Zwycięstwo mimo osłabienia
Przed hitowym spotkaniem z Treflem kilku ważnych zawodników Śląska niestety dopadły kontuzje. Uraz stawu barkowego wykluczył z gry Jeremiah Martina, a Vasa Pusica nie mógł zagrać ze względu na problem z plecami. Wciąż do gry nie był gotowy także Justin Bibbs, a D.J. Mitchell pojawił się w składzie, ale nie wyszedł na parkiet. W zaistniałych okolicznościach wyjściowa piątka prezentowała się następująco: Łukasz Kolenda, Michał Mindowicz, Jakub Nizioł, Ivan Ramljak i Arciom Parachouski.
Szczególnie obecność 20-letniego Mindowicza w początkowym ustawieniu była sporym zaskoczeniem, jednak ten nietypowy skład naprawdę dobrze funkcjonował i Śląsk szybko wyszedł na prowadzenie. Od samego startu w dużym gazie był Kolenda, który w końcu mógł zagrać przeciwko swojemu bratu, Michałowi. Efektowny początek meczu zaliczył także Kuba Nizioł. Niestety goście po paru minutach doszli do głosu i dzięki szczelnej obronie oraz świetnej skuteczności zza łuku dogonili Trójkolorowych. Po 10 minutach na tablicy widniał wynik 22:22.
W drugiej odsłonie obie drużyny nieco spuściły z ofensywnego tonu. Pod nieobecność kontuzjowanych kolegów swoje minuty nieźle wykorzystywali młodzi zawodnicy. Liderem punktowym sopocian był Andrzej Pluta Jr., w Śląsku zza łuku celnie przymierzył Aleksander Wiśniewski. Do szatni schodziliśmy w niezłych nastrojach i przy jednopunktowym prowadzeniu. Pierwszą połowę zakończył rzut za trzy Aleksandra Dziewy i punkty Daniela Gołębiowskiego.
W trzeciej kwarcie byliśmy świadkami chaotycznej gry z obu stron. Wynik wciąż oscylował wokół remisu i kibice w Hali Orbita byli świadkami bardzo wyrównanego starcia. Najbardziej efektowną akcję przeprowadzili wrocławianie. Jakub Nizioł podał do Ivana Ramljaka, a ten efektownym wsadem zakończył kontrę WKS-u. Trójkolorowi mozolnie budowali przewagę i po trzech odsłonach prowadzili dwoma punktami (50:48).
W ostatniej kwarcie obraz gry wyglądał podobnie. Sporo chaosu po obu stronach i wyrównana walka dominowały na parkiecie Hali Orbita. W tym chaosie lepiej radził sobie Śląsk. Ważne rzuty wolne trafiał Aleksander Dziewa, a przewaga Trójkolorowych urosła już nawet do sześciu oczek (64:58).
Wydawało się, że wrocławianie spokojnie dowiozą prowadzenie do końca, ale w samej końcówce Strahinja Jovanović trafił dwa rzuty za trzy punkty i przewaga stopniała do zaledwie dwóch punktów. W ostatniej akcji znakomicie odnalazł się jednak Nizioł, który zaliczył kluczową zbiórkę i trafił dwa rzuty wolne, które ostatecznie ustaliły wynik spotkania.
WKS Śląsk Wrocław – Trefl Sopot 71:67 (22:22, 15:14, 13:12, 21:19)
Punkty dla Śląska: Jakub Nizoł 17, Łukasz Kolenda 17, Aleksander Dziewa 15, Daniel Gołębiowski 11, Ivan Ramljak 4, Aleksander Wiśniewski 3, Jakub Karolak 2, Artsiom Parachouski 2, Michał Mindowicz 0, Szymon Tomczak 0;
Punkty dla Trefla: Strahinja Jovanovic 18, Andrzej Pluta 13, Jarosław Zyskowski 8, Michał Kolenda 6, Wesley Gordon 6, Garrett Nevels 5, Błażej Kulikowski 3, Rolands Freimanis 3, Darious Moten 3, Ivica Radic 2.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.