Piłkarze Zagłębia z czwartą wygraną z rzędu
Goście nie zamierzali grać na remis i pierwsi ruszyli do przodu. Zaraz na początku spotkania w zamieszaniu w polu karnym upadł Mateusz Mak, ale po analizie wideo arbiter nie dopatrzył się przewinienia.
Po kwadransie sytuacja na boisku zaczęła się zmieniać. Zagłębie w pierwszych fragmentach spotkania zepchnięte do obrony kontratakowało i akcje te były coraz groźniejsze. To sprawiło, że impet Stali w akcjach ofensywnych malał, aż w końcu mielczanie cofnęli się pod własne pole karne i oddali inicjatywę rywalom.
Pierwszym poważnym ostrzeżeniem dla gości był strzał z dystansu Kacpra Chodyny. Kilka chwil później groźnie po rzucie rożny strzelał głową Bartosz Kopacz. W obu przypadkach swój zespół ratował Bartosz Mrozek. Za trzecim razem już nie zdołał. Po kolejnym rzucie rożnym i ogromnym zamieszaniu do piłki w polu karnym pierwszy dopadł Tornike Gaprindaszwili i mocnym strzałem z bliska trafił do siatki.
Gol nie zmienił obrazu gry. Nadal przewagę miało Zagłębie, a bliscy trafienia do bramki byli m.in. Kopacz i Filip Starzyński. Stal wyprowadzili groźną akcję dopiero w doliczonym czasie gry, ale odbicie piłki od głowy Fabian Hiszpańskiego trudno było nawet nazwać strzałem.
Lubinianie przejęli piłkę i szybko wyprowadzili atak. Starzyński do Gaprindaszwilego, ten do Łukasza Łakomego, który odnalazł w polu karnym Dawida Kurminowskiego i było 2:0. Mrozek był bez szans.
W przerwie meczu na murawie pojawiła się drużyna piłkarek ręcznych Zagłębia, które zaprezentowały puchar za zdobycie mistrzostwa Polski. Zespół trenerki Bożeny Karkut dokonał wielkiej rzeczy, bo zakończył sezon z mianem niepokonanego.
W drugiej połowie obraz gry się zmienił. Spotkanie się wyrównało, Stal częściej gościła w pobliżu pola karnego gospodarzy i potrafiła wypracować sytuację bramkową. Gola kontaktowego zaraz po wznowieniu gry mógł strzelić Hiszpański, ale piłka po jego strzale głową minęła bramkę Zagłębia.
Lubinianie próbowali się odgryzać, ale po kwadransie cofnęli się na własną połowę i koncentrowali na obronie. Stal osiągnęła przewagę, miała piłkę przy nodze, ale nic z tego nie wynikało. Strzałami z dystansu szczęścia szukał Koki Hinokio dwa razy i to było wszystko.
Sporadyczne wypady gospodarzy były groźniejsze. Po jednym z nich najpierw strzelał Chodyna, a później dobijał Tomasz Pieńko i w obu przypadkach świetnymi paradami popisał się Mrozek. Do końca pozostawało dziesięć minut, ale na tej akcji emocje w Lubinie się skończyły.
Stal chciała atakować, ale nie potrafiła, a Zagłębie nie szukało już tak mocno kolejnych goli. Lubinianie wygrali czwarty mecz z rzędu i awansowali do górnej ósemki w ligowej tabeli. Stal natomiast nadal matematycznie nie jest pewna pozostania w ekstraklasie.
KGHM Zagłębie Lubin – PGE FKS Stal Mielec 2:0 (2:0).
Bramki: 1:0 Tornike Gaprindaszwili (33), 2:0 Dawid Kurminowski (45+2).
Żółta kartka – PGE FKS Stal Mielec: Bartłomiej Ciepiela, Kamil Kruk.
Sędzia: Paweł Malec (Łódź).
Widzów: 5 822.
KGHM Zagłębie Lubin: Sokratis Dioudis – Bartłomiej Kłudka, Bartosz Kopacz, Aleks Ławniczak, Mateusz Grzybek – Kacper Chodyna, Łukasz Łakomy (75. Tomasz Makowski), Marko Poletanovic, Filip Starzyński (64. Tomasz Pieńko), Tornike Gaprindaszwili (75. Sasa Zivec) – Dawid Kurminowski (86. Martin Doleżal).
PGE FKS Stal Mielec: Bartosz Mrozek - Kamil Kruk, Mateusz Matras, Marcin Flis - Fabian Hiszpański (74. Maciej Wolski), Fryderyk Gerbowski (80. Mikołaj Lebedyński), Piotr Wlazło (74. Paweł Żyra), Mateusz Mak (59. Koki Hinokio), Maciej Domański, Krystian Getinger (74. Leandro) - Bartłomiej Ciepiela.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.