K. Bosak: Pierwszy raz słyszę, żeby policja utrudniała pracę lekarzom w szpitalach

Panie pośle wczoraj w komendzie Głównej Policji odbyła się konferencja dotycząca sprawy kobiety, która trafiła na SOR w jednym z krakowskich szpitali po zażyciu tabletki poronnej. Jak Pan ocenia całą tę historię?

Ja szczerze powiedziawszy chciałbym tu być wstrzemięźliwy, jeżeli chodzi o formułowanie jakichkolwiek opinii, bo ja po prostu znam tę sytuację tylko z mediów, a przyzwyczaiłem się do tego, że media nie przedstawiają czasem sytuacji dokładnie tak, jak one się wydarzyły. To czasem wynika z jakiegoś odchylenia dziennikarzy w tę czy inną stronę, a czasem wynika ze zwyczajnej niewiedzy. No po prostu, jeżeli coś się dzieje w szpitalu czy przy policji, to przy tym nie ma dziennikarzy. Więc ja nie znam wszystkich okoliczności. Widzę też, że tak, jak to w takich sytuacjach, mamy inflację stanowisk, to znaczy z jednej strony komunikaty wychodzą z policji, z drugiej od lekarzy. Ja uważam, że to nie jest sprawa dla mnie, jako dla polityka, żebym ja w tej chwili zajmował się analizą wszystkich sprzeczności pomiędzy tymi komunikatami, bo my jesteśmy w samym środku procesu układania list, prezentowania czołówek list wyborczych.

Za chwilę, panie pośle, do tego oczywiście nawiąże.

Ale wyjaśnię, że to są zupełnie różne pola. Natomiast niezależnie co tam się stało, to nasze stanowisko jest proste. To znaczy prawo powinno być przestrzegane i stosowane. Ani policja nie powinna, czy funkcjonariusze policji nie powinni poza te ramy prawa wychodzić. Niezależnie od tego, czy później mają do tego jakieś wytłumaczenie, czy nie. No ani też nie powinno być tolerancji społecznej dla złamania prawa. Sama sytuacja oczywiście budzi kontrowersje. To znaczy ja pierwszy raz słyszę o sytuacji, żeby policja gdzieś utrudniała pracę lekarzom w szpitalach i taka sytuacja mi się nie podoba. Z tego, co dotychczas słyszałem, to coś takiego miało miejsce wyłącznie dotychczas przy kryminalistach, którzy pod bronią byli przewożeni do szpitala po to, żeby im tam jakieś badania wykonać albo przy jakichś świadkach, którzy których życie było zagrożone ze względu na to, że na przykład składali zeznania w sprawie zorganizowanej przestępczości.

Trochę się jednak pan otworzył. Widzi pan, był pan wstrzemięźliwy w pierwszych sekundach wypowiedzi, a później już pan rozwinął myśl. Właśnie na to liczyłem. Ale to pójdźmy o krok dalej, bo faktycznie nie będziemy już w tej sytuacji roztrząsać i oceniać, bo bo na tym etapie trudno to robić. Co dalej z prawem aborcyjnym? Wrócić do dawnego kompromisu, czy czas na liberalizację? Jak patrzy na to Konfederacja?

My jesteśmy pro-life. Uważamy, że życie ludzkie powinno być chronione, niezależnie od etapu rozwoju organizmu ludzkiego. Jednocześnie zarazem uważamy, że oczywiste jest, że powinno być chronione zdrowie kobiet i podnoszona jakość opieki okołoporodowej. O ile w tej pierwszej sprawie prawo jest, to w tej drugiej sprawie mamy chaos, dlatego że ja rozmawiałem z lekarzami z Naczelnej Izby Lekarskiej i usłyszałem, że, po pierwsze, nie mamy w Polsce aktualnych wytycznych do leczenia w sprawach ginekologiczno-położniczych. Po drugiej, przez 8 lat rządów Platformy i 8 lat rządów PiS-u prawo jest tak skonstruowane, że nikt za to nie odpowiada. Nie ma po prostu w Polsce kogoś, ani towarzystwa naukowe lekarzy, ani minister zdrowia, ani samorząd lekarski. Po prostu nikt w Polsce nie odpowiada za to, żebyśmy mieli jasne, aktualne, klarowne procedury leczenia i standardy, odpowiednie do współczesnego standardu rozwoju medycyny. To jest sytuacja, która się powinna natychmiast zmienić i ona nie dotyczy prawa aborcyjnego, tylko ona dotyczy całego systemu ochrony zdrowia.

Sądzi pan, że da się to zrobić?

No to jest kwestia napisania jednej ustawy i wskazania po prostu kto jest odpowiedzialny za definiowanie standardów i procedur w placówkach ochrony zdrowia.

A macie taką ustawę?

My proponujemy ustawę o bonie zdrowotnym. To jest ustawa dotycząca przede wszystkim strony wydatkowej systemu ochrony zdrowia, żeby trochę tam wprowadzić konkurencję upodmiotowienia pacjenta. Natomiast, jeżeli chodzi o ustawę o tych wytycznych, to takiej ustawy jeszcze nie przedstawiliśmy, ale myślę, że tutaj sugestia pana redaktora jest bardzo słuszna. Po prostu spróbujemy ją napisać. W tej kadencji pewnie już nie zdążymy jej przedstawić, ale może w przyszłej. I to byłby konkret, bo jeszcze zdradzę, że na komisji zdrowia sam słyszałem od krajowego konsultanta do spraw ginekologii i położnictwa, że po prostu umieralność noworodków jest różna w Polsce zależnie od województwa. To znaczy, że jeżeli jest to ciąża z komplikacjami, to jest większa szansa urodzić dziecko szczęśliwie w szpitalu w określonych województwach, a w innych jest mniejsza. To wynika właśnie z tego, że nie ma jednolitego standardu. Jeżeli teraz na przykład są sprawy, gdzie zdarza się nieszczęście i ktoś umiera, sprawa trafiła do prokuratury, to każdy prokurator od podstaw, powołując biegłych, świadków, musi wymyślać, co tam się powinno stać i w jaki sposób. Nie ma w tej chwili jasnej instrukcji. To jest absurd państwa, w jakim żyjemy. Lobby lewicowe, czy feministyczno-proaborcyjne, które próbuje wszystkie nieszczęścia na oddziałach położniczych zwekslować na temat nielimitowanej dopuszczalności aborcji, moim zdanie, wprowadza opinię publiczną w błąd i musimy jasno i uczciwie o tym mówić. Bo tutaj problem nie jest w prawie chroniącym życie nienarodzone. W tej chwili, ja nie wiem, być może już po prostu ludzie nie mają świadomości, że cały czas aborcja do ostatnich dni ciąży, ze względu na zdrowie i życie kobiety, jest możliwa do wykonywania.

Pan premier Donald Tusk, jeszcze trochę kończąc ten wątek, zapowiedział marsz miliona serce 1 października w Warszawie. Weźmie pan udział? Tak, nie, nie wiem.

Nie no, bez żartów. Platforma jest dla nas konkurencją, rywalem, tak samo groźnym i nam niechętnym jak PiS. Konfederacja jest alternatywą dla tego układu dzielącego polskie społeczeństwo złożonego z PiS-u, z Platformy i w pomniejszych rolach mamy dawna SLD, obecnie przemianowane na Nową Lewicę, która wcale nie jest nowa. No i mamy PSL, który tam się przemianowuje na Koalicję Polską albo Trzecią Drogę, natomiast to jest czas na poziomie samorządów ten sam stary PSL, jeszcze z kadrami, które zdobywały szlify w czasach PRL, nierzadko w samorządach, ale też z pewną dozą młodych ludzi, czy w średnim wieku, którzy w tej chwili wchodzą przez ruch Szymona Hołowni. My te wszystkie środowiska traktujemy jako rywali i jako partie często, niestety, to przykrością powiem, ale szkodliwe programowo dla Polski i dla Polaków. Chodzenie z nimi na marsze, to byłoby uwiarygodnianie ich. No absolutnie nie. Proszę jeszcze zobaczyć, że oni ten marsz robią dalej niż nas za 2 miesiące. To znaczy intencja jest taka, żebyśmy o tym dyskutowali, a nie zobaczyli ile osób tam przyjdzie.

Może pan już oficjalnie potwierdzić, że pani poseł Siarkowska zasili szeregi Konfederacji, czyli była posłanka Prawa i Sprawiedliwości?

Mogę powiedzieć, że dzisiaj organizujemy w tej sprawie konferencję prasową o godzinie 11:15.

Czyli tak.

Podczas tej konferencji przedstawimy fakty. Druga rzecz, którą warto podkreślić, że w PiS-ie poseł Siarkowska nigdy nie była.

W Zjednoczonej Prawicy.

To jest właśnie mało znany fakt przez wyborców, przez słuchaczy, że taki byt, taka osoba prawna, jak Zjednoczona Prawica, nie istnieje.

Środowisko Zjednoczonej Prawicy.

To jest byt propagandowy. Mamy partię Prawo i Sprawiedliwość, do której poseł Siarkowska nigdy nie należała. Ona wchodziła jako liderka partii Republikanie, która zresztą w tej chwili nie istnieje. Republikanie Bielana to jest zupełnie inna partia polityczna, zupełnie inni ludzie. W ostatnich latach, w ostatnim roku, kiedy Zbigniew Ziobro protestował przeciwko KPO i sygnalizował, że może pójdzie na samodzielność, poseł Siarkowska próbowała z nim współpracować, natomiast jak to wyszło, to widzimy.

Dzisiaj przed południem ogłosi pan, że pani Siarkowska dołącza do Konfederacji.

Ja nie będę wyprzedzał faktów. Zapraszam. W mediach społecznościowych będzie transmisja konferencji prasowej o 11.15, także zapraszam. Tam wszystkie fakty przedstawimy. Myślę, że to będzie interesująca konferencja prasowa.

A skąd pomysł na Jakuba Banasia na waszych listach?

To jest człowiek, który ma bardzo szeroką wiedzę o kulisach polskiego życia społecznego, gospodarczego i rozgrywkach na szczytach władzy, bo przypomnijmy, że chodzi o społecznego doradcę prezesa NIK-u Mariana Banasia. Mariana Banasia, który jest weteranem opozycji antykomunistycznej w Krakowie i który ze środowiskami prawicowymi, antykomunistycznymi, które współtworzyły pierwszy, czy drugi, czy trzeci rząd PiS-u, współpracował przez ponad 20 lat. W momencie, kiedy został szefem NIK-u i zaczął kontrolować ich machloje, to nagle mu się on przestał podobać. Zaczęli zwalczać i jego, i jego rodzinę, między innymi jego syna. Marian Banaś miał immunitet, więc postawili 7 zarzutów jego synowi. Do tego momentu nikt nie został przed sądem skazany. Nie wiem nawet czy te rozprawy się w ogóle rozpoczęły. Natomiast była tam próba ewidentnie zniszczenia ludzi, którzy po prostu weszli obecnemu obozowi rządzącemu w drogę.

To co Jakub Banaś wniesie do polskiej polityki?

Jest przedsiębiorcą, jest prawnikiem, jest doświadczonym człowiekiem. Myślę, że wniesie wiedzę i doświadczenie swoje i determinacje. Bo to, co próbował zrobić PiS, to znaczy zniszczyć jego i jego rodzinę za kontrole, które zgodnie ze swoimi obowiązkami państwowymi wykonuje jego ojciec, który z szefem NIK-u, to jest coś, no powiedziałbym, co bardzo dużo mówi o stanie naszego życia publicznego i od czego oczy powinny się otworzyć prawicowym wyborcom, którzy jeszcze wiążą jakieś nadzieje z PiS-em. Zachęcam do czytania wyników kontroli NIK-owskich, bo tam jest konkretna wiedza na temat tego, jak działa nasze państwo. W jakich warunkach tworzone są często rozwiązania, jak są rozkradane publiczne pieniądze, wyniki kontroli Funduszu Covidowego i tak dalej, i tak dalej.

Faktem jest, że szef NIK-u, czyli pan Marian Banaś okazał się być pancerny, bo nie udało się, mimo licznych prób i zapowiedzi, odwołać go ze stanowiska.

Tak, ale, panie redaktorze, z czego to wynika? To wynika z tego, że on zna obecną wierchuszkę PiS-owską od lat 80-tych. On wie, co to za ludzie. To on reformował Krajową Administrację Skarbową, tępiąc te mafie VAT-owskie, którymi w tej chwili przechwala się Morawiecki. On się nie pchał nigdy przed kamery, reformując całą administrację skarbową w Polsce, czy kierując służbą celną, która zwalczała przemyt. Ja to pamiętam osobiście, jako młodszy poseł. Tylko jeszcze przypomnę, że ja to pamiętam jako najmłodszy poseł jeszcze z lat 2005-2007. On był wtedy wiceministrem finansów i szefem służby celnej. W tej chwili wszyscy kojarzą Mariana Banasia tylko z NIK-iem, natomiast warto popatrzeć na jego biografię trochę szerzej. Jak to jest, że ten człowiek przez tyle lat nie przeszkadzał tym elitom obecnym władzy, ale zaczął mi przeszkadzać wtedy, kiedy zacząłem patrzeć im na ręce. My chcemy tę stajnię Augiasza posprzątać. Żeby sprzątać tę stajnię Augiasza to potrzebujemy ludzi, którzy znajdą każdy zakamarek.

Marszałek Piotr Zgorzelski słusznie zauważył wczoraj w radiowej Jedynce, że gdyby wybory miały się odbyć teraz, to ułożenie większości, czy to po stronie Prawa i Sprawiedliwości, czy to po stronie opozycji, będzie niezwykle trudne. Wy wykluczacie, jak rozumiem, dalej podtrzymujecie te informacje, że nie ma w ogóle możliwości na koalicję z Prawem i Sprawiedliwością. W związku z tym pytanie do pana, jak pan to dalej widzi Będziemy w jakimś klinczu trwali w najbliższych miesiącach, gdyby tak było, jak jest dziś w sondażach, po październikowych wyborach?

Przede wszystkim nie wprowadzajmy w błąd słuchaczy czy wyborców, że nie ma możliwości ukształtowania się większości. Proszę zobaczyć, że za każdym razem jak PiS miał ryzyko utraty większości przez ostatnie 4 lata, to po prostu jakaś grupa posłów z innych partii niż Konfederacja, typu PSL, Lewica czy Platforma przechodziła do PiS-u, dogadywała się za stanowiska albo nawet po cichu dogadywała się na zasadzie zbieżności programowej. Jak w sprawach unijnych przecież Mateusz Morawiecki był dogadany z Lewicą, która po cichu, jako jedyna partia w Polsce uczestniczyła z rządem PiS-u w wynegocjowaniu kamieni milowych i KPO wobec Unii Europejskiej. W wielu innych sprawach widać między innymi wspólnotę programową, jak na przykład przegłosowanie zgody na europodatki. Na to, żeby to na nas nakładać. To przeszło prawie całą większością i wspólnie kłamali przed opinią publiczną, że z tego będą pieniądze dla Polaków, których nie ma do dzisiaj. Więc my uważamy, że oni mają między sobą zbieżność programową. Nawet jedna senator Platformy, która siedzi w Parlamencie od 4 kadencji, czyli 16 lat już, sama to powiedziała, że oni się prędzej dogadają ze sobą przeciwko Konfederacji, niż z nami. To jest prawda. Po prostu tej kobiecie wymsknęła się szczera prawda. Oni w różnych sprawach w sposób tajny do opinii publicznej się ze sobą dogadują. Dość powiedzieć, że jesteśmy jedyną partią, która weszła z samodzielnej listy i której nie ma w Prezydium Sejmu, a u nich wszelkie reguły gry na poziomie Parlamentu ustalają w Prezydium Sejmu, na przykład kary finansowe dla posłów, kto będzie w której komisji. Więc my uważamy, że wyborcy decydują. Przed nami 3 miesiące kampanii wyborczej i to wyborcy zdecydują, komu dadzą ile mandatów, a następnie te siły, które są bliższe sobie programowo, będą mogły się dogadywać. Jeżeli wyborcy powierzą nam duży wpływ na przyszły rząd, to będziemy decydować.

Widzi pan szansę na współpracę z kimkolwiek?

Demokracja zawsze polega na współpracy, natomiast współpraca musi być na warunkach umożliwiających realizację naszego programu. Tylko to nas interesuje, a nie przedłużanie patologicznych układów, które w Polsce są obecnie, które doprowadziły do wysokiej inflacji, do wyrejestrowywania działalności gospodarczej.

Jeśli Prawo i Sprawiedliwość umówiłoby się z wami na pewne punkty programowe, to wnioskuję na gorąco, że jest możliwa taka współpraca.

Dla higieny polskiego życia politycznego obecny układ rządzący musi zostać odsunięty od władzy. Panie redaktorze, poziom demoralizacji, który już tam jest, jest tak wysoki, że naprawdę przewietrzenie tych wszystkich ministerialnych gabinetów jest potrzebne Polakom.

Posłuchaj całej rozmowy: