Prokuratura chce surowszej kary za wysadzenie kamienicy w Świdnicy
Do potężnego wybuchu w jednym z mieszkań dwukondygnacyjnej kamienicy przy ul. Wyspiańskiego w Świdnicy doszło 6 września 2020 r. W wyniku eksplozji osunęła się jedna ze ścian budynku. Sprawcą był 29-letni Kamil C., który sam został poparzony. Z ustaleń śledztwa wynika, że mężczyzna miał problemy osobiste związane z rozstaniem z partnerką, która po pewnym czasie związała się z innym człowiekiem. Według prokuratury, problemy te spowodowały, że Kamil C. podjął decyzję o odebraniu sobie życia. Mężczyzna odkręcił wężyk doprowadzający gaz ziemny do kuchenki, otworzył butlę z gazem kupioną dwa dni wcześniej i zatkał szmatą wentylację. Następnie zapalił świeczki i położył się na łóżku.
Wybuch spowodował całkowite zniszczenie budynku i wysokie prawdopodobieństwo uszkodzeń konstrukcji sąsiedniego bloku. Prokuratura postawiła 29-latkowi trzy zarzuty. Najpoważniejszy dotyczył umyślnego sprowadzenia katastrofy budowlanej poprzez celowe spowodowanie wybuchu gazu w mieszkaniu budynku wielorodzinnego, a tym samym usiłowanie zabójstwa wielu osób z zamiarem ewentualnym. Groziło mu za to od 12 lat więzienia. Oskarżenie zawierało też zarzuty dotyczące zniszczenia nieruchomości oraz nękania i obrażania byłej partnerki.
W listopadzie 2021 r. Sąd Okręgowy w Świdnicy uznał Kamila C. winnym usiłowania zabójstwa kilku osób i skazał go za to na 6 lat więzienia stosując przy tym nadzwyczajne złagodzenie kary. Wyrok ten utrzymał w lipcu ub.r. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu.
Jak dowiedziała się PAP, od tego orzeczenia do Sądu Najwyższego wpłynęła właśnie kasacja prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry, w której wniósł o uchylenie wyroku sądu apelacyjnego i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania. Zdaniem prokuratora sąd II instancji bezzasadnie zaaprobował, zastosowane przez sąd I instancji, nadzwyczajne złagodzenie kary. W konsekwencji - zdaniem śledczych - skutkowało to przyjęciem przez sąd rażąco łagodnej kary.
W ocenie prokuratora generalnego w tej sprawie nie występują nadzwyczajne okoliczności łagodzące. "Trudno uznać za taką – jak to uczynił sąd – stan psychiczny oskarżonego, który nie radził sobie z otaczającą go rzeczywistością, pozostając jednak osobą z pełni zachowaną zdolnością rozpoznawania czynów. Dokonując wyboru sposobu odebrania sobie życia nie zważał, iż skutkiem podjętych przez niego zachowań może być utrata życia przez kilka osób. Jego działania były zaplanowane, przemyślane i z pełną świadomością zrealizowane" - uzasadniono w kasacji.
Prokuratura wskazała też, że niekaralność oskarżonego i dobra opinia środowiskowa powinny być wzięte pod uwagę jako zwykłe, a nie nadzwyczajne okoliczności łagodzące. "Za nadzwyczajnym złagodzeniem kary nie powinny bowiem przemawiać okoliczności, stanowiące standard funkcjonowania w społeczeństwie. Podobnie bez znaczenia dla nadzwyczajnego złagodzenia kary powinien być fakt, że pokrzywdzeni nie zginęli. Stało się to jedynie szczęśliwym zbiegiem okoliczności, a nie dzięki staraniom oskarżonego" - podkreślono w kasacji.
W konsekwencji według prokuratora generalnego, "kara nadzwyczajnie złagodzona musi zostać uznaną za rażąco łagodną, tym samym niesprawiedliwą, nie realizującą zasad i dyrektyw sądowego wymiaru kary".
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.