Joanna Lichocka: Platforma Obywatelska jest chyba najgłupszą opozycją na świecie
Zacznę od omówienia tekstu z Rzeczpospolitej. Okazuje się, że święta nie przyniosły wzrostu sympatii dla partii politycznych. Według najnowszego sondażu IBRiS, zrealizowanego właśnie dla Rzeczpospolitej, przewidywana frekwencja w wyborach parlamentarnych, gdyby one miały się odbyć w pierwszą niedzielę stycznia, spada, tak jak i poparcie dla największych ugrupowań. I tak się zastanawiałem, czy na przykład te zmiany w kodeksie wyborczym, które zapowiada Prawo i Sprawiedliwość, pomogą zmienić ten trend? Uda się zachęcić Polaków do wyborów?
Ja myślę, że to są dwie różne rzeczy. W okresie świątecznym, siłą rzeczy, Polacy mniej zajmują się polityką i mniej myślą o sporach politycznych i rywalizacji międzypartyjnej. W związku z tym wynik tego sondażu jest charakterystyczny dla takiego czasu wyłączenia się raczej z bieżącej gry, obserwowania bieżącej gry politycznej. A zmiany w kodeksie wyborczym, które my przedstawiliśmy? One oczywiście powinny mieć również efekt profrekwencyjny. To znaczy, że więcej osób powinno brać udział w wyborach, ale przede wszystkim jest to zapewnienie Polakom prawa do możliwości w ogóle uczestniczenia w wyborach, ponieważ w wielu miejscach dotarcie do komisji wyborczej jest bardzo utrudnione. One są w odległych miejscach od miejsca zamieszkania. Dla wielu Polaków jest trudny dojazd, nie ma właściwie publicznego transportu. I my, wprowadzając większą liczbę punktów wyborczych, po prostu zapewniamy prawo Polakom do brania udziału w demokracji, brania udziału w wyborach. To jest przede wszystkim ten cel, to znaczy równość wobec demokracji wszystkich Polaków, bez względu na to, gdzie mieszkają.
Ja się zgodzę z panią, że faktycznie w święta, w Sylwestra ludzie myślą o zupełnie innych rzeczach. Natomiast generalnie, umówmy się, że frekwencja w ostatnich latach mogłaby być większa. Biorąc pod uwagę, że to święto demokracji, mogłoby się wydawać, przynajmniej w teorii, że każdy, kto absolutnie może, to powinien zagłosować. A czy sądzi pani, że uda się w końcu też namówić opozycję, jakoś porozmawiać w miarę możliwości, spokojnie, merytorycznie, żeby tutaj też była zgoda? Żeby może dać przykład właśnie Polakom, wyborcom, że jest tutaj zgoda ponadpartyjna i w związku z tym "wszyscy na wybory"?
Zwykle w sprawach fundamentalnych dla państwa wyciągamy rękę do porozumienia i przedstawiając nasze projekty, namawiamy do poparcia. Ale mamy do czynienia z totalną opozycją, która na dodatek jest mało mądra, mówiąc delikatnie i po prostu w każdej sprawie jest przeciw. Widzieliśmy teraz to pasmo pomyłek Platformy Obywatelskiej i reszty opozycji, a to w sprawie węgla, jak bardzo chcieli, żeby tego węgla nie było albo żeby był hiperdrogi. Okazało się, że rząd rozwiązał ten problem, węgiel jest i tanieje. Strasznie teraz padają na złość, że Orlen nie podwyższył cen paliw, mimo że zostaliśmy zmuszeni tak naprawdę przez Komisję Europejską do przywrócenia wysokiego VAT-u na te paliwa. I to, co wyprawiają teraz politycy Platformy Obywatelskiej, jest tak komiczne w ich złości, że po prostu ręce opadają. Natomiast tak, Orlen nie podwyższył cen paliw i to jest dla nich wielki problem. I jest wiele takich przykładów, kiedy oni na złość rządowi, na złość wszystkiemu, co im się kojarzy z Prawem i Sprawiedliwością, zawsze zachowują się totalnie na nie i bezrozumnie. Także ja nie liczyłabym tutaj na jakieś porozumienie. Oczywiście oni zdają sobie sprawę z tego, że jeżeli będą występować przeciwko zwiększeniu liczby komisji wyborczych, lokali wyborczych, to będą występować przeciwko zwykłym Polakom, czyli będą lekceważyć prawo Polaków do uczestniczenia w wyborach. I tutaj mają pewien kłopot, żeby występować z tym wprost, bo to bardzo łatwo przecież pokazać, że to po prostu pogarda zwykłych ludzi, zwłaszcza tych mieszkających gdzieś daleko. Natomiast tutaj będą sabotować, tak jak zawsze, tak jak totalna opozycja. Platforma Obywatelska jest chyba najgłupszą opozycją na świecie.
No to mocna, mocna ocena, pani poseł.
Przyznam szczerze, że ona jest taka publicystyczna oczywiście.
Ale mocna.
Ale jak państwo się przyjrzą temu co oni robią, co mówią, co głoszą, na co liczą. Choćby sprawa Patriotów. Proszę przypomnieć sobie jaką histerię rozpętali, że Polska proponuje, żeby Patrioty były na Ukrainie. Jakie to były mowy, że to jest przeciwko zdrowemu rozsądkowi i przeciwko bezpieczeństwu Polski. Okazuje się, że Patrioty mogą być na Ukrainie, że polski rząd zasugerował to rozwiązanie Stanom Zjednoczonym i Niemcom, i to właśnie jest realizowane. Jest mnóstwo takich przykładów, które pokazują, że to jest naprawdę mało, mało mądra ekipa.
To może idźmy dalej, bo ten tydzień zapowiada się, jawi się jako gorący, dlatego że na najbliższym posiedzeniu Sejmu, które rozpocznie się już jutro, prawdopodobnie będzie pierwsze czytanie nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. No i tutaj mamy taką oto sytuację, że Solidarna Polska, czyli wasz koalicjant, konsekwentnie powtarza, że nie jest zainteresowany głosowaniem i braniem udziału w ogóle w tej całej operacji i prawdopodobnie Prawo i Sprawiedliwość będzie musiało tutaj liczyć na głosy opozycji. Myślę, że to będzie w ogóle takie prawdziwe "sprawdzam" wielowątkowe, z jednej strony dla Zjednoczonej Prawicy, z drugiej dla opozycji, w kontekście tych wszystkich ostatnich zapowiedzi, że jeśli się taka nowelizacja pojawi, no to opozycja zagłosuje, ponieważ najważniejsze jest uruchomienie środków z KPO. Jak pani sądzi, czym to wszystko się rozstrzygnie? Gdybyśmy się mieli spotkać za trzy dni, to jaki by pani wyniki obstawiała?
Że jeszcze nie ma tej ustawy. Wydaję mi się, że z tych powodów, o których pan powiedział, prace nad tą nowelizacją potrzebują czasu, potrzebują czasu na rozmowę. Jak sądzę, zresztą tak jak mówili moi koledzy z komisji, która się tym będzie zajmować, należy się spodziewać, że pierwsze czytanie odbędzie się podczas tego posiedzenia Sejmu, a potem prace będą trwały podczas komisji i między posiedzeniami i dopiero, prawdopodobnie na kolejnym posiedzeniu Sejmu, będzie przewidywać jakiś finał prac nad tą ustawą. Miejmy nadzieję, że tak będzie. Rzeczywiście jest tak, że Solidarna Polska, nasi partnerzy w Zjednoczonej Prawicy, na razie nie zgadzają się na niektóre zapisy. Nie zgadzają się, zdaje się, w ogóle na kompromis z Komisją Europejską i tu jest pewien kłopot. A jeśli chodzi o totalną opozycję, no to to wszystko, co wcześniej powiedziałam, też wskazuje na to, że trudno będzie liczyć na jakieś rozsądne współdziałanie.
Ale może ktoś się wyłamie? Lewica już raz się wyłamała.
Być może, ale na razie zapowiedzi na przykład partii Hołowni czy Platformy Obywatelskiej wskazują, że będą chcieli doprowadzać do destrukcji, do uniemożliwienia przyjęcia takiego projektu ustawy, który jest do zaakceptowania i dla polskiego rządu, i dla Komisji Europejskiej. W związku z tym nie liczyłabym tutaj, ani na przykład na Platformę, ani na partię Hołowni. Nie wiem, jak się będą zachowywać pozostali posłowie i czy wygrają interesy partykularne, partyjne, czy wygra jednak interes wspólnotowy, ponadpartyjny. Ja jestem bardzo sceptyczna, jeśli chodzi o działania opozycji w tej mierze. No ale zobaczymy. Dajmy sobie szansę.
Spodziewa się pani swoją drogą zaciętego pojedynku w tym roku i takiego prawdziwego maratonu wyborczego? Już nawet nie pytam pani z perspektywy parlamentarzystki, ale osoby, która wiele, wiele lat pracowała w tym zawodzie, chyba najpiękniejszym zawodzie, czyli w dziennikarstwie.
Tak. To jest rzeczywiście rok, który będzie bardzo ważny dla przyszłości Polski. Ta kampania wyborcza do parlamentu jest jedną z najważniejszych w ciągu ostatnich dekad. Będziemy starali się przekonać Polaków, że Prawo i Sprawiedliwość dobrze reprezentuje ich interesy i dobrze dba o interesy Polski i jest racjonalne w ocenianiu sytuacji, w diagnozowaniu zagrożeń, w diagnozowaniu problemów i jest skuteczne w ich rozwiązywaniu. Ale żeby przekonać do tego Polaków, będziemy musieli bardzo dużo pracować, jeździć na spotkania, być obecnym w terenie, wśród ludzi i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać. Czyli tak naprawdę robić to, co robiliśmy w poprzednich kampaniach i właściwie w czasie całej kadencji, tylko jeszcze bardziej, bo to są fundamentalne sprawy, czy Polska będzie bezpiecznie zarządzana, czy Polacy będą zadbani w swoich podstawowych prawach, czy wręcz przeciwnie, czy będzie to ruletka po prostu, co strzeli do łba, do głów, przepraszam, politykom totalnej opozycji, ale co im podyktują w Berlinie.
Słychać wyraźnie dzisiaj pani poseł, że to zacięcie publicystyczne w pani pozostało. Dlatego zapytam inaczej, czy z tej perspektywy, wobec tego wszystkiego, o czym my rozmawiamy dziś, nie wolałaby pani być jednak dziennikarką?
Nie, ponieważ bycie politykiem to jest też robienie dużych spraw, do których dziennikarze nie mają dostępu.
Media to czwarta władza, pani poseł.
Tak, ale politycy, zwłaszcza politycy Prawa i Sprawiedliwości, to są posłowie, którzy mają możliwość działania na rzecz tych lokalnych wspólnot, lokalnych społeczności w swoich okręgach wyborczych. Ja wczoraj wróciłam z Kutna, gdzie była bardzo wzruszająca uroczystość otwarcia nowoczesnego oddziału OIOM-u w szpitalu kutnowskim. W szpitalu, który jeszcze dwa, trzy lata temu był zagrożony zamknięciem, likwidacją. Dzisiaj ma jeden z najnowocześniejszych oddziałów, dzięki rządowym programom i dzięki również aktywności parlamentarzystów z tego okręgu. Także to są takie momenty, które dają ogromną satysfakcję i poczucie, że rzeczywiście można zrobić wiele rzeczy dobrych i to daje ogromną satysfakcję. Nawet najlepiej napisany artykuł, najbardziej cytowany, panie redaktorze, najbardziej cytowany wywiad radiowy, nie daje takiej satysfakcji, jak taka sprawa jak wczoraj.
To ciekawe. A spodziewa się pani, że ostatecznie dojdzie do debaty pan prezes Kaczyński - pan premier Tusk? Jak jesteśmy przy cytatach, bo akurat tutaj pytanie do pana prezesa Kaczyńskiego zadane na antenie Radia Wrocław właśnie o tę debatę jest w sumie odmieniane do dziś, mimo upływu wielu tygodni, przez różne redakcje. Czy taka debata na chwilę przed wyborami w tym roku mogłaby odpowiedzieć na kilka konkretnych pytań, gdyby wyborcy mieli znaki zapytania jeszcze w głowie?
Zobaczymy, czy do tego czasu Donald Tusk będzie liderem opozycji. Myślę, że taka debata między liderem Zjednoczonej Prawicy, a liderem opozycji, oczywiście jest potrzebna i to jest normalne w debacie i w kampanii wyborczej. Natomiast to, czy to będzie Donald Tusk, to zobaczymy, ponieważ, jak wiemy, w opozycji cały czas trwają różne konflikty, podgryzania i rywalizacje. Myślę, że te żądania Donalda Tuska, żeby był jeden blok opozycji, wynikają również z tego, że on się obawia o swoją pozycję bycia liderem i inne bloki opozycyjne podważają jego pozycję. Zobaczymy, jak to będzie.
A wam byłoby łatwiej konfrontować się, wymieniać argumenty ze zjednoczoną opozycją czy indywidualnie z poszczególnymi partiami.
Dla nas najważniejsze są to wymiany argumentów ze zwykłymi Polakami. Na targach, na ryneczku, na ulicy, na spotkaniach wyborczych będziemy to robić i to będzie dla nas kluczowe. To, czy opozycja będzie zjednoczona, czy nie, jest trzeciorzędne. Oni sami przecież bardzo otwarcie mówią, że tak naprawdę nie mają żadnego programu. Chodzi im tylko o walkę z Prawem i Sprawiedliwością. W związku z tym my musimy rozmawiać z Polakami, jakie oni mają oczekiwania.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.