Zła passa przerwana. Ważne 3 punkty lubinian
W Lubinie zmierzyły się zespoły, które miały odpowiednio serię sześciu i ośmiu spotkań bez zwycięstwa. Gospodarze w tabeli zajmowali 15. miejsce i mieli punkt przewagi nad strefą spadkową. Łodzianie dzięki dobrej rundzie jesiennej tak nisko nie spadli, zajmowali 9. pozycję, ale kolejne porażka mogła sprawić, że beniaminek mógłby zacząć z niepokojem spoglądać w dół tabeli.
Miedziowi od pierwszego gwizdka rzucili się śmiało do ataków i już po niespełna trzech minutach powinni prowadzić. Po długim podaniu w sytuacji sam na sam z Henrichem Ravasem znalazł się Kacper Chodyna, ale zamiast do siatki trafił w bramkarza gości. Kilka chwil później wahadłowy Zagłębia ładnie uderzył zza pola karnego i Ravas ponownie musiał ratować swój zespół.
Mecz mógł się podobać, bo goście nie ograniczali się do obrony i wybijania piłki, ale też starali się atakować. Świetną szansę na gola miał Jordi Sanchez, który znalazł się sam przed Sokratisem Dioudisem. Bramkarz Zagłębia przytomnie wyszedł z bramki i napastnik Widzewa nie miał miejsca, aby przymierzyć i nadal był remis.
Akcje gospodarzy były znacznie groźniejsze i w końcu zostały udokumentowane golem. Sprawiedliwie trzeba dodać, że duży udział mieli sami zawodnicy gości, który łatwo stracili piłkę na własnej połowie i Zagłębie mogło wyprowadzić szybki atak. Marko Poletanovic świetnie zagrał na wolne pole do wbiegającego Dawida Kurminowskiego, a ten trafił do siatki.
Do końca pierwszej połowy pozostawał niespełna kwadrans i należał zdecydowanie do przyjezdnych. Najpierw okazję na doprowadzenie do remisu miał Bartłomiej Pawłowski, ale trafił w słupek. Kilka chwil później po ładnej koronkowej akcji szansę na gola miał Sanchez i kiedy wydawało się, że piłka wpadnie do siatki, Dioudis popisał się świetną interwencją. Jeszcze tuż przed przerwą Paweł Zieliński strzelał głową i tym razem też szczęście było po stronie gospodarzy, bo piłka minęła bramkę.
Druga połowa powinna zacząć się od gola dla Zagłębia. Chodyna popędził prawą stroną i dograł do niepilnowanego Kurminowskiego, a ten zamiast do bramki trafił w trybunę.
Kolejne fragmenty nie były już tak ciekawe. Optyczną przewagę mieli przyjezdni, byli częściej przy piłce, ale nie potrafili przebić się przez obronę rywali. Lubinianie natomiast cofnięci na własną połowę koncentrowali się na defensywie i kontratakowali. Jednym i drugim brakowało jednak dokładności i sytuacji bramkowych nie było w ogóle.
Ciekawie zrobiło się dopiero w ostatnich minutach. Najpierw bohaterem Zagłębia został Dioudis. Pawłowski ładnie przymierzył z dystansu, ale jakimś cudem grecki bramkarz gospodarzy zdołał sparować piłkę na słupek.
Kilka chwil później zespół trenera Waldemara Fornalika wyprowadził kontratak, piłka trafiła do Chodyny, a ten uderzył płasko i było 2:0. Na tym emocje w Lubinie się skończyły.
Zagłębie zdobyło arcyważne trzy punkty w kontekście utrzymania, a Widzew przedłużył serię spotkań bez zwycięstwa do dziewięciu.
KGHM Zagłębie Lubin – Widzew Łódź 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Dawid Kurminowski (33), 2:0 Kacper Chodyna (90+2)
Zagłębie: Sokratis Dioudis – Bartłomiej Kłudka, Aleks Ławniczak, Jarosław Jach, Mateusz Grzybek – Kacper Chodyna, Łukasz Łakomy, Marko Poletanovic (85. Tomasz Makowski), Filip Starzyński, Damjan Bohar (63. Tomasz Pieńko) – Dawid Kurminowski (85. Sasa Zivec).
Widzew: Henrich Ravas - Patryk Stępiński, Serafin Szota, Mateusz Żyro (79. Jakub Sypek) – Paweł Zieliński (63. Kristoffer Hansen), Marek Hanousek (46. Juliusz Letniowski), Juljan Shehu (63. Dominik Kun), Mato Milos - Ernest Terpiłowski (79. Martin Kreuzriegler), Jordi Sanchez, Bartłomiej Pawłowski.
Żółte kartki – KGHM Zagłębie Lubin: Filip Starzyński, Jarosław Jach; Widzew Łódź: Jakub Sypek.
Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce). Widzów: 8011.
fot. Maja Radczak
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.