Dolnośląskie muzea pękają w szwach. Nie chodzi jednak o gości, a eksponaty
Do dolnośląskich muzeów trafiają wielkie zbiory kolekcjonerów i ich spadkobierców. Muzeum ceramiki w Bolesławcu dostało ogromną kolekcję bolesławieckich wyrobów, prawdopodobnie największą na świecie. Muzeum w Lubaniu kolekcję starodruków, muzeum w Kamiennej Górze kolekcję tkanin artystycznych. A to tylko przykłady. Muzea pękają w szwach także od zbiorów, jakie z poszukiwań przynoszą legalnie działający detektoryści. Małgorzata Ogonowska dyrektor Muzeum Tkactwa w Kamiennej Górze mówi, że czas zamieniać sale wystawowe na magazynowe, bo na zakup nowych magazynów placówki nie stać:
- O ile podarowanych przedmiotów można nie przyjąć, o tyle znaleziska z poszukiwań muszą zostać przyjęte do muzeum, bo tak stanowi prawo, nawet jeśli ich wartość historyczna jest wątpliwa - mówi Łukasz Tekiela z Muzeum regionalnego w Lubaniu:
Jednocześnie dolnośląscy artyści zgłaszają problem, że muzea gromadzą i pokazują chętniej dzieła przedwojennych, niż polskich twórców.
- Nie ma mody na polską twórczość - mówi malarz z Karpacza Leszek Legut:
Muzealnicy odpowiadają, że nie kierują się narodowością artystów tylko charakterem dzieł i ich związkiem z regionem czy gromadzonymi tematami, a sztuka współczesna powieszana jest głównie za sprawą dzieł, które artyści sami muzeom przekazują.
POSŁUCHAJ MATERIAŁU PIOTRA SŁOWIŃSKIEGO:
Część I:
Część II:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.