Górnik - Zagłębie 5:1: Klęska!
To była katastrofa, której nikt się w Lubinie nie spodziewał. Piłkarze Zagłębia zostali znokautowani przez rywali, którzy nie dość, że byli zabójczo skuteczni, to jeszcze strzelali gole, których powtórki można oglądać na okrągło. Górnik strzelił 5 bramek i prawdopodobnie ustrzelił ze stanowiska Marka Bajora. Z nieoficjalnych informacji wynika, że szkoleniowiec Zagłębie pożegna się wkrótce z pracą, a głównym kandydatem na jego miejsce jest Jan Urban.
Pierwsze 30 minut meczu w Zabrzu nie zapowiadało klęski. Nie zapowiadało także goli, a kibice narzekali na silny powiew... nudy. Nieporadność obu drużyn była trudna do oglądania, choć to Zagłębie wyglądało na zespół, któremu bardziej zależy na zwycięstwie. Pozory mają jednak to do siebie, że często mylą.
Festiwal błędów w obronie rozpoczął w 33. minucie Csaba Horvath. Obrońca Zagłębia w dziecinny sposób stracił piłkę na rzecz Tomasza Zahorskiego, ale ten nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Bojanem Isailoviciem. 3 minuty później bramkarz lubinian nie miał już nic do powiedzenia. Defensywa pozostawiła przed polem karnym Aleksandra Kwieka bez opieki, a ten przepięknym strzałem w okienko otworzył worek z golami dla Górnika.
Kolejny gol nie powinien być jednak uznany, a sytuacji wzbudziła wiele kontrowersji. W ostatniej minucie pierwszej połowy gospodarze wykonywali rzut rożny. Najwyżej do dośrodkowania wyskoczył Michal Gasparik, a piłkę trącił jeszcze Adam Banaś. Isailović nie dał się zmylić, wyciągnął się jak długi i wybił piłkę. Sędzia wskazał na środek boiska, twierdząc, że piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową. Powtórki pokazały, że racji raczej nie miał.
Po przerwie Zagłębie rzuciło się do odrobienia strat. Niestety zapominając o defensywie. Górnik miał prosty sposób na kontry. Dalekim wykopem uruchamiał Zahorskiego lub Daniela Sikorskiego. Proste nie było to dla obrońców lubinian, którzy raz za razem popełniali błędy. Gola tak sobie jednak strzelić nie dali, choć Sikorski był bliski szczęścia. Austriak z polskim paszportem szczęścia nie potrzebował w 58. minucie. Grzegorz Bonin zagrał do niego ze skrzydła, a Sikorski cudnym strzałem z woleja zza pola karnego nie dał żadnych szans Isailoviciowi. W tym momencie było już po meczu.
Nadzieje na korzystny wynik odżyły tylko na chwilę w 63. minucie. Adam Stachowiak niefortunnie piąstkował piłkę po rzucie rożnym dla Zagłębia. Do bezpańskiej piłki na 16. metrze dopadł Szymon Pawłowski i strzelił dla Miedziowych bramkę.
Pięć minut później było już 4:1, bo Dawid Plizga zapomniał wybiec z bramki po rzucie rożnym i Gasparik zamiast na spalonym znalazł się sam pięć metrów przed Isailoviciem. Bramkarz Zagłębia po raz kolejny był bez szans. Tak samo jak w 90. minucie kiedy cudownym strzałem z narożnika pola karnego pokonał go Robert Jeż. Ten sam, który jesienią grał w Lidze Mistrzów w barwach MSK Zilina.
Zabrzanie byli rzeczywiście niesamowicie skuteczni, ale gracze Zagłębia nie zrobili nic, by im w tym przeszkodzić. Przegrali zasłużenie. Co gorsza, jeśli w kolejnych meczach będą popełniać tak proste błędy, to za kilka kolejek trzeba będzie się bronić w Lubinie przed spadkiem do 1. ligi.
Górnik Zabrze - KGHM Zagłębie Lubin 5:1 (2:0)
Kwiek 36, Banaś 45, Sikorski 58, Gasparik 68, Jeż 90 - Pawłowski 63
Górnik Zabrze: Adam Stachowiak - Michał Pazdan (67. Michael Bemben), Adam Banaś, Mariusz Jop, Mariusz Magiera - Grzegorz Bonin, Adam Marciniak, Aleksander Kwiek (77. Robert Jeż), Michal Gasparik - Daniel Sikorski (90. Mariusz Przybylski), Tomasz Zahorski.
KGHM Zagłębie Lubin: Bojan Isailovic - Bartosz Rymaniak, Michał Stasiak, Csaba Horvath, Przemysław Kocot - Dawid Abwo, Łukasz Hanzel, Dawid Plizga, Damian Dąbrowski (55. Kamil Wilczek), Szymon Pawłowski - Deniss Rakels (66. Mouhamadou Traore).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.