Przyjaźń polsko-indyjska zapuszcza we Wrocławiu korzenie - dosłownie i w przenośni
Przy miejskim rynku rośnie już drzewo poświęcone dwóm dobrym Maharadżom, którzy zapewnili schronienie dla 6 tys. polskich dzieci, ewakuowanych w czasie II wojny światowej z ZSRR. -To był bezinteresownych odruch wobec tych niewinnych sierot, których ojczyzna była pod okupacją a one trafiły na zesłanie. W Indiach znalazły pokój i bezpieczeństwo, mówi Radiu Wrocław Kartikey Johri, konsul honorowy Indii.
-Wrocław podziękuje im za pomoc sprzed 80 lat, kto to pamięta? Wrocław pamiętał, dołączając do mostu przyjaźni, im dłuższy, tym silniejszy i lepszy. Wydaje mi się, że to drzewo też będzie symbolem tego pomostu.
Przy drzewie widnieje tabliczka z nazwiskiem indyjskiego botanika, Jagadisha Bose, myśliciela i botanika. Roślina to parocja perska, znana też jako „żelazne drzewo”. Poza upamiętnieniem historycznych wydarzeń, roślina ma symboliczny wymiar także w stosunku do wydarzeń za wschodnią granicą. -Teraz to my, Polacy, okazaliśmy serce uchodźcom wojennym, którego dawniej nam nie odmówiono, mówi Radiu Wrocław Jakub Mazur, wiceprezydent Wrocławia:
-Dziś jesteśmy domem dla kilkudziesięciu tysięcy ukraińskich dzieci, które znalazły tutaj swój drugi dom. Być może na chwilę, może na całe życie i ta symbolika pokazuje, że dobre serca są i w Indiach i w Polsce i we Wrocławiu.
Roślina została zasadzona obok krasnala poświęconemu indyjskiemu poecie Harivanshowi Rai. Wspólnie mają być symbolem kolejnych dekad owocnej współpracy międzynarodowej.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.