Od 3,5 miesiąca blokują wjazd na teren żwirowiska w Czernikowicach
W środę na miejscu pojawili się reprezentanci Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, by pobrać próbki z wyrobiska. Jan Prucnal, jeden z uczestników blokady nie ma wątpliwości, że inspektorzy zabezpieczyli substancje, które nie powinny być wykorzystywane do rekultywacji.
- Nie możemy otworzyć, bo to jest zaplombowane, ale temperatura była 51 stopni. Czarne. Jak otworzyli, to tutaj nie można było siedzieć - tak śmierdziało.
- Który to już raz pobierane są próbki?
- Po raz szósty.
- Ile jeszcze próbek trzeba będzie pobrać, żebyście nie musieli tutaj siedzieć?
- Nie wiem. Myślę, że to są już ostatnie.
Z badań laboratoryjnych przeprowadzonych na zlecenie samorządu wynika, że firma odpowiedzialna za rekultywację kopalni żwiru, umieściła na dnie wyrobiska zakazane prawem odpady. Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska miał przedstawić wyniki swoich analiz już dwa miesiące temu, jednak do dziś nie opublikował danych. Choć w sprawę zaangażowało się wiele instytucji - oprócz WIOŚ, także prokuratura i Urząd Marszałkowski - do tej pory nikt nie cofnął pozwolenia na dalsze wypełnianie żwirowni. W środę na miejscu pojawili się przedstawiciele Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska.
- To już szósta ekipa, która pobrała stąd próbki - wylicza Arkadiusz Lewandowski, lider protestujących.
- Łudzę się, że to ostatnie. Jak nie, to pozostanie nam Unia Europejska. Takie przepisy są w Polsce - nie pomagają zwykłym obywatelom, tylko chronią bandziorów środowiskowych.
- Jak długo trzeba będzie czekać na te wyniki?
- Przed chwila pytałem się pana i mówił, że coś koło trzech tygodni.
Przedstawiciele GIOŚ-u, którzy pojawili się w Czernikowicach, odmówili jakichkolwiek komentarzy w tej sprawie.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.