Andrzej Kilijanek o prezydenturze Wrocławia: To jest moje marzenie
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był wrocławski radny Andrzej Kilijanek, Prawo i Sprawiedliwość.
Panie radny, do wyborów samorządowych jeszcze trochę, natomiast tu we Wrocławiu trochę zaczęło się już dziać. Poznaliśmy kandydata Zielonych, który chce powalczyć o stolicę regionu. Kiedy Prawo i Sprawiedliwość ogłosi swojego kandydata?
Prawo i Sprawiedliwość ogłosi to w momencie najlepszym dla tego kandydata.
Czyli kiedy?
Powiem tak, teraz Polska będzie żyła wyborami parlamentarnymi. Dla mnie sytuacja wygląda tak, że zrobilibyśmy potencjalnemu kandydatowi krzywdę, gdyby on zginął w tym warszawskim gąszczu, jak ja to mówię. To musi być osoba, która będzie odpowiednio wzmocniona przez partię, bo to jest ogromny potencjał, taka duża organizacja, no a dzisiaj siłą rzeczy największe siły zostaną skierowane na parlament.
To wróćmy jeszcze na chwilę do Zielonych. Powiedział pan w rozmowie z Gazetą Wrocławską, że pan Robert Suligowski przedstawia postulaty, o których już dawno zapomniała Nowa Lewica. Tymczasem za kilka dni Lewica właśnie zyska stanowisko wiceprezydenta Wrocławia w postaci Bartłomieja Ciążyńskiego. Jak pan interpretuje ten, umówmy się, gorący transfer na chwilę przed wyborami?
Rozumiem, że to jest już potwierdzone, jeszcze niekoniecznie potwierdzone przez magistrat. Ja nie mam pewności, czy to jest kandydat na wiceprezydenta faktycznie jeszcze Lewicy, czy już prezydenta Sutryka. Ja doceniam pasję i pracę na rzecz tej lewicowej części elektoratu Bartka Ciążyńskiego. Światopoglądowo bardzo się różnimy i pewnie nie raz się jeszcze pokłócimy.
Daliście wyraz temu zresztą nieraz w tym studiu.
To pewnie tak. Mówię, że prywatnie jestem w stanie rozmawiać, podać sobie rękę z Bartkiem. Nie mam wątpliwości, że będzie realizował swoje obowiązki najlepiej, jak potrafi, ale nasza wizja miasta jest zgoła odmienna.
Pan chciałby powalczyć o prezydenturę? Tylko szczerze.
Szczerze, bardzo chciałbym, chcę. Wiem, jak pomóc Prawu i Sprawiedliwości zrobić niespodziankę we Wrocławiu. W mojej ocenie, kiedy tylko zarząd zdecyduje, kto będzie tym faktycznym kandydatem, to niewątpliwie ja odegram dużą rolę, bo chcę odegrać dużą rolę we Wrocławiu. Dla mnie jest bardzo miłe to, że w zasadzie po dziewięciu latach pracy polityczno-społecznej jestem wymieniany jako jeden z potencjalnych przeciwników urzędującego prezydenta. Ale mówię, że jesteśmy zespołem i ja w tym zespole gram.
Do jednej bramki, jak rozumiem?
Tak jest. Jesteśmy, uważam, gotowi do tego, żeby sprawić wielką niespodziankę w stolicy Dolnego Śląska.
To jak zrobić niespodziankę? Co dziś dolega Wrocławiu i na jakie bolączki by pan wskazał?
Trzeba patrzeć na to dwojako, bo wszystko zależy od tego, czy będzie naszym przeciwnikiem urzędujący prezydent, czy postawią na kogoś nowego i znowu Platforma Obywatelska będzie mamić wrocławian, że idzie zmiana. To oni wskazali Jacka Sutryka. To mieszkańcy Wrocławia zawiedli się na Jacku Sutryku. Nie muszę mówić o tym, jak to jest kontrowersyjny człowiek.
Choć też nie jest tak, dodajmy uczciwie, że utracił całkowicie popularność, bo jest spora grupa osób, która nadal stawia na prezydenta.
Jeśli mówimy całkowicie uczciwie, jeśli mam powiedzieć coś pozytywnego o panu prezydencie, to tak naprawdę to dzisiaj Platforma Obywatelska ma problem, bo to ona nie istnieje bez prezydenta, a nie na odwrót. I myślę, że w obozie pana prezydenta jest tego świadomość. Włączył się do Ruch "TAK! Dla Polski". Będzie wywierał presję i będzie miał, uważam, bardzo dużo do powiedzenia na wrocławskiej scenie politycznej.
Czyli unosi się jeszcze duch Grzegorza Schetyny, jako architekta pewnych układanek?
Myślę, że Grzegorz Schetyna przejdzie trochę później na emeryturę, niż zaplanował to Donald Tusk. Ale poczekajmy, zobaczymy. To jest w ogóle nie jest problem Prawa i Sprawiedliwości, ani nawet wrocławian, tylko wewnętrznych przepychanek w Platformie Obywatelskiej. Ja uważam, że we Wrocławiu powstała potrzeba wymiany prezydenta. Mają tego świadomość i w zasadzie wszyscy. Jacek Sutryk, co by nie mówić, to będzie przypadek podobny, jak przypadek Bronisława Komorowskiego, który zmarnował bardzo duży potencjał, bo stał się symbolem obciachu. I taki symbol obciachu dzisiaj zarządza Wrocławiem. Niestety.
Złośliwy pan jest.
Mówię to, co myślę. Pan prezydent nie przebiera w słowach, traktuje radnych w sposób bardzo arogancki, w sposób, który w mojej ocenie deprecjonuje rangę Rady Miejskiej we Wrocławiu i nie mam zamiaru udawać, bawić się w dyplomację, mówić, że jest inaczej niż jest. Jest źle.
Co dolega stolicy regionu? Taka główna diagnoza? Korki? Na przykład smog?
O którym obszarze miasta mam mówić, bo mamy ograniczony czas?
Myśli pan: Wrocław i co? Co pan widzi?
Myślę Wrocław i widzę najwolniejsze miasto w Polsce. Jeżeli odniesiemy się do tego, co mówił Robert Suligowski wczoraj, myślę o Wrocławiu i widzę ogromny, niewykorzystany potencjał i marnowane środki w obszarze sportu. Niewykorzystaną szansę ogromnych środków, które dostajemy od rządu. Informacja z wczoraj: dzięki rządowemu wsparciu będziemy budowali buspas na Jagodno. Tylko, że przetarg został rozstrzygnięty na kwotę ponad 40 milionów złotych, a miasto zaplanowało, że to będzie inwestycja na 70 milionów. To znaczy, że ponad 20 milionów złotych de facto nie trafiło do kogoś, do kogo mogło trafić. Niekoniecznie do Wrocławia, bo Wrocław przeszacował i to bardzo wysoko przeszacował wartość inwestycji.
Mówi pan o tramwaju, a w zasadzie to buspasie, ale to gdzieś tam, w naszej świadomości mieszkańców, zawsze będzie tramwaj na Jagodno. Czy to jest tak, że faktycznie mamy do czynienia z patem i absolutnie nie da się zrealizować tej linii tramwajowej? Bo jak śledzę to, a śledzimy to w Radiu Wrocław od lat, to mam wrażenie, że jesteśmy świadkami tylko takiej przepychanki ze strony miasta i PKP. W zależności od tego, z kim rozmawiamy, to każdy ma gdzieś tam ma swoje racje. Może należy powiedzieć wprost, że ten tramwaj, tam gdzie przecina się z linią kolejową, na południu, też chociażby na Ołtaszyn, itd., po prostu nie ma szans?
Problem z panem prezydentem polega na tym, że on w ogóle nie szanuje partnera w rozmowach. I pamiętajcie państwo, że kwestię tramwaju na Jagodno nie wymyślili mieszkańcy, tylko wymyślił Rafał Dutkiewicz, który deklarował mieszkańcom, kiedy to były pierwsze inwestycje tam realizowane, że ten tramwaj tam pojedzie. Ludzie kupowali mieszkania z przeświadczeniem, że tam będzie tramwaj. I każdy kolejny polityk, każde kolejne wybory, kończą się deklaracją wybudowania linii tramwajowej na Jagodno. No i musimy dzisiaj stanąć w prawdzie i powiedzieć, że ktoś tak małostkowy nie będzie potrafił wypracować porozumienia, żeby z kolejami się dogadać. Ja to przeżywałem przy okazji Zielonego Klina Południa Wrocławia.
To świetnie, że przechodzimy do tego wątku. To może też tutaj się zatrzymajmy, ponieważ o ten klin walczą mieszkańcy już też od dłuższego czasu. Gdzie my właściwie dzisiaj jesteśmy z tą inwestycją? Bo za chwilę będzie tak, że, jak tak dalej pójdzie, to Jagodno połączy się z Ołtaszynem i Wojszycami blokami i tam już w ogóle nie będzie przestrzeni na zieleń. Kiedy powstanie tamten park i te tereny zielone?
Powiem w ten sposób: jesteśmy na etapie wykonywania uchwały Rady Miejskiej, którą mieszkańcy wywalczyli. Ja zorganizowałem im spotkania z KOWR-em, Lasami Państwowymi pod patronatem Urzędu Wojewódzkiego. Wskazałem ścieżkę, drogę jaką można iść, proponowałem inicjatywę radnych, bądź petycję, wybrali petycję. To wszystko zadziałało i teraz musimy czekać na zmianę miejscowego planu. To potrwa, mam nadzieję, rok, a nie dwa, bo to wszystko zależy od tempa pracy administracji pana prezydenta, ale nie mogę mieć pretensji, że to potrwa rok i nikt nie może mieć, bo to jest skomplikowany i długotrwały proces.
Ale ma pan takie przeświadczenie, że mieszkańcy, na przykład za rok, czy za półtora, gdybyśmy o tym rozmawiali ponownie w tym studiu za półtora roku, będą mogli już korzystać z tych terenów?
Mam deklaracje i mieszkańcy mają deklaracje zarówno od dyrektora KOWR-u, jak i od Lasów Państwowych, że natychmiast po zmianie planu miejscowego wystąpił z wnioskiem o przekazanie takiej nieruchomości. Do tego nam będzie potrzebny prezydent, żeby tę zmianę zaakceptował i Lasy będą mogły zacząć tam prace.
Chciałbym wierzyć, że tereny zielone to jest taki obszar, który jest ponad polityczny.
Okazało się niestety, że nie. Jest mi bardzo przykro z tego powodu, bo w sytuacji, kiedy trzeba uczciwie powiedzieć, nie zgodziłem się na zorganizowanie sesji zdjęciowej panu prezydentowi, została wypuszczona seria artykułów, jakobym hamował inwestycję. Nie zahamowałem inwestycji, bo dzisiaj kolejny etap realizacji jest w Urzędzie Miasta, ale nie chciałem wspólnego zdjęcia z panem prezydentem.
Co ze Śląskiem Wrocław?
Śląsk Wrocław to jest marka, która jest warta 5 milionów złotych. Dla porównania marka Roksany Węgiel jest warta około 100 milionów złotych. Czyli de facto marka nastolatki jest 20 razy więcej warta, niż nasz cały klub piłkarski. I teraz trochę w liczbach, miasto ma markę, która jest warta 5 milionów złotych, a której utrzymanie kosztuje 50 milionów złotych.
A skąd te wyliczenia?
To są dane oficjalne. 48 milionów złotych kosztuje roczne utrzymanie klubu. 5 milionów, podano do informacji publicznej, że jest warta marka Śląska Wrocław. Są cykliczne raporty sporządzane. Oprócz tego, bo nie możemy patrzeć na Śląsk Wrocław wyłącznie jako klub, mamy infrastrukturę, którą wybudowaliśmy za miliard złotych, a która realnie jest warta 400 milionów. W tym roku rozpoczniemy budowę za 100 milionów złotych Akademii Śląska Wrocław, czyli rozbudowujemy tę infrastrukturę.
A to chyba słuszny kierunek, żeby młodzi piłkarze, wrocławianie i nie tylko, Dolnoślązacy zaczęli wzmacniać ten klub?
Tylko my musimy przestać patrzeć na klub jako odrębne ciało. Mamy całą infrastrukturę i klub, które dzisiaj musimy niestety utrzymywać. I przez to, że jest taka droga i kosztowna infrastruktura, klubu nikt nie kupi przez wiele, wiele lat. W mojej ocenie powinniśmy zmienić model biznesowy Śląska Wrocław albo właściwie go stworzyć, bo dzisiaj go nie ma i nie skupiać się na klubie, tylko na tej infrastrukturze, która ma dzisiaj potencjał do zarabiania pieniędzy.
No ale to klub jest tą główną marką. Przynajmniej w teorii.
Klub jest marką w teorii, tylko że potencjał do zarabiania pieniędzy jest na stadionie. Potencjał do zarabiania pieniędzy jest w najnowocześniejszej, już niedługo, już niebawem, w Europie akademii sportowej.
Też w transferach, w mądrej polityce prowadzenia zespołu.
Dobrze tylko, że my nawet dzisiaj nie próbujemy wdrożyć np. modelu francuskiego, gdzie ta młodzież jest po prostu dzisiaj chyba w największej ilości wypluwana, przepraszam za brzydkie słowo, do Europy i tam grają w przeróżnych klubach, w najlepszych ligach, młode chłopaki, które wychodziły właśnie w francuskich szkołach.
Mamy jeszcze szkółki holenderskie i wiele innych. Ale jakby kończąc wątek Śląska, to pan jest za tym, żeby jak najszybciej sprzedać ten klub, oddać w prywatne ręce, czy jednak zmienić po prostu formę zarządzania?
Każdy, kto mówi, że sprzeda Śląsk Wrocław, tak jak Jacek Sutryk robił to w 2018 roku, zanim został prezydentem, po prostu mija się z prawdą. Ja nie będę oceniał, czy robi to z premedytacją, żeby powiedzieć coś fajnego mieszkańcom, czy kompletnie nieświadomie. Mamy dzisiaj potężną infrastrukturę i Śląsk Wrocław, które są traktowane odrębnie. Ja już złożyłem uchwałę, która nie spotkała się z aprobatą ludzi pana prezydenta, zresztą przez niego uważam. Zamiast tego puścili kaczkę medialną, że ktoś chce kupić Śląsk Wrocław, co się skończyło na niczym. Moim zdaniem patrzymy na stadion, patrzymy na akademię, a Śląsk Wrocław jest dodatkiem, gdzie efekty naszej pracy będą pokazywane.
To w takim razie mamy to tak interpretować, że może pan nie jest za sprzedażą? Że pan jest nadal za tym, żeby był utrzymywany z podatków?
Powiem w ten sposób, chciałbym, żeby Śląsk Wrocław miał stworzony model biznesowy w oparciu o stadion, o akademię...
Żeby sam się finansował?
A nie centrum, tylko uzupełnieniem tego systemu, który jest w stanie zarabiać na siebie pieniądze, jest Śląsk Wrocław. Wtedy, jak po prostu wprowadzimy standard europejski do Śląska Wrocław, ponownie trzeba będzie zadać pytanie, czy chcemy sprzedać Śląsk Wrocław. Tylko trzeba mieć świadomość, że Śląsk Wrocław to jest też stadion i akademia.
Będzie pan kandydować na prezydenta?
Tak jak powiedziałem, jesteśmy drużyną. Zgłosiłem swoje zainteresowanie. Natomiast na decyzję zarządu musimy jeszcze poczekać.
Czyli chciałby pan?
To jest moje marzenie i wszyscy o tym wiedzą. Ale, tak jak powiedziałem, Prawo i Sprawiedliwość nie jest od spełniania marzeń młodych chłopaków, tylko od wygrywania wyborów.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.