Muzeum Narodowe z Wrocławia dostało... spadek z Ameryki
Wyjątkowy dzień dla Muzeum Narodowego we Wrocławiu. Kanadyjska uczona prof. Markéta Charlota Götz-Stankiewicz zapisała placówce w spadku pokaźną sumę pieniędzy. Ile? Tego dyrektor Piotr Oszczanowski zdradzić nie chce, ale zapewnia, że to nie jest symboliczna kwota. Dodaje jednak, że to pierwszy taki przypadek w historii Muzeum Narodowego:
-Jesteśmy wdzięczni. To niezwykły akt, bo zazwyczaj jesteśmy obdarowywani dziełami sztuki, czy fragmentami kolekcji. Nie przypominam sobie, żeby ktoś nam przekazał taka konkretną sumę pieniędzy. Tu nie ma środków dedykowanych - to jest taka formuła open. To my musimy znaleźć dla nich przeznaczenie i zapewniam – znajdziemy.
Piotr Oszczanowski, zdradza Radiu Wrocław, że ma już pewien pomysł:
-Tak sobie po ciuchu myślałem, oczywiście decyzja jeszcze nie zapadła, że chyba sprawiłbym jej przyjemność gdybym wykorzystał te środki na wsparcie na przykład - my mamy coś co wyróżnia nas w skali kraju mianowicie w naszym muzeum działa... Teatr Czterech w Pawilonie Czterech Kopuł. Myślę sobie, że dobrze by się stało gdyby to mi się udało.
To prawdopodobnie pierwsza taka finansowa donacja na rzecz placówki. Wcześniej muzeum dostawało w spadku tylko pojedyncze dzieła sztuki. W Ameryce wsparcie pieniężne jest na porządku dziennym - ściany korytarzy prowadzących do galerii są często wypełnione marmurowymi tablicami z nazwiskami fundatorów poszczególnych kolekcji.
Hojna uczona mieszkała w Kanadzie, ale pochodziła z czeskiego Liberca. Była cenioną slawistką, kochała kulturę i sztukę. Jej mężem był Polak - Władysław Józef Stankiewicz. Niewykluczone, że to właśnie z uwagi na męża i jego sentyment do Muzeum Narodowego, zdecydowała się przekazać majątek właśnie placówce z Wrocławia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.