Były wrocławski żużlowiec skazany na 12 lat więzienia
- Zeznania wskazują jednoznacznie. Na szczycie schodów oskarżony uderzył Wiesława P. On spadł ze schodów. Dobiegł do niego oskarżony, uderzał go pięściami i kopał nogami. I to jest cały przebieg zdarzenia - uzasadniał wyrok sędzia Mariusz Wiązek:
- To niesprawiedliwy wyrok - komentowała wyrok córka ofiary Linda Kaczmarek:
- To nie zabiły schody, jak oskarżony mówił. Zakatował po prostu mojego ojca i będę się odwoływała, gdzie tylko będę mogła, do wszystkich instytucji tego świata. Tak nie może być, że ktoś morduje, wyrok ma 12 lat, odliczą mu areszt, po 6 wyjdzie i co? Zabije następną osobę?
Obrońca Krzysztofa J., mecenas Andrzej Malicki nie zgada się z tym, że na zachowanie oskarżonego nie miał wpływu niebezpieczny i agresywny sport, który uprawiał jego klient:
- Niewątpliwie okoliczności, który sąd też miał na względzie, postawa poszkodowanego, pewne sprowokowanie odezwaniem, wywołało wolę popełnienia przestępstwa. Ja się nie zgadzam tutaj z tą oceną odnośnie sportu i agresji. Niewątpliwie ludzie sportu reagują niejednokrotnie nieadekwatnie do sytuacji.
Wyrok nie jest prawomocny.
Sąd orzekł dla córki i wnucząt ofiary w sumie 95 tysięcy złotych zadośćuczynienia.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.