Jacek Magiera o Śląsku Wrocław: Mam 14 piłkarzy (...). Liczę, że Exposito wróci
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był trener Śląska Wrocław Jacek Magiera.
Panie trenerze, kibice Śląska Wrocław, ale nie tylko oni, zadają sobie pytanie, co słychać w szatni Śląska na kilkadziesiąt godzin przed meczem z Radomiakiem. Zatem, co słychać?
Przygotowujemy się do najważniejszego, być może, meczu roku dla tego klubu dzisiaj. Być może do najważniejsze meczu w karierze tych chłopaków, którzy siedzą w szatni, którzy są dzisiaj na poziomie ekstraklasy. Jest pełne skupienie, jest koncentracja, jest determinacja do tego, aby zdobyć 3 punkty, bo to jest konieczne. Zapunktować, to jest nasz cel na te najbliższe dni i na tym się koncertujemy. Koncentrujemy się nad pracą, nad organizacją gry. Koncertujemy się nad pracą nad głowami każdego zawodnika, bo to też jest bardzo istotne i konieczne. Ja nad tym wszystkim panuję, nadzoruję, natomiast przede wszystkim tutaj liczę na zawodników, że te wszystkie niepowodzenia, które były do tej pory, po prostu wyrzucą z głowy i otworzą się na nowo. Otworzą głowę na nowe wyzwania i uratujemy dla Wrocławia Ekstraklasę, bo to jest cel nadrzędny. Po to tutaj przyszedłem.
Co pan zastał w szatni po tej przerwie między jednym okresem trenerskim a drugim? Jak pan wszedł do klubu, jak pan spojrzał w oczy zawodników, jak zaczął pan z nimi indywidualnie rozmawiać, to w jakiej oni byli kondycji?
Ja chcę odciąć całkowicie to, co było. Oczywiście wnioski zostawiam dla siebie, spostrzeżenia. To pierwsze wejście do szatni, pierwszy trening, pierwszy kontakt z zawodnikami...
Ucieszyli się na pana widok?
Myślę, że tak. Decyzja o powrocie też w głównej mierze zależała od tego, czy ten zespół przejmę przed meczem z Górnikiem Zabrze, czy nie. Gdybym się nie zdecydował przed meczem z Górnikiem do objęcia tego zespołu, to pewnie bym dzisiaj tutaj nie siedział. Te dwa treningi, piątkowy, sobotni i mecz niedzielny, miał mi dać jak najwięcej danych, informacji do tego, jak poprowadzić ten zespół w kolejnych spotkaniach. Oczywiście nie jechaliśmy do Zabrza z myślą o porażce, natomiast to spotkanie miło mi dać odpowiedzi na wiele pytań, czyli jak ten zespół dalej prowadzić, w jaki sposób będziemy grać w meczu z Radomiakiem, jaki jest stan psychiczny tych piłkarzy, mentalny, fizyczny, jaki jest stan techniczny i jaką mamy grupę zawodników mogących brać udział w treningach i tutaj myśleć tylko i wyłącznie w skupieniu co przed nami. Także ten mecz, plus te dwa treningi były ogromem doświadczenia. Potem czas dla rodzin. Każdego wyrzuciłem, można powiedzieć, z szatni, żeby pojechał do rodziny, żeby spędził ten czas sam ze sobą. Też nie chciałem, żeby sztab przychodził i myślał przez te wszystkie spotkania, które były do tej pory, tylko wyszedł ze swojej strefy komfortu. Wyszedł z tego, co ma. We wtorek przyjechał z luźną głową, spokojną i od wtorku przygotowujemy się do arcyważnego meczu.
Patrzy pan na boisko, patrzy pan na szatnię, patrzy pan na wyjściową jedenastkę, którą zakładam już chociaż teoretycznie ma pan roboczo w głowie i gdzie jest największy problem? Gdzie będzie największe wyzwanie, gdy myślimy o spotkaniu z Radomiakiem? Kto będzie strzelał bramki dla Śląska?
Ja nie chcę mówić o problemach. Chcę mówić o wyzwaniach.
To gdzie jest dobrze?
Ja już ostatnio powiedziałem, że grupa zawodników przygotowujących się do meczu z Radomiakiem, to jest liczba 14 piłkarzy.
To nie dużo.
Bardzo mało, tak. Natomiast wiem kogo mam w szatni, wiem na kogo mogę liczyć, wiem kto jakie ma atuty, wiem kto jakie ma deficyty. Wiem też, kto w danej możliwości może wejść za kogoś na boisko i jeszcze wzmocnić ten zespół. Także nie staram się analizować i narzekać, tylko przygotować tych 14 piłkarzy optymalnie do tego, aby byli gotowi do meczu. Wielkiego pola manewru nie mamy i wiemy o tym doskonale. Nie mamy też dzisiaj zawodnika, który by gwarantował to, że jest w stanie w każdym spotkaniu strzelić gola. Natomiast to ma być rozłożone na większość piłkarzy, na tych zawodników, którzy są ofensywie. Natomiast najistotniejsza, najważniejsza rzecz, jaka jest do zrobienia i to, co może nam dać punkty w meczu z Radomiakiem, to jest organizacja gry i nad tą organizacją gry tutaj przez te ostatnie dni pracujemy. Same chęci nie wystarczą. To, że chęci są, to jest za mało.
A umiejętności są? Pamiętają panowie, jak należy grać w piłkę?
Pracujemy nad tym, aby odblokować. Nie jest przypadkiem, że taki Yeboah, Leiva, Jastrzembski, Schwarz, wielu jeszcze innych piłkarzy, to doświadczeni zawodnicy grający w wielu klubach i potrafiący w piłkę kopać. Natomiast dzisiaj, w tych ekstremalnych warunkach można powiedzieć, trzeba pokazać, że jest się kozakiem, że tę mentalność się ma nie tylko wtedy, kiedy się wygrywa i wszystko jest fajne, ale w takich momentach, gdzie należy wziąć na siebie odpowiedzialność. Zobaczymy. Ja tutaj przed przyjściem nikomu niczego nie obiecywałem. Byłbym szaleńcem, gdybym powiedział, że w sześciu meczach zdobędę 18 punktów z tych zespołem. Natomiast punkt po punkcie. Najważniejsze jest zwycięstwo, złapanie serii jednego, dwóch zwycięstw z rzędu. To da gwarancję, takiego pozytywnego kopa do tego, żeby grać dalej.
Czy Erik Exposito wróci jeszcze w tym sezonie do zespołu?
Tak. Liczę na to, że wróci. Erik w tej chwili indywidualnie trenuje. Ma zadanie do wykonania, czyli przygotować się do tych ostatnich spotkań. Bardzo na niego liczę. To jest świetny piłkarz. Pamiętam go ze znakomitej gry za pierwszej mojej kadencji, gdzie był jednym z najlepszych zawodników ligi, gdzie był postrachem wszystkich drużyn ekstraklasy. Jego lewa noga jest znakomita. Liczę na niego. Rozmawiałem z nim przed wyjazdem do Zabrza. Widzimy się w poniedziałek na treningu. Ma przyjść uśmiechnięty, zadowolony, gotowy do podjęcia wyzwania i podjęcia misji strzelania gola, czy goli, bo jeden gol może nie wystarczyć dla Śląska.
Zna pan odpowiedź na pytanie, dlaczego Śląsk od mistrza Polski przez te wszystkie ostatnie lata, właśnie w ostatnich kilku latach ciągle walczy o utrzymanie? Dlaczego tak się dzieje?
Nie ciągła walka o utrzymanie, bo jeszcze dwa lata temu graliśmy w europejskich pucharach.
Tak. Ale każdy sezon to były wielkie nerwy dla kibiców.
Być może ta sytuacja z pucharami trochę uśpiła wszystkich, że jest dobrze. Natomiast okazało się, że trzeba być cały czas czujnym i nie można w żaden sposób sobie odpuścić. To było. Oczywiście na wnioski pewnie przyjdzie czas. Sam takie mam, ale dzisiaj nie jest to miejsce, aby mówić o tym, co się wydarzyło przez ostatnie lata. Też mi trudno jest powiedzieć, co się wydarzyło przez ostatnie 10 lat, bo mogę mówić, co się wydarzyło przez ostatnie 2 czy 3 lata, kiedy tutaj trafiłem, potem odszedłem i dzisiaj znowu wróciłem.
Czy pana historia, historia Jana Urbana, historia Aleksandara Vukovicia pokazuje w pewnym sensie, że ci, którzy zarządzają klubami w Polsce od lat, mają problem z tym, żeby zaufać trenerom? Tym, którzy faktycznie powinni w pewnym momencie wziąć odpowiedzialność na siebie i mają jakiś plan, i powinni spokojnie pracować, a nie, że trenerzy są wymieniani w ciągu sezonu wielokrotnie. Zresztą Śląsk jest najlepszym przykładem.
Dużo jest tutaj prawdy. Oczywiście, że najważniejsza w zarządzaniu jest chłodna głowa, umiejętność wyjścia poza tę strefę ataków ze strony ludzi z zewnątrz. Dzisiaj wiemy doskonale, że niestety dużo złego robi internet, robią twitterowcy, robią ludzie, którzy nie mają kompetencji, nie mają bladego pojęcia o tym, jak należy prowadzić zespół, co od czego zależy i jakie są wymagania, i wiele jeszcze innych spraw. Ale na podstawie tych komentarzy niestety ale tracimy głowę w zarządzaniu i wtedy podejmujemy zbyt pochopnie decyzje.
Prezesi tracą głowę?
Też. Też prezesi, też otoczenie, ludzie, którzy są blisko ludzi, doradcy, którzy rozmawiają na ten temat i którzy się niepotrzebnie nakręcają. Wydaję mi się, że nie zawsze korzystamy z doświadczenia ludzi będących w środku, zdobywających doświadczenie na arenie międzynarodowej, czy ekstraklasy. Ja chcę mówić o sobie. Ja nie chcę mówić o innych, bo też to nie wypada.
Ma pan satysfakcję?
Nie mam. Nie mam satysfakcji z tego. Wręcz przeciwnie. Też nie mam żadnego żalu. Żeby tutaj też otwarcie powiedzieć, że odszedłem, dzisiaj wracam albo ja wam teraz pokażę. Ja nikomu nic nie muszę udowadniać. Ja znam swoją wartość. Słabi udowadniają, a mocni potwierdzają. To w jaki sposób pracują, w jaki sposób przekazują swoją wiedzę, jaki mają etos pracy, co mówią w szatni, jak to wszystko jest poukładane. Liderują temu wszystkiemu, są przywódcami z prawdziwego zdarzenia, którzy ciągną innych, którzy korzystają z całego swojego sztabu, którzy stają ponad tymi wszystkimi rzeczami, które są ważne. Natomiast najistotniejsze w tym wszystkim są jasne zasady, które akceptujemy i które nie. Często się mówi i zawsze ocenia trenerów. Na końcu najgorszy zawsze to jest trener. Natomiast często też się przymyka oczy na zawodników, na tych ludzi, którzy biegają po boisku, którzy są profesjonalistami, którzy zarabiają ogromne pieniądze, którzy powinni 24 godziny na dobę myśleć o tym, jak przygotować się do kolejnego spotkania. Którzy też często idą na łatwiznę, niestety, bo jak coś nie wyjdzie, to zły trening, złe przygotowanie. Natomiast tu koncentracja na sobie jest chyba najistotniejsza. Spojrzenie w lustro. Myślę, że to nie jest tylko problem Śląska, bo to jest problem w wielu miejscach, w wielu klubach, że my zbyt łagodnie podchodzimy do takiego wyciągania konsekwencji w stosunku do piłkarzy.
Pan ma różne doświadczenia. Lepiej dla klubów, by te były w rękach właścicieli prywatnych czy np. samorządów? Ma pan historię związaną z Legią, piękna karta, ma pan też ze Śląskiem. Dwa kompletnie różne światy.
Zupełnie inne, na pewno. Też trudno mi po roku powiedzieć, bo jeszcze nie poznałem...
To dużo.
Jest dużo, ale też jeszcze nie poznałem tych wszystkich zależności, co z czego wynika i dlaczego. Być może to też był błąd na początku mojej pracy tutaj 2 lata temu, że skoncentrowałem się bardziej na boisku, niż na dodatkowych jeszcze rzeczach dookoła, które pozwoliłyby zdobywać na to wiedzę. Ja w Legii byłem 22 lata. 22 lata, a 11 czy 12 miesięcy, to jest ogrom pracy. W Legii miałem prywatnych właścicieli, tutaj rzeczywiście jest miasto. Natomiast jeden i drugi ośrodek jest wielki i zasługuje na dobrą piłkę, bo tak to powinno wyglądać. Wrocław jest za pięknym miastem, za dużym miastem, za wielką ma tradycję sportową, aby to zaprzepaścić. Dlatego trzeba walczyć. Dzisiaj ci zawodnicy, którzy występują w koszulkach Śląska Wrocław są reprezentantami każdego wrocławianina, każdego kibica.
A ma pan poczucie, że oni się utożsamiają z miastem, utożsamiają z klubem? Że to są ludzie, którzy nie są tylko zawodnikami, ale postaciami po prostu związanymi z klubem? Oni będą umierać za ten klub, gdy trzeba, np. teraz, na kilka tygodni przed zakończeniem sezonu?
Tego nie wiem. Natomiast ja tutaj bardziej bym bił w profesjonalizm piłkarzy, bo nie może być tak, że zawodnik się dopiero zaczyna starać, pilnować, kiedy mu się tyłek pali, tylko on ma być gotowy w każdej sytuacji. Ma dbać o siebie, bo to jest jego obowiązek. To jest najistotniejsze. Nie chcę tutaj wchodzić w skórę wszystkich piłkarzy, bo nie wiem, jak oni do tego podchodzą. Są piłkarze, którzy są w klubie rok, są tacy, którzy są 5 lat. Są różni pod kątem wieku i zaangażowania też emocjonalnego. Niektórzy sobie potrafią z tym radzić, niektórzy nie. Natomiast nikogo to nie interesuje, że przyszedł niedawno. Wychodząc na boisko trzeba wymagać i tak do tego podchodzimy, i tak do tego trzeba w każdej sytuacji podejść.
Pan by zwolnił Dariusza Sztylkę?
Nie. Na pewno nie w tym momencie, kiedy to się wydarzyło, czyli 22. z minutami po meczu z Piastem.
Utrzyma się Śląsk Wrocław w Ekstraklasie? Wierzy pan w to?
Wierzę. Gdybym nie wierzył, to bym tutaj nie przyszedł. Jestem osobą ambitną, jestem osobą, która ma plan na to, na ten zespół, na te najbliższe 5 kolejek. Natomiast niczego nie jestem w stanie zagwarantować. Szaleńcem bym był, gdybym powiedział, że Śląsk wygra 5 meczów do końca. Natomiast jestem przekonany, że wszystkimi siłami, jakie będę miał, wszystkimi pomysłami, jakie są, będę starał się pomóc piłkarzom, aby wyszli na boisko i byli sobą.
Czy od tego pan uzależnia swoją dalszą przyszłość, czyli czy Śląsk się utrzyma w Ekstraklasie, czy nie?
Nie rozmawialiśmy na ten temat. Koncentrujemy się na najbliższym miesiącu, który jest przed nami. Mam dzisiaj cele krótkoterminowe. Każdy kolejny dzień. Dzisiaj się koncetruję na zajęciach piątkowych. Po piątkowym treningu będę przygotowywał zajęcia na sobotę. Potem mecz i tak z dnia na dzień. Tylko i wyłącznie krótkoterminowe cele. Co się wydarzy w czerwcu? Trudno powiedzieć. Czy zostanę we Wrocławiu, czy będę pracował w innym klubie, czy zrobię sobie przerwę 2, 3-miesięczną, 5-miesięczną. Tego nie wiem. Najważniejsze jest to, co dziś i to, co będzie za chwilę.
Dziękujemy za spotkanie. Jak rozumiem, wszyscy na stadion?
Wszyscy na stadion, zapraszam. Kibice czasami wygrywają spotkania i na to liczę, także zapraszam serdecznie.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.