A. Kilijanek o Śląsku Wrocław i zoo: Wspieranie śmietanki, spieniężanie władzy

Dlaczego Wrocław odwołuje uznane za flagowe imprezy dla mieszkańców miasta i gości? Nie było sylwestra, nie będzie maratonu i ostatnio dowiedzieliśmy się, że festiwalu Europa na Widelcu też nie będzie.

Dlatego, że zajęli się tym niekompetentni ludzie i po prostu przegrywają w konkurencji z innymi miastami. Traci na tym Wrocław. Tracimy też środki budżetowe na nielogiczne i niepotrzebne wydatki, które są kosztami tego, że prezydent Jacek Sutryk został po prostu prezydentem i cały czas ma większość w koalicji. Takie mamy tego efekt.

Ma pan na myśli to, że inne miasta podkupują po prostu imprezy, mają więcej pieniędzy?

Nie podkupują imprez, tylko to jest tak, że maratony organizuje się w wielu miastach z wyprzedzeniem. Zresztą administracja pana prezydenta przyznaje, że są konkurencyjne imprezy, dlatego my organizujemy półmaraton, nie organizujemy maratonu czy na odwrót. To jest wszystko efekt tego, że popularność za sprawą takiej a nie innej organizacji, takiej a nie innej promocji, po prostu po spada.

A może za dużo pieniędzy przechodzi na klub piłkarski Śląsk Wrocław, klub miejski? Czy ograniczenie wydatków mogłoby to coś zmienić?

Mamy 6-miliardowy budżet i to jak go układamy, to jest zupełnie odrębna kwestia. To nie znaczy, że nie powinniśmy wykonywać nasze zadania najlepiej jak potrafimy. Po prostu u pana prezydenta Sutryka, w jego administracji i w spółkach nastąpiło takie rozluźnienie, że dzisiaj na ustach wszystkich jest Śląsk Wrocław. Klub, którego utrzymanie kosztuje 80 milionów złotych rocznie, za chwilę spadnie do pierwszej ligi, najprawdopodobniej.

I ma stratę 18 milionów.

Też prawda.

Dobrze. Czy, pana zdaniem, coś jeszcze można zmienić na tę chwilę i poprawić w Śląsku Wrocław, żeby klub nie upadł, bo ma bardzo oddanych kibiców przecież, a sprawozdanie finansowe klubu za rok poprzedni nie jest najlepsze? Czy zagrożona jest działalność spółki wobec tego?

Już kiedyś prezes Waśniewski borykał się z ogłoszeniem upadłości spółki. Tak zakończył swoją współpracę po raz pierwszy ze Śląskiem Wrocław. Teraz wydaje się sytuacja finansowa być o tyle lepsza, że prezydent bez wahania kolejne środki przekazuje, co nie znaczy, że te środki są wykorzystywane w sposób efektywny. Obiecano nam stabilność finansową, która przełoży się na efekt sportowy.

Jest nowy trener.

Jest trzeci, czwarty trener. Już nie wiem jak to nazwać. Ale ja, jako radny, mogę mówić, co poprawić w spółce pod względem organizacyjnym, ekonomicznym. Ale ten aspekt sportowy to jest rzecz, którą bardzo trudno zmienić z dnia na dzień. Przygotowują się piłkarze cały sezon, całe życie do tej gry. Dzisiaj wynik sportowy jest bardzo zły.

Czy było przesunięcie pieniędzy z wrocławskiego ogrodu zoologicznego na klub?

Było. 4 miliony złotych przekazano. Zapiera się pan prezydent, że to jest na budowę akademii, natomiast formuła, którą zastosowano, jest taka sama jak w 2019 roku. Wtedy przeznaczyliśmy, jako Rada Miejska, 15 milionów złotych na budowę akademii. Dwa dni później zrezygnowano z tej budowy. Pieniędzy nie odzyskaliśmy. To jest dokładnie ten sam mechanizm i dokładnie ta sama strategia informacyjna.

15 a 4 to jest różnica.

Ale teraz 10 milionów złotych jest dofinansowania rządowego.

Jakie są lub będą konsekwencje roszad personalnych we wrocławskim ogrodzie zoologicznym? Głośno było o tym ostatnio.

Nie chcę mówić nic złego na temat ZOO. Dlatego, że uważam, że to jest miejsce, które warto odwiedzać i które trzeba promować. Natomiast decyzje personalne, które zapadają w ostatnim czasie, słusznie są nazywane kontrowersyjnymi, być może nawet przez niektórych uważane za skandaliczne, przy czym nastąpiły niedawno. Z tego tytułu pozwolę sobie też nie przesądzać efektów pracy nowych pracowników po prostu. W Śląsku Wrocław obiecano nam zmianę na plus. Była to zmiana na minus i to bardzo duży. Liczę na to, że nie powtórzy się to w zoo.

No tak, bo tutaj przypomnijmy tym z państwa, którzy nie wiedzą, że zasłużony pracownik ogrodu został zwolniony z pracy głównie za to, że kontaktował się mailowo z byłym prezesem ogrodu. Mowa tu o panu Radosławie Ratajczaku. A tymczasem powstają nowe stanowiska, czytamy w Super Expressie.

Tak będzie. W zoo powstają nowe stanowiska. ARAW się trzykrotnie rozrósł, jeżeli chodzi o stanowiska. Śląsk Wrocław administracyjnie też jest napompowany pracownikami. Już nie wspomnę o tym, że obok Śląska Wrocław jest stadion, który także jest napompowany pracownikami. Wspieranie śmietanki, spieniężanie władzy, tak to nazwę.

Solidarna Polska, koalicjant obozu rządzącego Zjednoczonej Prawicy od 3 maja to Suwerenna Polska. Dlaczego na kongresie partii Zbigniewa Ziobry nie było nikogo z Prawa i Sprawiedliwości?

Jak czytałem wypowiedź pana ministra Ociepy, to była to świadoma decyzja partii o nazwie Suwerenna Polska. Proszę bardzo, to jest ich suwerenne prawo.

No tak, też czytałem, że nie zawsze gościli tam politycy PiS-u na innych konwencjach. Ale wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki z Prawa i Sprawiedliwości, czołowy polityk, napisał na Twitterze: "Mała partia, ok. 1% poparcia, ogłasza, że to ona będzie bronić suwerenności Polski? Zmiana nazwy nic nie zmieni. Tylko Prawo i Sprawiedliwość może zapewnić Polsce wolność i rozwój". A jaka jest pana opinia?

Moja opinia jest taka, że mam nadzieję, że Zbigniew Ziobro lepiej będzie bronił suwerenności przez zmianę nazwy, niż wprowadzał reformę sądownictwa. Dzisiaj Polacy jednoznacznie negatywnie oceniają postęp czy tempo reformy w wymiarze sprawiedliwości. My to przyjmujemy. Po siedmiu latach jest mi trochę niezręcznie mówić, że trzecia kampania wyborcza i jednym z jej elementów będzie reforma wymiaru sprawiedliwości, ale to jest jeden z tych elementów, gdzie musimy wyciągnąć wnioski. I uważam, że pan Ziobro tutaj powinien bardziej skupić się na pracy, a mniej na robieniu wokół siebie hałasu. Nie na tym rzecz polega.

A może to jest taka wybieg do przodu, że możemy wystartować sami poza obozem Zjednoczonej Prawicy?

Negocjacje pomiędzy Jarosławem Kaczyńskim a Zbigniewem Ziobro, pomiędzy zarządami partii, będą, są tajne. Jeżeli nie będziemy zachowywać się po partnersku, to po prostu do takiego porozumienia może nie dojść. Fajnie jest mówić będziemy szli razem, będziemy szli zjednoczeni, a następnie informować dziennikarzy i w zasadzie największa partia koalicyjna dowiaduje się z mediów, że żądamy takiej, a nie innej listy, takich, a nie innych miejsc. Nie na tym polegają chyba negocjacje. Ja mam nadzieję, że to jakieś przesilenie wiosenne nastąpiło i refleksja przyjdzie bardzo szybko, w 1-procentowej partii - Suwerennej Polsce.

A jakie są pierwsze efekty rozmów z Polakami Prawa i Sprawiedliwości? PiS zapowiada konwencję programową na przyszły weekend w Warszawie. Dwudniową.

Tak też będzie. Pierwsze efekty zostaną przedstawione. Myślę, że to jest czas, żeby podać, które ze wskazanych przez Polaków postulaty przyjęliśmy do pierwszej części programu, bo on jest cały cały czas kształtowany. Trzeba policzyć pewne rzeczy, wydatki, które nas czekają. A jeżeli chodzi o sam okręg wrocławski, to bardzo dobrze tutaj jest. Bardzo aktywny pan minister Cieszyński. Praktycznie co tydzień, z wyjątkiem tego weekendu majowego teraz, odbywają się spotkania w powiatach. Pani marszałek Witek też niebawem spotka się w swoim okręgu wyborczym z mieszkańcami Legnicy i okolic, także serdecznie zapraszam. Spotkania są praktycznie co tydzień.

A czy spodziewany jest przyjazd prezesa Jarosława Kaczyńskiego na Dolny Śląsk?

Prezes na Dolnym Śląsku nie tak dawno przecież był. Nie pamiętam kampanii wyborczej, w której by nie przyjechał do Wrocławia czy na Dolny Śląsk. Myślę, że jeszcze raz do nas zawita, natomiast z przyczyn oczywistych takiej daty nie znam.

Co planuje Prawo i Sprawiedliwość na 4 czerwca. Czy będzie kontrpropozycja wobec marszu opozycji, który zwołuje na ten dzień lider Platformy Obywatelskiej?

Absolutnie, absolutnie nie spodziewam się ustawiania się w kontrze do pana Donalda Tuska. Tyrady Tuska są efektem jedynie na potrzeby walki w opozycji. Wczoraj słuchałem pana Hołowni, który mówi, że pana Donalda Tuska nie zaszczyci swoją obecnością. Pan Donald Tusk zresztą nie zaprasza swoich koalicjantów, tylko, jak rozmawialiśmy przed programem, ich wzywa. To chyba, jeżeli mówimy o dużej polityce, to panu Tuskowi pomyliła się rola dyrektora szkoły z rolą szefa największej partii opozycyjnej. Tak uważam. Ale niech się tam kłócą. Tylko lepiej dla nas, jak ta niemerytoryczna, totalna opozycja nie potrafi się ze sobą porozumieć. To też pokazuje, że żadnej koalicji antypisowskiej nie będzie po wyborach.

(...)

Posłuchaj całej rozmowy: