A. Ścigaj o referendum ws. aborcji: Uważam, że to jest dobry pomysł
Pani minister. Panowie Hołownia i Kosiniak-Kamysz proponują referendum w sprawie aborcji. Co pani na to?
Akurat jeśli chodzi o referendum i rozstrzyganie spraw, które dotyczą bezpośrednio obywateli, to uważam, że to jest dobry pomysł i też wielokrotnie o tym mówiłam. Jest to temat, który bardzo często rozpala scenę polityczną i tak naprawdę to jest kwestia, w której obywatele powinni się wypowiedzieć, jak to widzą, a nie politycy, bo to bezpośrednio dotyczy obywateli. Więc wydaję mi się, że to jest akurat dobry pomysł i uważam to za słuszne rozwiązanie. Zresztą sama wielokrotnie o tym mówiłam, że w takich kwestiach, które rzeczywiście używane są do pewnej gry politycznej, grania, a tak naprawdę nierozstrzygalne na poziomie parlamentu, referendum jest dobrym rozwiązaniem.
A jeśli chodzi o zagadnienie aborcji, to pani jest zwolenniczką jakiego rozwiązania?
Uważam, że to, co w tej chwili jest, rozwiązanie prawne, ten kompromis aborcyjny, który został wypracowany, zawarty, jest dobrym rozwiązaniem. Nie jestem zwolennikiem mówienia, że aborcja to tak naprawdę antykoncepcja i jakby liberalizowania prawa. Natomiast też uważam, że kwestie bardzo takie delikatne, jeśli chodzi o heroizm kobiety, to są kwestie, które powinny być w pełnej gestii do decydowania, jeżeli szczególnie mówimy tutaj o zagrożeniu życia i zdrowia kobiety. Więc uważam, że w tym momencie mamy naprawdę sytuację trudną, związaną z wojną, jakby rozgrzebywanie tego tematu w tym momencie, kiedy budzi się dodatkowo emocje i różne nasze strachy wychodzą z szafy, to raczej to nie jest dobry pomysł.
Czy pani już zdecydowała o swojej politycznej przyszłości?
Na razie jestem zdecydowana na to, żeby dokończyć projekty, których się podjęłam, zadań. Trochę mniej czasu mam na zastanawianie się nad przyszłością polityczną. Ja nie jestem takim politykiem, który od początku do końca był zaangażowany w politykę. Znalazłam się troszkę w niej, w tej czynnej polityce przez przypadek. Nigdy nie byłam członkiem żadnej partii politycznej, nawet młodzieżówek. Jestem skoncentrowana na zadaniach. Cieszę się, że akurat w tym trudnym momencie moja wiedza mogła się przydać i miałam szansę wprowadzić projekty, które mam nadzieję, będą ponad polityczne. Jakakolwiek by była partia, to one i tak będą kontynuowane. To jest mój wkład mam nadzieję w życie polityczne na wiele, wiele lat.
No właśnie, ale do wyborów mamy pół roku, pani minister. Zakładam, że nawet jak pani nie ma czasu, to siłą rzeczy gdzieś tam z tyłu głowy jest to zagadnienie, bo to jest też kwestia pani planów zawodowych. Bliżej jest pani do tego, żeby dalej walczyć o swoje miejsce w parlamencie? Czy ma pani jakiś inny pomysł na siebie?
Nigdy nie uważałam, że bycie posłem to jest mój plan zawodowy, że to jest jakikolwiek zawód.
No to niech będzie misja.
Ja zawodowo jestem na urlopie bezpłatnym, kierując centrum usług społecznych w małej gminie. To jest w pewnym sensie misja i w pewnym sensie podjęłam się jakichś tam zadań. I tak jest. Powiem szczerze, panie redaktorze, że w obydwóch przypadkach, kiedy zostałam posłem, to decyzję o wystartowaniu podjęłam tak naprawdę na samym początku kampanii przy rejestrowaniu list. Tak się działo w poprzedniej kadencji i jeszcze wcześniejszej kadencji, więc mam nadzieję, że ta decyzja jeszcze nie musi być teraz przeze mnie podejmowana.
To ostatnie pytanie dotyczące tego wątku. Jeśli by pani decydowała się na start ponowny w wyborach, to będzie start z listy Prawa i Sprawiedliwości?
Nie wiem. Szczerze powiedziawszy nie wiem z jakich list. Mnie przeraża trochę ta ordynacja i to określenie się, że rzeczywiście trzeba z jakichś list, żeby móc prowadzić dalej misję, bo najchętniej startowałabym w jednomandatowych okręgach wyborczych i zweryfikowała swoją pracę bezpośrednio, już nie przez listę, ale przez ocenę mojej pracy przez wyborców.
To byłaby wtedy prawdziwa weryfikacja przez wyborów. Będzie pani namawiała rząd do zwiększenia kwoty 500+?
Nie wiem skąd to pytanie.
Z mojej głowy, pani minister.
Aha. Bo ja namawiam rząd do kilku innych ważnych projektów, jak przyjęcie dokumentu programu rządowego "Wzajemnie potrzebni".
To za moment. Jak z tym 500+?
Zaskoczył mnie pan tym pytaniem, bo jakby nie ma tego tematu.
Ja myślę, że dla wielu wyborców jest taki temat. Dlatego jak się spotykam z przedstawicielami rządu, to zawsze zadaję im to pytanie.
Ja myślę tak, że na pewno w przyszłości, w momencie, kiedy mamy taką inflację i to 500 złotych straciło tę wartość pierwotną, to w jakiś sposób waloryzowane to świadczenie powinno być. A kiedy to ma być ten moment? Wiem, że do końca kadencji, to raczej takich planów chyba nie ma. Mamy taki moment, w którym jakby zaangażowanie budżetowe na poziomie tutaj i zbrojenia, i pomocy humanitarnej, i jakby przeciwdziałania kryzysom, i formowania takich pomocy dla obywateli, które pozwolą im przez ten kryzys przejść. Natomiast w przyszłości pewnie trzeba będzie waloryzować to świadczenie. Wartość pieniądza trochę spada, więc na pewno tak.
Widzi pani. Udało się pani odpowiedzieć na to pytanie.
Jeżeli pan jest zadowolony z takiej odpowiedzi, to proszę bardzo.
Uruchomiła pani program "Wzajemnie potrzebni". W dużym skrócie chodzi o wyremontowanie pustostanów, które mogą trafić do uchodźców. Ale nie tylko. Jak to wygląda w liczbach i w sumie, kiedy pani uzna, że to wszystko, co pani sobie założyła, poszło zgodnie z planem?
Jest to pilotaż, więc on jest w takiej mniejszej skali, jak to każdy pilotaż ma za zadanie sprawdzić rozwiązanie w praktyce. Ponieważ jest to trochę duża innowacja, dlatego że połączenie środków takich remontowych twardych z miękkimi. Kompleksowe wsparcie na trzech poziomach, czyli mieszkanie, praca, edukacja i opieka nad dziećmi do tej pory nie miało miejsca. Ja mam nadzieję, tak jak pan redaktor powiedział, to nie jest program tylko i wyłącznie adresowany do uchodźców, to jest do wszystkich tych, którzy na przykład są w trudnej sytuacji życiowej, chwilowo i trzeba im podać wędkę, a nie rybę, żeby mogli stanąć na własnych nogach. Przygotowuję właściwie taki kompleksowy program, który będzie programem rządowym, systemowym i on będzie rozwiązaniem nie tylko pilotażowym. Mam nadzieję, że w tym roku uda się go wdrożyć w pełnej skali na obszarze całego kraju. On będzie pięcioletni, więc będzie miał harmonogram do realizacji każdego roku. Mam nadzieję, że to będzie około 40 tysięcy rodzin, które mogłyby skorzystać z takiego wsparcia.
W tym roku 40 tysięcy rodzin?
Nie. W tym roku nie.
W ciągu 5 lat, jak rozumiem?
Każdego roku w ciągu pięciu lat. A w tym roku jest to pilotaż, więc tutaj jest on adresowany tylko do około czterystu osób, więc to jest tylko przetestowanie tego narzędzia. Bardzo ważnym elementem są zmiany prawne, które do tej pory mi się udało zrobić i mam nadzieję w najbliższym czasie również i upowszechnienie Społecznych Agencji Najmu, które już są systemie prawnym, ponieważ jest to dobre narzędzie, które po pierwsze pozwala gminom ściągać pustostany z rynku prywatnego i na kilka lat angażować je w lokale o niższych czynszach dla swoich mieszkańców, którzy czekają w kolejce np. na mieszkania komunalne. A jednocześnie jeszcze ma mechanizm dopłat w sytuacjach, w których rodzina się znajdzie, będą to trudne sytuacje, mechanizm dopłaty z budżetu państwa do tego czynszu. Plusem jest też to, że ktoś kto ma takie pustostany, nie korzysta z domów czy mieszkań, oddając na 5 lat w dzierżawę takiej Społecznej Agencji Najmu jest zwolniony z podatku, nie płaci podatku, więc to są takie rozwiązania, które de facto powinny wpasować się w ogólny program mieszkaniowy. Są adresowane do tych ludzi, których jeszcze na ten kredyt nie stać.
A wy też wtedy remontujecie, adaptujecie te lokale?
Tak. Tylko to jest przewidziane za pośrednictwem Społecznych Agencji Najmu. Również przewidziane są środki na remont i adaptację pod cele mieszkaniowe. Nie są to tak wysokie koszty, jak przy budowie takich mieszkań. To są przewidziane na poziomie 100 tysięcy, a w przyszłości to będzie trochę więcej, bo jednak te koszty remontów wzrosły.
To ile się już pani udało tych mieszkań, tych lokali znaleźć?
W tej chwili jesteśmy na etapie wyłaniania i samorządów, i organizacji, które zgłaszają się do projektu. Powiem szczerze, że tych kilka dni od uruchomienia tego projektu i bardzo duże zainteresowanie jest z całej Polski, nawet większe, niż się spodziewaliśmy. Ale to dobrze, dlatego że to jest też taki argument do przygotowania takiego rządowego programu na większą skalę, ale też jednocześnie złożenia projektu do Komisji Europejskiej, która na wstępnym etapie dobrze go oceniła, jako stały element polityki migracyjnej naszego kraju, czyli rzeczywiście nie obozy, a wsparcie właśnie w takich obszarach. Dlatego zachęcam jak najwięcej samorządów i organizacji. To nie są łatwe projekty, bo tutaj mamy do czynienia z partnerstwem, takim na stałe, czyli organizacja z samorządem musi współpracować. No i do tego dochodzą jeszcze prywatni właściciele mieszkań. Ale jak się uda przejść przez te wszystkie trudności, tak jak przygotowując ten program, również proceduralne, bo to jest coś nowego i to nie było łatwe do przygotowania, to mam nadzieję, że to w przyszłości stanie się takim kołem zamachowym do tego, żeby wykorzystać 1,8 miliona pustostanów, które w naszym kraju stoją.
1,8 miliona? Tyle jest pustostanów?
Takie są dane GUS-u w ostatnim badaniu, że mamy taką ilość pustostanów, więc aż prosi się korzystać z tych pustostanów na czas, kiedy nie wybudujemy takiej ilości mieszkań i nie wszystkich będzie stać na ich zakup, to wynajmowanie po przyzwoitych cenach jest rozwiązaniem dla wielu rodzin.
To faktycznie liczba robi wrażenie. Jak dziś w Polsce wygląda sytuacja uchodźców? Ilu ich w ogóle w tej chwili przebywa w naszym kraju?
Cały czas operujemy taką liczbą około 1,4-1,5 miliona. To jest taki trochę ruch w dwie strony. Szacujemy, że to jest taka mniej więcej grupa, która po 24. została u nas. Już nie włączam w to osób, które były wcześniej, przed wojną. Większość z nich pracuje. Prawie 700 tysięcy aktywnych zawodowo, ma zatrudnienie i płaci podatki, i płaci ZUS. Mamy jeszcze około 80 tysięcy w tzw. miejscach zbiorowego zakwaterowania osób. To nie jest duża grupa. Niemniej jednak zmiana ustawy, którą tej chwili właściwie będziemy już wdrażać, bo od 1 marca wchodzi częściowa odpłatność za pobyt, ma też takie zadanie trochę zmotywować te osoby do tego, żeby razem z nami, bo oczywiście równocześnie idą programy "Wzajemnie potrzebni", ale też inne programy międzynarodowe, finansowane np. przez UNHCR czy Międzynarodowy Czerwony Krzyż, właśnie znaleźć im takie miejsca, gdzie będą mogli mieszkań, a nie w tych zbiorowych halach, bo to nie są dobre warunki do mieszkania i rok to jest dość długo. Mamy nadzieję, że to nam się uda przeprowadzić jak najszybciej i rzeczywiście każdy znajdzie swoje jakieś małe mieszkania.
A ile do dziś nasz kraj wydał pieniędzy na zabezpieczenie obywateli z Ukrainy? I czy w ogóle myśmy dostali na to wszystko pieniądze z Unii Europejskiej?
Z Unii Europejskiej dostaliśmy 900 milionów, więc to nie są duże pieniądze do tej pory. To było takie wsparcie, właściwie można powiedzieć jak kropla w morzu. Rzeczywiście bardzo duże koszty ponieśliśmy. Te koszty są różnie szacowane, dlatego że budowaliśmy w ten sposób wsparcie dla Ukraińców, że włączyliśmy ich we wszystkie nasze systemy, czyli wszystkie systemy oświatowe, pomocy społecznej, ochrony zdrowia. Nie robiliśmy specjalnie jakichś wyłączeń. Więc jakby to policzyć, no to jest około 20 miliardów na ten moment. Ale, tak jak mówię, to nie jest taka kwota, którą można powiedzieć co do grosza, dlatego że to cały czas jest na etapie bilansowania, bo cały czas usługi są świadczone i ona jest naprawdę bardzo płynna.
Tak sobie myślę, że może jakoś panią zainspirować, jako Radio Wrocław, do tego, żeby pani się zastanowiła jednak nad tymi swoimi planami politycznymi, mając na uwadze szczególnie to, że ma pani tutaj chociażby ten ogromny projekt rozpisany na lata, czyli program "Wzajemnie potrzebni". To gdybym teraz na koniec miała pani zadać pytanie: będzie pani dalej walczyć o swoje miejsce w parlamencie po to, by móc kontynuować swoją misję, to odpowiada pani tak, nie lub nie wiem?
Nie wiem. Ale mam nadzieję, że ten projekt, o którym pan wspomniał, na pewno trafi, obojętnie z której opcji, na polityków, którzy będą chcieli go kontynuować, bo on jest naprawdę dobrze oceniany przez wszystkie strony polityczne.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.