Jak Kargul z Pawlakiem - mają dom, ale nie mogą do niego wejść. Kuriozalny spór w Węgrach
Henryk i Elżbieta Jędraszek, którzy niewielki domek odziedziczyli po rodzicach, zamiast cieszyć się z przytulnego miejsca za miastem, muszą wykłócać się, aby do niego się dostać:
- Tu zawsze się wjeżdżało, wchodziło kiedy się chciało, nawet o północy. Teraz nie można. Teraz trzeba zadzwonić do pana. A on da klucz albo nie da. Zależy od humoru. To jest tak proste, żeby się dogadać - mówią państwo Jędraszek.
Od kilkudziesięciu lat domek należał do ich rodziny. Jednak kiedy gospodarstwo, przez które przebiegała droga dojazdowa do posesji, wydzierżawiła rodzina N., zaczęła się awantura o prawa do korzystania z bramy. Nowy dzierżawca zamknął ją na kilka zamków. Dzierżawca terenu odmówił też wydania klucza i powiedział, że jest możliwość wybicia sobie nowego wejścia w murze.
- Udostępnił nam jedynie furtkę - opowiadają Henryk i Elżbieta Jędraszek:
- Udostępniony jest kod do kłódki, Ale nie wiem czy on się nie zmieni. Wejść możemy, ale wjechać już nie. Przez dziurkę od klucza się dostajemy - narzeka Henryk Jędraszek.
O sprawie poinformowano już władze gminy. W Radiu Wrocław będziemy wracać do tej sprawy.
POSŁUCHAJ CAŁEGO MATERIAŁU:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.