spotkaniem z Puszczą Niepołomice, zdecydował się Waldemar Fornalik. W pierwszej jedenastce pojawił się Tornike Gaprindaszwili.
Już od pierwszych minut widać było, że obie drużyny interesuje tylko zwycięstwo. Po początkowej przewadze Zagłębia, do głosu doszła Korona i dość szybko wyszła na prowadzenie. Dalibor Takac posłał piłkę w pole karne gości. Dalmau odegrał do Nono, a hiszpański pomocnik kielczan nie dał żadnych szans bramkarzowi Zagłębia Szymonowi Weirauchowi.
Goście ruszyli do odrabiania strat, ale zapomnieli o obronie. Podopieczni trenera Kuzery bezlitośnie to wykorzystali. W 22. min. po dośrodkowaniu Jacka Podgórskiego Tomasz Makowski wybił piłkę, ale ta trafiła do Dalmau, a ten podwyższył prowadzenie Korony.
To już trzecia bramka hiszpańskiego napastnika w tym sezonie. Sześć minut później gospodarze mogli zdobyć trzecią bramkę, ale tym razem Weirauch nie dał się pokonać Podgórskiemu.
W 31. min sytuacja Zagłębia stała się jeszcze gorsza. Bartłomiej Kłudka za faul na Mateuszu Czyżyckim ujrzał drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną i zespół z województwa dolnośląskiego musiał grać w osłabieniu. Kielczanie jeszcze przed przerwą mogli zdobyć kolejnego gola, ale Nono zamiast podawać do lepiej ustawionych partnerów, zdecydował się na strzał, który bez problemu złapał Weirauch.
Widząc, co się dzieje na boisku, Waldemar Fornalik zdecydował się na zmiany. Jeszcze pod koniec pierwszej połowy na murawie pojawił się Mikkel Kirkeskov, a od początku drugiej części gry Arkadiusz Woźniak i Tomasz Pieńko. To właśnie ten ostatni piłkarz w 47. min próbował zaskoczyć Xaviera Dziekońskiego, ale uderzył niecelnie. Gospodarze oddali inicjatywę Zagłębiu, ale goście nie potrafili wykorzystać rozluźnienia kielczan.
Kuzera, aby pobudzić swoich podopiecznych do lepszej gry, wprowadził na boisko Miłosza Strzebońskiego i Jewgienija Szykawkę, a nieco później Ronaldo Deaconu i Dawida Błanika. W 61. min bliski zdobycia trzeciej bramki był Dominick Zator, a cztery minuty później Szykawka, ale strzał głową Białorusina był minimalnie niecelny. W 68. min do siatki gości trafił Martin Remacle, ale sędzia Bartosz Frankowski odgwizdał spalonego.
Zagłebie grało bardzo ambitnie, starając się przynajmniej o honorowego gola. Na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry na uderzenie w tzw. krótki róg bramki kielczan zdecydował się Pieńko, ale Dziekoński nie dał się zaskoczyć. Dwie minuty później strzał Tomasza Makowskiego niemal z linii bramkowej wybił pomocnik Korony Podgórski.
Gospodarze także nie rezygnowali ze zdobycia kolejnej bramki, a blisko tego był w 89. min Błanik, ale jego strzał był niecelny. Do końca meczu nic się już nie zmieniło. Korona odniosła pierwsze zwycięstwo w tym sezonie, ale nadal zajmuje ostatnie miejsce w tabeli.
Korona Kielce - KGHM Zagłębie Lubin 2:0 (2:0)
Gole: 1:0 Nono (15), 2:0 Adrian Dalmau (22).
Żółta kartka - Korona Kielce: Jewgienij Szykawka. KGHM Zagłębie Lubin: Bartłomiej Kłudka, Mikkel Kirkeskov, Arkadiusz Woźniak. Czerwona kartka za drugą żółtą - KGHM Zagłębie Lubin: Bartłomiej Kłudka (31).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 9 727.
Korona Kielce: Xavier Dziekoński - Marcus Godinho (78. Jakub Konstantyn), Dominick Zator, Yoav Hofmayster, Marius Briceag - Jacek Podgórski, Dalibor Takac (59. Miłosz Strzeboński), Martin Remacle (70. Ronaldo Deaconu), Nono, Mateusz Czyżycki (70. Dawid Błanik) - Adrian Dalmau (59. Jewgienij Szykawka).
KGHM Zagłębie Lubin: Szymon Weirauch - Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Kamil Kruk, Mateusz Grzybek - Kacper Chodyna (46. Arkadiusz Woźniak), Damian Dąbrowski, Tomasz Makowski (86. Marek Mróz), Serhij Bułeca (46. Tomasz Pieńko), Tornike Gaprindaszwili (42. Mikkel Kirkeskov) - Dawid Kurminowski (71. Juan Munoz).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.