Długie śledztwo po wypadku w Obornikach Śląskich i w końcu jest wyrok

Prawdziwą lekcję pokory od wrocławskiego sądu, odebrali trzebniccy śledczy, którzy pracowali nad sprawą wypadku komunikacyjnego do którego doszło 4 lipca 2015 r. w Obornikach Śląskich. Ze wstępnych ustaleń wynikało, że jadący osobowym Volkswagenem Janusz K. nie ustąpił pierwszeństwa motocykliście. Potem jednak stwierdzono, że kierowca jednośladu jechał za szybko i uznano, że w tej sprawie obaj mężczyźni są współwinni. Motocyklista został ukarany mandatem, w sprawie kierowcy samochodu rozpoczęło się długie i oporne śledztwo. Powoływano biegłych, potem kolejnych, a nawet konfrontowano ich - co w ocenie sądu jest czynnością nieprofesjonalną. Prokuratura z Trzebnicy dwa razy umarzała sprawę. Do sądu trafiła ona tylko dzięki aktowi oskarżenia, który wniósł poszkodowany motocyklista. W końcu sąd uznał kierowcę osobówki za winnego. Od tego … odwołała się prokuratura. –Zaskarżenie wyroku przez prokuratora i poddanie przez niego w wątpliwość słuszność ekspertyzy sądowej wydanej przez Instytut Ekspertyz Sądowych dr Jana Sehna w Krakowie - jest zaskakującym i niezrozumiałym krokiem - powiedział sędzia Krzysztof Głowacki, uzasadniając odrzucenie apelacji:
Sędzia Krzysztof Głowacki utrzymał jednak w mocy wyrok pierwszej instancji, który skazał mężczyznę na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na rok. Zasądził też na rzecz poszkodowanego motocyklisty 6 tys. zł zadośćuczynienia.
Decyzja wrocławskiego sądu okręgowego jest prawomocna.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.