Milionowy gość w Starej Kopalni w Wałbrzychu
Konfetti, brawa, okazjonalny tort, wspólne fotografie i rozmowy o technice - tak świętowano dziś w Starej Kopalni w Wałbrzychu wizytę milionowego odwiedzającego. Okazał się nim turysta ze Słowacji. Joan Stefan Drienovski o wyjątkowym charakterze swojego dzisiejszego zwiedzania dowiedział się przy kasie. - Z tej okazji otrzymał wyjątkowe wyróżnienie - opisuje Tomasz Czeleń ze Starej Kopalni.
- Dożywotnio zwiedzanie Starej Kopalni dla dwóch osób - wręczyliśmy panu voucher. Będą drobne upominki, będziemy chcieli też Państwa tutaj zaprosić chociażby na barbórkę, czy na dziesiąte urodziny Starej Kopalni.
- Milionowy odwiedzający to dla nas bardzo ważne wydarzenie mówiące chociażby o tym jak popularna stała się Stara Kopalnia na przestrzeni lat. - dodał Jan Jędrasik dyrektor Starej Kopalni.
Zupełnym przypadkiem okazało się, że gość jest miłośnikiem techniki i od lat zwiedza tego typu muzea - opowiedział Radiu Wrocław Słowak mieszkający na co dzień w Rumunii.
- Można powiedzieć, że jestem maniakiem. Byłem w wielu muzeach techniki, w Pradze, Brnie, Wiedniu, czy Manchesterze. Każde z nich ma swoją specyfikę, ale w Muzeum Górnictwa jestem pierwszy raz. I tak się złożyło, że jako milionowy odwiedzający.
Po krótkiej uroczystości, turysta wraz z żoną udali się na wyjątkowe zwiedzanie, z osobistym przewodnikiem.
Dzisiejsze spotkanie ma także ciekawy, lokalny wątek sportowy.
Joan Stefan Drienovski - mieszka na co dzień w Rumunii, w miejscowości Nadlac przy granicy z Węgrami. Stanowi tam w okręgu Arad zamieszkałą w 1% mniejszość słowacką. Co ciekawe, jak sprawnie ustalili wałbrzyscy muzealnicy - to właśnie z FC UTA Arad z Rumunii w 1971 roku – rywalem wydającym się wówczas w zasięgu piłkarskiego Zagłębia Wałbrzych, w II rundzie Pucharu UEFA, piłkarze sponsorowani przez Kopalnię „Thorez", która dziś jest Starą Kopalnią, odpada po dogrywce z wynikiem 1:2 z europejskich pucharów. W bramce wałbrzyszan stał wtedy legendarny Marian Szeja, a na ławce rezerwowych siedział młody Tadeusz Pawłowski.
Jak wskazują miłośnicy wałbrzyskiego sportu - to po rewanżowym spotkaniu z tym rywalem Marian Szeja, mimo błędu w 115 minucie dogrywki w Wałbrzychu, otrzymał powołanie do reprezentacji Kazimierza Górskiego. Wtedy dla Zagłębia był to koniec europejskiej przygody i początek końca wielkiego składu, który w efekcie w 1974 spadł z ekstraklasy i nigdy nie wrócił na salony polskiej piłki.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.