Premier o artykule "GW" ws. jego siostry: w sądzie ostatecznie można będzie wykazać prawdę [OŚWIADCZENIE]
W sądzie ostatecznie można będzie wykazać prawdę - podkreślił premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do publikacji "Gazety Wyborczej", która napisała, że jego siostra była zatrudniona na "fikcyjnym etacie". "Mam przekonanie, że praca była wykonywana realnie" - zapewnił szef rządu.
Podczas konferencji prasowej w Ząbkach szef rządu był pytany o poniedziałkową publikację "Gazety Wyborczej". Według ustaleń "GW" siostra Mateusza Morawieckiego miała być zatrudniona na "fikcyjnym etacie" w Urzędzie Miasta w Trzebnicy.
Morawiecki przyznał, że nie czytał artykułu. "Mam przekonanie, że praca wykonywana była rzetelnie, realnie, a w świetle tego typu informacji, jeśli zostały przedstawione, to zapewne strony się spotkają w sądzie. Tam można będzie ostatecznie wykazać prawdę, bo jak inaczej postępować wobec różnego rodzaju kalumnii i insynuacji" - powiedział szef rządu.
Dziś Anna Morawiecka wydała oświadczenie:
Szanowni Państwo,
Dzisiejsza Gazeta Wyborcza a za chwilę pewnie i Nowa Gazeta Trzebnicka po raz kolejny piszą o moim rzekomo fikcyjnym zatrudnieniu w urzędzie miasta Trzebnica. Z całą stanowczością oświadczam, że jest to oszczerstwo i pomówienie. Wielokrotnie mówiłam o swojej pracy w Trzebnicy i nigdy tego faktu nie ukrywałam. Trudno jednak udowadniać, że się robiło rzeczy, których KTOŚ NIE WIDZIAŁ i nie chce zobaczyć.
Artykuł panów Rybaka i Długosza zawiera wiele różnych „rewelacji” dotyczących Trzebnicy i pana burmistrza. Nie bardzo rozumiem, jakie ma to powiązania ze mną czy moim bratem. Chyba tylko rok wyborczy.
Kilka spraw, którymi się zajmowałam, pracując dla urzędu miasta w Trzebnicy:
1. Wykonywanie czynności pomocniczych (pomoc i konsultacje wewnętrzne) w zakresie działań mających przywrócić Trzebnicy funkcję uzdrowiskową.
2. Czynności zmierzające do pozyskania przez Gminę Trzebnica dofinansowania geotermii w tym między innymi:
- udział w spotkaniach w Urzędzie Miejskim w Trzebnicy i na Politechnice Wrocławskiej.
- utrzymywanie roboczych relacji z profesorami Wydziału Geoinżynierii, Górnictwa i Geologii, Zakładu Geologii i Wód mineralnych Politechniki Wrocławskiej w związku z opracowaniem projektu robót geologicznych „poszukiwania wód termalnych otworem Jadwiga T-1 w Trzebnicy”
- udział z ramienia Gminy Trzebnica w konferencji geotermalnej w Lądku Zdr. w czerwcu 2019 r.
- współtworzenie dokumentacji związanej z pozyskaniem dofinansowania w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
Nawiasem mówiąc, sami autorzy tego artykułu stwierdzają przyznanie dotacji na odwiert, zarzucając jednocześnie władzom Trzebnicy fikcyjność mojego zatrudnienia.
Moją pracę przerwała ciężka choroba i zarzucanie mi w tej chwili małej skuteczności całego projektu to już szczególna niegodziwość. Nie muszę chyba dodawać, że w związku i tym brutalnym atakiem wystąpię na drogę sądową.
5 kwietnia Anna Morawiecka na swoim facebooku komentowała: Odgrzewane kotlety, okazują się specjalnością nie tylko redaktora gazety „Nowa Gazeta Trzebnicka” Daniela Długosza, ale również Marcina Rybaka z „Gazety Wyborczej”. Obaj panowie postanowili po raz kolejny zagłębić się w historię mojego życia, zadając mi wspólnymi siłami 15 (piętnaście) pytań. Zdawałoby się, że nie ma w tym nic dziwnego – wszak dziennikarze śledczy, powinni śledzić (najlepiej życie siostry premiera). Bardzo zależy im na mojej odpowiedzi. Pan Rybak kolejne ponaglenia wysyła na maile prywatne i służbowe, informując jednocześnie, że wspólnie z kolegą zamierzają pisać tekst o mojej pracy dla Urzędu Miejskiego w Trzebnicy. Obaj panowie bawią się również w pseudo prokuratorów, o czym świadczy treść ich pytań, które mój adwokat przesłał do sądu . W sądzie bowiem toczy się sprawa karna z mojego oskarżenia przeciwko panom redaktorom, którzy już wcześniej pozwolili sobie wobec mnie na niewybredne insynuacje… Nie czuję się w obowiązku odpowiadać komuś, przeciwko komu toczy się w sądzie sprawa o oszczerstwo . Tym bardziej, że odpowiedziałam już publicznie panu Długoszowi w 2020 roku, a uczyniłam tak nie z konieczności, ale z szacunku dla Państwa i Burmistrza Marka Długozimy. Pozwólcie Państwo, że zacytuję fragmenty mojej wypowiedzi: „W poszukiwaniu sensacji detektyw DD odkrył że w 2019 roku pracowałam dla Urzędu Miejskiego w Trzebnicy. (…) Potwierdzam tę „sensację”. Najpierw przez dwa miesiące pracowałam na umowę zlecenie, potem umowę o pracę. (…) Do moich obowiązków należało przede wszystkim inicjowanie i koordynowanie działań, mających na celu doprowadzenie do wykonania badań geologicznych i odwiertu potwierdzającego właściwości lecznicze wód geotermalnych (…). W roku 2019 ciężko zachorowałam na złośliwy nowotwór (…) dlatego poprosiłam Pana Burmistrza, aby nie przedłużał mi umowy o pracę… Tak po ludzku.”
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.