Stachowiak-Różecka po sesji sejmiku: To jest po prostu opozycja destrukcyjna
Okazuje się, że wczoraj Zarząd Województwa Dolnośląskiego nie otrzymał wotum zaufania, nie ma absolutorium. Spodziewała się pani takiego rozstrzygnięcia?
Ostatnie dni pokazywały, że może się tak zdarzyć. Opozycja, która o sobie mówi, że opozycja, która mówi o sobie, że jest opozycją demokratyczną, potwierdziła na Dolnym Śląsku, że jest raczej opozycją destrukcyjną i tyle. Po prostu. My pracujemy dalej.
Dlaczego destrukcyjną?
No bo cóż ten ruch, który wczoraj się zdarzył, oznacza? Nie oznacza zmiany władz. Nie mają większości.
Jeszcze nie, ktoś mógłby powiedzieć.
Nie mają większości, czyli 22 głosów, 22 radnych, żeby odwołać zarząd, odwołać marszałka Przybylskiego. Więc tak naprawdę zrobili tylko ruch. Przypuszczam, że liczą na to, że sparaliżują prace zarządu. Po prostu nie zatwierdzili absolutorium, nie poparli zmian w budżecie. Zresztą warto przypomnieć, że w tych zmianach w budżecie, które wczoraj miały być głosowane, to między innymi wsparcie dla szpitala na Fieldorfa, na spłatę kredytu, który zresztą przypomnę, pan Łapiński zaciągał jeszcze w czasach, kiedy to on miał władze w Dolnym Śląsku. Więc takie działania absolutnie destrukcyjne. No bo teraz, jak szpital nie będzie spłacał kredytu, to bank przyjdzie do kogo? Prosta historia. Czemu to służy? W tych zmianach były np. projekty związane z dniem dziecka, z remontami sal gimnastycznych, infrastruktury sportowej dla dzieci i młodzieży. To tak tylko kilka przykładów, jakie tam były.
Może opozycja chce zmiany władzy po prostu.
Jeżeli chcą zmienić władze, to prostu niech znajdą większość do zmiany władzy. Proszę bardzo. Natomiast to, co zrobili wczoraj, to jest po prostu, jak mówię, nie opozycja demokratyczna, jak lubią o sobie mówić, tylko opozycja destrukcyjna. Najwyraźniej to, co robi lider Donald Tusk, bardzo im się podoba. Destrukcja jest po prostu ich pierwszym punktem programu i tyle. Ja jestem przekonana, że zarząd spokojnie sobie w tej sytuacji poradzi. Po prostu niech dalej robią swoje. Naprawdę, moim zdaniem, jak popatrzymy na te kilka lat, które za nami, to bardzo dobra praca dla Dolnego Śląska. Ogromne inwestycje, duże sukcesy. Choćby w końcu, prawda, wielkie przedsięwzięcie oczekiwane przez Dolnoślązaków, jak nowy szpital onkologiczny. To przed nami i to będziemy realizować.
Możemy nieoficjalnie powiedzieć już, że prawdopodobnie przyjedzie też w poniedziałek pan premier Mateusz Morawiecki, by o tych kolejnych szczegółach powiedzieć. Natomiast wracając do tego, co się wczoraj wydarzyło. Potrzeba teraz 22 głosów, czyli 3/5 w tajnym głosowaniu, żeby ewentualnie odwołać zarząd. Jest pani spokojna o to, że w ciągu tych kilku tygodni nikogo się nie uda przekabacić?
To jest kwestia spokoju, bądź niepokoju. To jest polityka. Wszystko się w polityce może zdarzyć. Ale przyznaję, że byłabym zdziwiona, bo również nasi koalicjanci, myślę koledzy Bezpartyjni Samorządowcy, widzą, rozumieją i doświadczyli, jak dobra jest współpraca z Prawem i Sprawiedliwością. Nie chodzi o to, że dla nich, tylko że przy naszym wsparciu i wsparciu rządu, po prostu udaje się dla Dolnego Śląska realizować projekty, które przez lata były niemożliwe do zrealizowania. To są ogromne przedsięwzięcia. Dolny Śląsk się rozwija jak nigdy. To są wielkie rzeczy. Wspomniałam już o nowym szpitalu onkologicznym, ale to przecież i Polana Jakuszycka i rozwój Kolei Dolnośląskich i budżet, prawda, środki unijne, jeden z najlepszych w dziejach. Także naprawdę myślę, że każdy, kto naprawdę na pierwszym miejscu stawia rozwój Dolnego Śląska, komfort życia Dolnoślązaków, jednak widzi, że ta koalicja jest po prostu korzystna, dobra i służy Dolnoślązakom. Jeśli ktoś stawia na pierwszym miejscu swoje osobiste jakieś przesłanki i cele, no to będzie brał udział w tej destrukcji.
Za kilka miesięcy mamy wybory parlamentarne, a Bezpartyjni Samorządowcy muszą walczyć o swoją tożsamość, szczególnie w skali kraju, nie tutaj na Dolnym Śląsku. Co się bardziej opłaca Bezpartyjnym Samorządowcom? Czy koalicja z Prawem i Sprawiedliwością, która w jakimś stopniu może być obciążająca, czy np. nowe otwarcie na Dolnym Śląsku z opozycją? Jak pani sądzi?
To jest pytanie do nich, jaką tożsamość chcą mieć.
A ja pytam panią.
To jest pytanie do nich, jaką tożsamość chcą mieć, co chcą pokazać, czym się chwalić, jakie mają cele, jaki będzie program Bezpartyjnych Samorządowców. Na pewno ogromną częścią tego programu będzie po prostu opowiadanie o sukcesach, jakie odnieśli na Dolnym Śląsku. O pracy, jaką wykonali.
Czyli z wami. To chce pani powiedzieć?
A więc z nami. Oczywiście, że się różnimy. Pewnie te różnice jakoś tam będą chcieli podkreślać. Zobaczymy, przekonamy się. Ja kibicuję wszystkim, którym zależy w polityce na po prostu rzeczywiście rzetelnej i uczciwej pracy, na takim konstruktywnym działaniu, a nie na destrukcji, jak już powiedziałam na początku rozmowy. Więc zobaczymy. Jeżeli to będzie program, jeżeli to będą konkrety, jeżeli to będzie deklaracja i możliwość współpracy, jeżeli będziemy mówić i rozmawiać z nimi o merytorycznych działaniach dla regionu i Polski, proszę bardzo, kibicuję.
Powiedziała pani o kolei, z której Dolny Śląsk słynie. Z tego możemy być dumni. Dlaczego we Wrocławiu, na terenie stolicy regionu, do tej pory, mimo upływu lat, mimo różnych układanek na szczytach władzy, nie udało się takiej kolei miejskie, chociażby na wzór SKM albo o kolei, która krąży po Warszawie i w okolicach, tutaj zrobić?
No wie pan co, we Wrocławiu nawet się nie udaje nawet biletu aglomeracyjnego stworzyć dla mieszkańców Wrocławia i aglomeracji wrocławskiej, czyli gmina Wrocław z prezydentem Jackiem Sutrykiem nie jest w stanie porozumieć się z samorządowcami z województwa dolnośląskiego w tym zakresie. Znamy tę historię.
Znamy. Regularnie pytam o to w studiu Radia Wrocław urzędników, których ta sprawa dotyczy. Nic absolutnie z tego nie wynika.
No właśnie, więc jeżeli nie możemy dojść. Przypomnę, że za Sutrykiem stoi koalicja dosłownie wszystkich, oprócz Prawa i Sprawiedliwości i te wszystkie środowiska nie potrafią wymusić na prezydencie Wrocławia i wytłumaczyć mu, jak to jest ważne, ten komfort podróży, prawda, jeden bilet. W tak drobnej sprawie nie jest w stanie podjąć nikt, kto wspiera prezydenta Sutryka i ma z nim koalicję we Wrocławiu, to co dopiero mówić o wielkich przedsięwzięciach i kolei miejskich, czy aglomeracyjnej. To oczywiście jest trudne zadanie. Ja deklaruję, że moje środowisko, my, ja osobiście, będziemy robić wszystko, żeby jednak środki na rozbudowę i poprawę tej sytuacji we Wrocławiu były. Więc my dalej będziemy robić swoje, po prostu w tym zakresie.
Na węzeł kolejowy znajdą się pieniądze?
Tak, jak znaleźliśmy środki panie redaktorze, uwaga, przypomnę, na nowy szpital onkologiczny, bo to jest mniej więcej pół na pół, czyli połowa to są środki pochodzące z samorządu województwa, druga połowa to są środki rządowe. Więc zapewniam, że jesteśmy skuteczni. Bardzo dobrze dobrze rozumiemy, co jest dla Wrocławia...
Na węzeł kolejowy znajdą się pieniądze?
Bardzo dobrze rozumiemy. No mamy do czynienia, rozumiem, że pan się odwołuje do tego, czym w ostatnim tygodniu żyli głównie aktywiści miejscy, prawda. O planach rozbudowy kolei w Polsce. No ale mamy do czynienia z planami. Plany mogą być, po pierwsze, korygowane, następnie też konsultowane i następnie też na te plany idą finanse i pieniądze. Jak mówię, zapewniam państwa, że my naprawdę świetnie, ja też, rozumiemy, co jest dla Wrocławia ważne i istotne. Jacek Sutryk niech w końcu może zajmie się przynajmniej tym biletem aglomeracyjnym, to może udowodni, że jest partnerem do rozmów. Ja przypomnę, że urząd wrocławski to są tysiące urzędników i chciałabym zobaczyć, jaka dokumentacja, argumenty zostały przygotowane dla np. ministra Adamczyka, żebym ja np. została w te argumenty uzbrojona w rozmowach z resortem na temat rozwoju węzła kolejowego we Wrocławiu. Sztab urzędników, to chyba myślę, że jest w stanie pan Sutryk w tej sprawie ze mną współpracować i z moimi kolegami z Prawa i Sprawiedliwości. Taką dokumentacje możemy dostarczyć, prawda i te argumenty mogą nam pomóc. Liczę na to. Na razie, jak mówię, nawet nie mamy biletu aglomeracyjnego. Natomiast do aktywistów mam jeszcze inny apel przy tej okazji, bo np. jest inna rzecz, o którą zachęcam, żeby się zainteresowali, bo z tym sobie też ratusz nie radzi. Np. taka, jak mieszkania zakładowe. Rząd Prawa i Sprawiedliwości, dokładnie minister Buda, przygotował w końcu, to rzeczywiście trochę trwało, bo to było bardzo trudne wyzwanie, przygotował w końcu sposób finansowania, rozwiązanie sytuacji dla mieszkańców, którzy niestety kiedyś mieszkali w mieszkaniach zakładowych, potem zostali po prostu wykupieni. Są poddani brutalnemu prawu wolnego rynku i te koszty są dla nich ogromne. To są najczęściej po prostu starsi ludzie i emeryci. Jest rozwiązanie, są pieniądze na stole, niemal 100% finansowania, jeśli chodzi o wykup tych mieszkań, które mogą się stać po prostu mieszkaniami komunalnymi. Miasto i Sutryk na razie odpowiada im: nie ma takiej możliwości.
Może nie ma tych pieniędzy?
Pieniądze są rządowe. To rząd finansuje to przedsięwzięcie. Wystarczy tylko po prostu wziąć się do roboty, podjąć się negocjacji z właścicielami tych nieruchomości i w końcu po latach tę sprawę rozwiązać. Po naszej stronie wszystko, co było do zrobienia, zostało zrobione. Więc apeluję do aktywistów, żeby m.in. może w tę sprawę się zaangażowali, zachęcili innych posłów do pisania interpelacji na ten temat i pomogli kilkudziesięciu, bądź kilkuset ludziom we Wrocławiu.
Zakładam, że pani słowa na pewno zarezonują tutaj w regionie, więc spodziewam się odpowiedzi ze strony aktywistów. W niedzielę Śląsk Wrocław ma przed sobą bardzo ważny mecz. To jest kolejny rok z rzędu, gdy pod koniec sezonu walczy o utrzymanie. Co właściwie, pani zdaniem, zdaniem Prawa i Sprawiedliwości, dalej należałoby zrobić ze Śląskiem Wrocław? Jaką filozofię przyjąć, jeśli chodzi o utrzymywanie zawodowych sportowców, bo to nie chodzi tylko o Śląsk Wrocław?
Ja jak słyszę opowieść o tym, że oto znowu sprzedajmy Śląsk, że znaleźliśmy rozwiązanie, to ja przypominam, że ta historia ma takie długie wąsy, że nie robi już na mnie kompletnie żadnego wrażenia. Ta opowieść już była. To już się powtarzało kilka razy. Nic z tego kompletnie nie wynika. To jest jakieś mamienie po prostu mieszkańców. Przy okazji jak słyszymy, że kolejne ogromne pieniądze muszą być wydane na klub, czy na stadion, no to wraca pomysł, że oto sprzedajemy, za chwilę jest rozwiązanie i że prawie już tego króliczka złapaliśmy i będzie wspaniale. Nie.
Co dalej zrobić?
Moim zdaniem miasto, gmina nie powinna być właścicielem takiego sportowego klubu. Ja oczywiście podkreślam, że warto sport i kluby sportowe wspierać na różne sposoby. Takie rozwiązania oczywiście trzeba rozpatrywać i się zastanowić, jak to zrobić. Zresztą nie tylko piłką nożna mieszkańcy Wrocławia i regionu żyją, prawda. Wiec jak sobie wyobrazimy, jakie pieniądze poszły tylko na piłkę nożną i na klub Śląsk Wrocław, ten piłkarski, a jakie by mogły zatem pójść na inne formy rozwoju sportu, zwłaszcza dzieci i młodzieży, to naprawdę aż serce boli. Pora w końcu wziąć się odpowiedzialnie do roboty, tzn. wziąć za to odpowiedzialność. Podjąć decyzję, wytłumaczyć mieszkańcom o co chodzi i dlaczego. No i mówiąc krótko, to ja byłabym zwolenniczą rzeczywiście w końcu sprzedania tego klubu. Niech tam będzie prywatny właściciel, ale nie wierzę, że to się stanie. To, co teraz słyszymy i obserwujemy w mediach, tę dyskusję, uważam, że to jest jakaś dyskusja zastępcza, żeby było o czym gadać i żeby nie zaglądać pod kołdrę głębiej ws. tego Śląska, czy stadionu, prawda. 10 lat już ma, więc za chwilę się dowiemy, że trzeba go remontować, naprawiać. Historia, która nie ma końca i ma bardzo długie wąsy, brodę już ma taką do pępka.
Na koniec komentarz ws. waszych obietnic z ubiegłego weekendu. Skupmy się tylko na 800+. Jaką powinno pełnić funkcję to świadczenie?
800+?
Tak.
Taką, jaką pełni. Jest wsparcie dla dzieci, tak bym chyba o tym mówiła. Niezwykle ważne, istotne i potrzebne. Jak patrzymy na zmiany demograficzne, jak patrzymy na zmiany kulturowe, bo jedno to jest kwestia, prawda, czy nas na dzieci stać. Wydaje się, że rząd Prawa i Sprawiedliwości ma naprawdę się czym chwalić, jeżeli chodzi o wsparcie rodzin. Ta polityka społeczna, prorodzinna, finansowanie żłobków, budowanie żłobków, przedszkoli, wsparcie dla rodzin, zmiany podatkowe, jak pan mówi, że mamy mało czasu, to dużo w tym zakresie zrobiliśmy. No i teraz podwyższenie tej kwoty 800+. Natomiast trzeba sobie zdawać sprawę, ze to, jeśli chodzi o kwestie związane z demografią, nie wystarczy. My to rozumiemy, bo bardzo głębokie i w mojej ocenie istotniejsze są zmiany kulturowe, które zachodzą nie od dekady, ale jeszcze dłużej. Na to też trzeba znaleźć pomysł i sposób. Trzeba to rozumieć.
No i macie ten pomysł?
Ale 800+ przynajmniej załatwia sprawę w tym zakresie, że dziś młoda rodzina naprawdę ma konkretne wsparcie. Po prostu konkretne. Na jedno dziecko, na dwoje, na troje. Młode mamy mogą się zdecydować na to, żeby zająć się dziećmi i nie podejmować, jeśli chcą, pracy zawodowej. A jeśli się na to zdecydują, to mają wsparcie i pomoc na opiekunkę, na żłobek, na przedszkole.
A te zmiany kulturowe?
Ważna zmiana, absolutnie ją popieram. Natomiast zmiany kulturowe, to tu trzeba wykonać ogromną pracę, nie tylko polityczną, ale również każdy z nas, każdy dorosły człowiek, który sobie zdaje sprawę i państwo, dziennikarze, i ludzie pełniący funkcje publiczne, po prostu wszyscy musimy rozumieć w czym bierzemy udział i dążyć do zmian. Do przekonywania młodych ludzi, że rodzina to jest wartość największa, a dzieci są naszą przyszłością.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.