Śląsk - Cracovia 0:0
Tylko były piłkarz Śląska będzie dobrze wspominał to spotkanie. To Wojciech Kaczmarek, który zimą przeniósł się do Cracovii i szybko wywalczył miejsce w pierwszym składzie. Były bramkarz wrocławskiego klubu kilka razy znakomicie interweniował, a kilka razy miał dużo szczęścia. Zachował jednak czyste konto i uratował dla swojej drużyny punkt.
Wiele osób obawiało się spotkania z Cracovią. Ostatni zespół ligowej tabeli szalał zimą na rynku transferowym, a w pierwszym spotkaniu dzielnie walczył z Legią Warszawa remisując 3:3. Mecz we Wrocławiu pokazał, że to wciąż główny kandydat do spadku. Szkoda, że Śląsk tego nie wykorzystał. A mógł i to kilka razy.
Już w pierwszej minucie mogło być 1:0 dla gospodarzy. Waldemar Sobota podawał do Piotra Ćwielonga, a ten bez wahania uderzył w kierunku bramki. Kaczmarek był na posterunku. Zespół Jurija Szatałowa atakował rzadko. Co dziwne, bo po drużynie, która ma nóż na gardle, wszyscy spodziewali się, że powalczy o zwycięstwo. A tu od początku było widać, że 0:0 ucieszy "Pasy".
Goście konsekwentnie ograniczali się do obrony, a Śląsk atakował. Ale akcjom wrocławian brakowało albo polotu, albo wykończenia. Przemysław Kaźmierczak próbował strzałów z dystansu, Waldemar Sobota dryblingów, a Łukasz Gikiewicz walczył z obrońcami o każdą piłkę. Bez skutku.
Goście pierwszy celny strzał na bramkę oddali dopiero po godzinie gry, ale Marian Keleman częściej marzł w bramce niż musiał jej bronić. Śląsk w drugiej połowie uparcie atakował środkiem boiska rzadko grając skrzydłami. Kiedy już udawało się przedrzeć bokiem to dośrodkowania były niecelne. Podobnie jak stałe fragmenty gry.
Serca kibiców przy Oporowskiej na chwilę zadrżały, kiedy zaangażowany w konstruowanie akcji Śląsk pozwolił rywalom przeprowadzić kontratak. Saidi Ntibazonkiza przebiegł pół boiska, ale strzelił wprost w Kelemena.
Wrocławianie mieli dwie piłki meczowe. Najpier kapitalnie zachował się Dariusz Sztylka, który na 25. metrze wziął zamach jakby chciał piłką nie tylko trafić do siatki, ale także przebić ogrodzenie. Obrońcy Cracovii zamarli, a Sztylka zamiast uderzać pięknie podał płasko do Łukasza Madeja. Ten jednak zamiast przymierzyć oddał natychmiast strzał prosto w Kaczmarka. Jeszcze gorzej zachował się Piotr Celeban. Już w doliczonym czasie gry, po dość przypadkowym zagraniu, obrońca Śląska był sam 4 metry przed bramką. Mógł strzelić wszędzie. Strzelił w ręcę Kaczmarka.
Wrocławianie mogli i powinni byli ten mecz wygrać. Zwłaszcza, że przed nimi seria spotkań, w których o zwycięstwo będzie dużo trudniej.
Śląsk Wrocław - Cracovia 0:0
Śląsk Wrocław: Marian Kelemen - Tadeusz Socha, Piotr Celeban, Jarosław Fojut, Amir Spahic - Waldemar Sobota, Dariusz Sztylka, Przemysław Kaźmierczak, Sebastian Mila - Piotr Ćwielong (72. Łukasz Madej), Łukasz Gikiewicz (72. Remigiusz Jezierski).
Cracovia Kraków: Wojciech Kaczmarek - Marian Jarabica, Łukasz Nawotczyński, Vule Trivunovic (18. Bojan Puzigaca), Andraz Struna - Saidi Ntibazonkiza , Mateusz Klich, Arkadiusz Radomski, Piotr Giza (61. Mateusz Bartczak) - Alexandru Suvorov (79. Marcin Krzywicki), Bartłomiej Dudzic.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.