A. Zalewska: Zrobimy wszystko, by być odpowiedzialni samodzielnie za trzecią kadencję
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław była europoseł Prawa i Sprawiedliwości Anna Zalewska, Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy.
Zacznijmy od stanowiska Europarlamentu w sprawie odbudowy tzw. zasobów przyrodniczych. To takie hasło, które od razu z jednej strony mówi nam, że sprawa jest ważna, bo dotyczy naszej planety, z drugiej budzi mnóstwo emocji. W szybkim skrócie chodzi o to, że 20% obszarów lądowych i morskich musi być rekultywowane. Czyli brzmi całkiem nieźle. Natomiast Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska głosowali przeciwko. Dlaczego?
Do 2030, bo później ambicje absolutnie rosną i jest taki pomysł, absolutnie nie policzony, żeby to było 100 procent tego, co zabraliśmy naturze. Oczywiście mówię w dużym skrócie, ale musielibyśmy popatrzeć na przedmieścia Wrocławia, czy też na okolice Wrocławia, gdzie wrocławianie wybudowali swoje domy za cenę odrolnienia np. gruntu. To oczywiście taki bardzo duży skrót. Tak absurdalnego dokumentu, w dodatku rozporządzenia, które to rozporządzenie jest w sankcji jednak realizacji, czyli można go byłoby zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości, jeżeli tych norm by się absolutnie nie realizowało. Rzeczywiście to znaczyłoby, że oto zabieramy własność. Wywłaszczamy rolników, bo mówimy im: nie, musisz oddać, nie wolno ci zasadzić, nie wolno ci postawić domu, nie wolno ci postawić niczego. To samo powiedzielibyśmy rolnikom odwrotnie, niż przez ostatnie lata,: osuszałeś mokradła, w dodatku za pieniądze europejskie, po to, żeby tam była łąka dla twojego bydła, dla twojej hodowli, teraz musisz to zalać. To samo z wodą, to samo z przybrzeżem. W związku z tym tak absurdalnego dokumentu Komisja Europejska, czyli Frans Timmermans, bo to jest jego dokument, absolutnie dawno nie widzieliśmy. W związku z tym rzeczywiście rozsądek zwyciężył. Głosowaliśmy razem i na przykład udało się wyłączyć dzięki temu rolnictwo spod jurysdykcji tego dokumentu.
Rzadko się zdarza, żeby faktycznie Prawo i Sprawiedliwość i Platforma Obywatelska głosowały razem, szczególnie w europarlamencie. Natomiast Lewica była za. Jeden z jej liderów Robert Biedroń ocenił, że troska o przyszłość kolejnych pokoleń wygrała z interesami firm.
Pan Biedroń nie przeczytał tego dokumentu i jest przeciwko ludziom, i przeciwko własnościom. To zresztą charakterystyczne dla Lewicy, w ogóle dla socjalistów europejskich również. U nich są kary, nakazy, życie według określonego schematu i informacja do Europejczyków: wolno ci jeść to, co powiemy, hodować to, co chcemy. W dodatku bez pokazania źródła finansowania, przerzucania tej odpowiedzialności na obywateli.
Ale może ktoś mógłby powiedzieć, że warto zadbać o naszą planetę?
Ależ bezwzględnie tak. Natomiast, panie redaktorze, myślę pan Biedroń mógłby się przepisać do Komisji Środowiska, zobaczyć, liczyć, dodawać, odejmować i myśleć o tym, jak realistycznie to wdrożyć, bo wtedy zadbamy o środowisko właśnie, gdy nie będziemy lobbystami, a cały pakiet Fit for 55, o którym z panem redaktorem, prawda, dyskutujemy od bardzo wielu lat, to jest właśnie lobbystyczny, właśnie nierealny, powstały przed pandemię i przed wojną. Wtedy oczywiście tak, ale proszę zauważyć, przecież mamy obszary Natury 2000 w Europie. Są z wyznaczeniem tych obszarów duże kłopoty, co zresztą było we wniosku do tego rozporządzenia i powiedziano: no nie będziemy wyciągać wniosku, dlaczego tak się dzieje, po prostu burzymy tę harmonię, robimy coś zupełnie nowego.
Swoją drogą, w tym tygodniu IMGW poinformowało, że pogłębiająca się susza wpływa na stan rzek, sprzyja zakwitom glonów. Blisko 70% polskich rzek ma niskie stany wód. Dlaczego przez kolejne lata ekipy nie były zainteresowane, a może nawet jeśli były zainteresowane, to niespecjalnie im wyszła ta tzw. mała retencja w naszym kraju? Czyli to, żeby nawet gdy pada, rzadko pada, to ta woda miała szansę spełniać swoją rolę i po prostu, żebyśmy, mówiąc w dużym skrócie, tej suszy tak nie odczuwali, jak teraz. No bo umówmy się, że kolejne dni raczej nie napawają optymizmem, jeśli chodzi o temperaturę. Wiemy od lat, że już coraz więcej obszarów, też tutaj na Dolnym Śląsku, ma problem z dostępem do bieżącej wody, ponieważ mamy suche krany.
To jest nie tylko problem Polski. Musimy być tutaj uczciwi. To jest problem Europy. Tego, w jaki sposób zarządza się wodą. Tak, rzeczywiście potrzeba na to bardzo dużo pieniędzy i właściwego zarządzania na każdym poziomie. To znaczy budowanie tego negowanego przez opozycję, jakby tej instytucji, jak Wody Polskie, właśnie po to między innymi było, żeby w jednych rękach były między innymi pozwolenia wodnoprawne, żeby to, co trafia do rzek, było właściwie oczyszczone. To jest proces wieloletni, wymagający ogromnych pieniędzy, tak jak zresztą i mała retencja, czy retencja w poszczególnych miastach. Myślę, że to też jest pytanie do prezydenta Wrocławia, bo rzeczywiście mechanizmy są bardzo proste, bardzo łatwe i niedrogie, łącznie z tym, w jaki sposób nie betonujemy za pieniądze europejskie miast i miasteczek. W związku z tym, tak, rzeczywiście przed nami ogromne wyzwanie samorządowe, rządowe i też znalezienie ogromnych pieniędzy, żeby to się po prostu stało. A tak naprawdę edukacja, bo przy każdym domu właściwie można sobie już radzić przy pomocy zbierania deszczówki. Też są na to pieniądze.
To się m.in. we Wrocławiu dzieje. To też trzeba oddać od kilku lat.
A może rzeczywiście taka dolnośląska debata, gdzie siądą samorządowcy, posłowie, europosłowie.
Bardzo chętnie. Zapraszam już dziś.
Siądźmy, pokażmy różnego rodzaju pomysły i wyciągnijmy wniosek, dlaczego to się nie dzieje. Ja jestem gotowa do takiej dyskusji.
To myślę, że musimy to zorganizować. Susza absolutnie nie ma barw politycznych, ale dlatego przywołałem te dane IMGW trochę à propos tego, od czego zaczęliśmy naszą rozmowę, że jednak trzeba dbać o te zasoby przyrodnicze, trzeba dbać o to, co się dzieje na naszej planecie. Więc pytanie, czy dojdziecie do jakiegoś kompromisu?
Nie w wypadku tego rozporządzenia, dlatego że tak jak powiedziałem jest ono złe. W dodatku, jeżeli nie ma źródeł finansowania, to samo się nie zrobi. Rolnik, który w kryzysie wojennym i energetycznym ma duże kłopoty i to nie tylko w Polsce, ma dźwigać na barkach odpowiedzialność za zmiany klimatyczne. Tak się po prostu zwyczajnie nie może dziać, a on odpowiada przecież za bezpieczeństwo żywnościowe, więc trzeba tutaj znaleźć kompromisy i pieniądze. Nie może być tak, tak jak przez słynnym ETS-ie, który to jest systemem kupowania uprawnień za emisję dwutlenku węgla, że już w systemie nie ma pieniędzy, więc chcemy przerzucić to, czy Komisja Europejska, na barki obywateli, ten słynny ETS 2, gdzie będziemy płacić podatki od tego, czym tankujemy samochody, czy czym ogrzewamy lub chłodzimy nasze domy. Jest gdzieś granica. Obywatele po prostu się buntują. Proszę zobaczyć, co się dzieje w Niemczech. Tam już przeciętny Niemiec po prostu nie ma pieniędzy w kieszeni, stąd szybujące sondaże AFD.
No to jak jesteśmy przy cenach? Bo tak się składa, że do naszej redakcji już od wielu tygodni docierają takie sygnały, że ci, którzy dostają rachunki za energię, po prostu przecierają oczy ze zdumienia, jak widzą, jak wysokie są te rachunki. Czy jest szansa, że to się zmieni? Też już od wielu miesięcy rozmawiamy na ten temat w tym studiu. Miało być, wydaję im się trochę inaczej, a jednak jest drogo i coraz drożej.
Tak jest w całej Unii Europejskiej, bo to jest właśnie efekt polityki klimatycznej, to jest efekt ETS-u, oczywiście i wojny, i załamania rynku energetycznego. Beztroskiej polityki zielonej. No proszę zobaczyć, w Niemczech rozstaną się z elektrowniami atomowymi, co doprowadza do tego, że Niemcy kupują na zewnątrz swoją energię, przerzucając znowu odpowiedzialność finansową na obywateli niemieckich. Więc tak, to jest wyzwanie dla całej Unii Europejskiej. I proszę zauważyć, że Polska jest jednym z nielicznych krajów w Europie, gdzie dalej obowiązują tarcze. A pomysły Komisji Europejskiej są takie, uwaga, uwaga, w tym Polsko, rezygnuj z tarcz kryzysowych i energetycznych. Proszę sobie wyobrazić, co by było, gdyby tych tarcz, dopłat, zamrożenia cen i zdaje się, że Sejm przegłosował kolejne limity, po prostu zwyczajnie nie było.
To zmieniamy temat, ale zostajemy w Europie, bo Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie prawa wyborczego komisji śledczej i praworządności w naszym kraju. Projekt został zgłoszony przez 5 europejskich frakcji, które były zaniepokojone zmianami w kodeksie wyborczym i komisją do badania rosyjskich wpływów w Polsce. W związku z powyższym zaapelowało też do OBWE o objęcie najbliższych jesiennych wyborów misją obserwacyjną. Co Pani na to?
To wyreżyserowane, zaplanowane i konsekwencja działań opozycji, jak również Komisji Europejskiej, tej większości, gdzie polska opozycja jest pełnego zaangażowania, już bez udawania, w kampanię wyborczą w Polsce. To rzeczywiście niebywałe, bo to jest już kilkadziesiąt rezolucji, oczywiście niemających konsekwencji prawnych, natomiast rezolucji psujących opinię o Polsce. Po pierwsze jest ona nieprawdziwa, dlatego że, jeżeli chodzi o kodeks wyborczy, został uchwalony zgodnie z prawem, w odpowiednim terminie, w dodatku nie ingeruje w sam proces wyborczy, np. nie zmienia ordynacji. Mówi tylko o tym, że chcemy, żeby każdy obywatel, również obywatel głosujący na opozycję, miał dostęp do lokalu, który prawie jest przy jego domu. To po pierwsze. Po drugie, jeżeli chodzi o komisję do spraw weryfikacji wpływów rosyjskich, no w Parlamencie Europejskim jest przyzwolenie na atakowanie tego rodzaju komisji, bo sam Parlament Europejski ma sporo za uszami, tak jak Komisja Europejska, budując z Rosją cały pomysł na gaz, Nord Stream 1, Nord Stream 2. Wreszcie ostatnie zawołanie do OBWE, oczywiście są różnego rodzaju procesy, to nie rezolucja parlamentu będzie o tym decydowała, pokazuje, że tworzy się klimat i na tym zależy opozycji, na takiej emocji, że coś jest niedemokratycznego, że coś jest niebezpiecznego. My oczywiście nie mamy nic do ukrycia, ale to rzeczywiście stawia opozycję w bardzo złym świetle. Mam nadzieję, że Polacy wyciągną z tego wnioski. A dlaczego mówi wyreżyserowane? Bo proszę zauważyć w tempie dosłownie dwóch miesięcy kolejna debata, wypowiedzi Webera o zaporze ogniowej. No to mamy całą koncepcję. Już wiemy, dlaczego blokowane jest KPO.
Ale czy takie komentarze, sugestie, że w ogóle może dojść do fałszowania wyborów, to działa motywująco, czy wręcz przeciwnie na wyborców? Bo to słyszymy od lat. Naprawdę to się powtarza. Ja się zastanawiam, czy politycy trochę nie działają wbrew sobie, wbrew swojemu interesowi ostatecznie, bo niektórzy mogą po prostu machnąć ręką i powiedzieć: dobra, to ja właściwie zostaję w domu, no bo sprawa jest i tak ukartowane ustawiona.
Opozycji zależy na tym, żeby rzeczywiście taka emocja była, bo to też ewentualne usprawiedliwienie dla kolejnej ulicy i zagranicy, gdyby opozycji zwyczajnie się nie udało. Mam nadzieję, że rzeczywiście powtórzymy wynik, że przedłużymy, że będziemy rządzić trzecią kadencję, ale oczywiście z pokorą o tym mówimy. Kampania wyborcza to też pokaże, to po pierwsze. Po drugie, proszę zauważyć, że jeżeli popatrzy pan na różnego rodzaju oceny, między innymi kolejnych wyborów, to tam wskaźnik możliwości jest właściwie zerowy.
Od wielu tygodni wszystko wskazuje na to, że na razie Prawo i Sprawiedliwość nie będzie miało większości. Co dalej?
Panie redaktorze, do wyborów jeszcze sporo czasu. Nawet nie wiemy, kiedy dokładnie się odbędą. Zrobimy wszystko, żeby być odpowiedzialnym samodzielnie za trzecią kadencję.
Rośnie Konfederacja. 15-16%. Widzi pani tutaj pole do współpracy?
My robimy swoje.
Posłuchaj całe rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.