Bez marginesu błędu
KPR domowego meczu 1/8 Pucharu Europy nie może zaliczyć do udanych. Podopieczne Edyty Majdzińskiej przegrały z Iuventą 20-22, a ich największym problem była skuteczność.
- Nie uważam, że rywalki były od nas lepsze. To my byłyśmy słabsze – komentowała trenerka polskiego zespołu tuż po zakończeniu spotkania.
- Po pierwszym meczu czujemy duży niedosyt, ponieważ nie wykorzystałyśmy swojego potencjału. Zabrakło nam koncentracji w kluczowych momentach, przez co popełniałyśmy proste błędy, które wybijały nas z rytmu – zaznacza skrzydłowa Kobierek, Patrycja Kozioł.
Najlepszą zawodniczką starcia wybrano Patricię Wollingerovą, która zapisała się w meczowym protokole pięć razy i w kluczowych momentach była wiodącą postacią drużyny.
- Iuventa to bardzo mocny zespół, jest tam kilka doświadczonych zawodniczek, które kierują grą i biorą odpowiedzialność na swoje barki w kryzysowych sytuacjach. Dysponują dobrym rzutem z drugiej linii jak i grą ‘jeden na jeden’. Rywalki w obronie często przerywały nasze akcje faulem. Trudno było nam znaleźć gdzieś lukę i wyjść do rzutu, a gdy już przedarłyśmy się przez obronę, to zatrzymywała nas bramkarka – dodaje Kozioł.
W mijającym tygodniu zawodniczki MKS-u pokonały w ligowym spotkaniu Slavię Praga 31-23. Kobierki nie rozgrywały meczów w PGNiG Superlidze kobiet.
- Jest sporo rzeczy, które musimy poprawić, by cieszyć się z awansu, przede wszystkim nasze błędy własne. Popełniłyśmy ich zbyt wiele i przeciwnik to wykorzystywał. Byłyśmy zbyt czytelne dla obrony. Jedziemy na teren przeciwniczek bardzo zmotywowane. Chcemy wygrać i awansować do kolejnej rundy. Dwie bramki straty to w piłce ręcznej bardzo mało, dlatego wszystko jest na wyciągnięcie ręki – kończy skrzydłowa.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.