Jakub Nowotarski: Decyzje prezydenta Sutryka uczyniły z Wrocławia pośmiewisko ogólnopolskie
Akcja Miasto zasłynęła ostatnio pracą dziennikarską, bo w mediach społecznościowych opowiadaliście o różnych, czy nieprawidłowościach, czy kontrowersyjnych praktykach, jeżeli chodzi o samorząd. Ostatnio krytykowaliście podwyżkę opłat za śmieci we Wrocławiu. Rzeczywiście to bardzo dużo, bo 60%. Ale czy to nie jest tak, że wszystko nam tak podrożało? Benzyna, prąd i gaz, w sklepach żywność, więc także i śmieci może musiały podrożeć?
Ja myślę, że nie.
Dałoby się coś zrobić, żeby to było tańsze?
To jest bardzo dobre pytanie, tylko to nie jest pytanie do mnie, a pytanie do Jacka Sutryka, który schował głowę w piasek. Nie pokazał się w mediach, nie pokazał się w rozmowach z mieszkańcami i nie pokazał się na sesji Rady Miejskiej, gdzie zapadła ta decyzja, że będziemy płacić drastycznie więcej za wywóz śmieci. Po prostu bał się konfrontacji i bał się rozmowy na ten temat. Ale jest tutaj mnóstwo pytań bez odpowiedzi, bo nie wiemy dlaczego będziemy płacić aż tak dużo.
To taka polityczna zagrywka, prawda? Jak robimy coś niepopularnego, to staramy się usunąć w cień, a jak robimy coś popularnego, to jesteśmy liderem przed szeregiem.
Rzeczywiście tak to wygląda we Wrocławiu. Natomiast ja mam inne oczekiwania, mianowicie takie, że jak są trudne tematy, to że prezydent, którego wspólnie wybraliśmy i umówiliśmy się, jako wspólnota mieszkańców, jako wrocławianie i wrocławianki, na to, że ktoś w naszym imieniu będzie rządził miastem, to ja oczekuję, że taka osoba nie boi się trudnych tematów. Dzisiaj mamy z tym do czynienia we Wrocławiu, bo prezydent się na temat drastycznej podwyżki, 60-procentowej, za wywóz śmieci, nie wypowiedział. Czy musi być tak drogo? Nie musi być tak drogo, tylko składowe tego tematu są bardzo skomplikowane i po prostu zabrakło rozmowy. Nic nie stało na przeszkodzie, żeby ten temat pojawił się wcześniej i żeby była otwarta rozmowa z mieszkańcami, żeby można było zadać pytanie, dlaczego jest tak, że ma być 60% drożej, a wywóz papieru i plastiku dwa razy rzadziej, a odpady wielkogabarytowe tylko raz na pół roku. Czy będzie tak, że wrocławskie podwórka utoną w śmieciach po nowym roku? To są pytania, którymi dzisiaj żyje miasto i to są pytania niestety bez odpowiedzi. Jeśli porównamy Wrocław z innymi miastami, które również naliczają opłaty za śmieci od głowy, to jest dużo drożej, bo drugie najdroższe miasto w Polsce - Toruń, 28 złotych, a u nas jest ponad 41.
Ale podwyżki jeszcze mogą być przed nimi.
No tak, ale niedawno Kraków podnosił swoje opłaty i to nie było aż tak drastyczne, to nie było 60%. Tak jak mówię, to nie jest rozmowa tak naprawdę między panem redaktorem a mną. To jest rozmowa, w której powinien uczestniczyć pan prezydent, ale on się tego tematu boi. Niestety my na tym cierpimy podwójnie, bo raz, że nie możemy porozmawiać, a dwa, że będziemy mieli najdroższe śmieci w Polsce.
Jest wątpliwość, czy byłoby taniej, ale nie ma wątpliwości, że należałoby dłużej na ten temat rozmawiać? Taka konkluzja?
To jest konkluzja pana redaktora. Ja myślę, że dałoby się i taniej, i w przy dobrej rozmowie z mieszkańcami. Jestem przekonany, że jeśli by zaprosić mieszkańców do rozmowy, ekspertów, otwarcie o tym problemie porozmawiać, to okazałoby się, że również pojawiłyby się rozwiązania. Władza była zamknięta na to, jak można to rozwiązać inaczej. Była konferencja prasowa, na której wystąpił wiceprezydent Wrocławia. On tam w zasadzie zaapelował do firm śmieciowych, żeby nie kasowały aż tak dużo i powiedział, że mieszkańcy muszą solidarnie płacić. To jest dzisiaj podejście władz Wrocławia, że mieszkańcy muszą płacić.
Samorządowcy czasami bat na siebie sami kręcą, bo starają się jak najdłużej nie podnosić cen za dane usługi, np. tramwaje, a potem się okazuje, że nagle trzeba podnieść o 60%. To czasami też tak działa, prawda?
Ja nie wiem, czy wszystko wymaga drastycznych podwyżek. Akurat ze śmieciami jest taka sytuacja, że są pewne ramy prawne i teraz jest rozstrzygany przetarg na wywóz śmieci i to z tego wynika.
Czyli już drożej być nie może?
Tak, jak pan redaktor powiedział, już drożej być nie może, bo w ustawie, która to wszystko opisuje, jest limit cenowy i my będziemy płacić dokładnie tyle, ile wynosi limit. Jedyne, co wiemy, to że drożej już nie będzie. Ewentualnie można jeszcze zejść z jakości. Już będzie dużo gorzej, niż było dotychczas.
Czyli rzadziej, w przypadku śmieci.
Tak. Ale może być jeszcze gorzej.
Jak pan ocenia decyzję w przypadku tych rad programowych, które działały w przeróżnych wrocławskich instytucjach, jak Aquapark, że są społeczne? Sprawa załatwiona?
Nie. Zdecydowanie nie. Natomiast uważam, że to była jedyna słuszna dyskusja. Z Wrocławia się śmiała cała Polska. Te sałatki w Aquaparku, które testowała tamtejsza rada programowa, no przecież cała Polska się z tego śmiała.
Trudno było nie.
No tak. Ale to jest właśnie, niestety, część wizerunku naszego miasta, że pewne decyzje polityczne prezydenta Sutryka uczyniły z Wrocławia pośmiewisko ogólnopolskie. Tak samo było, jak wyszydzał osobę z niepełnosprawnością na Facebooku. Tak samo było teraz z tymi radami programowymi. On oczywiście się zarzeka, że nie miał z tym nic wspólnego, no ale bądźmy poważni. To są oczywiście decyzje polityczne. Szczególnie, że tam nominacje były wyłącznie z politycznego klucza. Znalazła się w radzie programowej TBS-u nawet żona jednego z PiS-owskich wiceministrów. Zupełnie jakaś niezrozumiała nominacja. No ale to jest kolejny temat, który wychodzi tak naprawdę przypadkiem. My tę aferę znaleźliśmy przypadkiem, bo zobaczyliśmy informację o radzie programowej Aquaparku w oświadczeniu majątkowym sekretarza miasta Włodzimierza Patalasa. Gdyby nie to, to dzisiaj nikt by o tych radach programowych nie wiedział.
Problemem jest to, że takie rzeczy odbywają się po cichu właśnie?
Zdecydowanie tak, tylko rozmawiamy o spółkach miejskich. Każda z tych spółek ma swoją radę nadzorczą i ich rolą jest to, jak sama nazwa mówi, żeby nadzorować. Ale to jest druga rzecz, o której mówiliśmy w ostatnich miesiącach, mianowicie brak nadzoru nad spółkami miejskimi. Brak nadzoru, bo tam też nominacje są wyłącznie z partyjnego, politycznego klucza. To są najgorsze polityczne standardy.
Prezydent o tym mówił w wywiadzie, że kogo on ma nominować, jak nie ludzi, którzy są blisko jego poglądów i jego sposobu patrzenia na rzeczywistość. Tak to tłumaczył Jacek Sutryk.
Powiedział też ostatnio, że nie widzi w tym nic złego, bo wszyscy tak robią. To są po prostu najgorsze demokratyczne standardy. To samo widzimy na poziomie ogólnopolskim, jak PiS doi spółki Skarbu Państwa, jak tam są nominacje po kluczu rodzinnym, sąsiedzi, nie sąsiedzi, oczywiście polityczni znajomi. Ten sam Jacek Sutryk, który krytykuje PiS za różne polityczne decyzje, ma dokładnie te same praktyki, jeżeli chodzi o nominacje, jeżeli chodzi o politykę kadrową. Ja to oceniam całkowicie krytycznie, ale to w ogóle nie chodzi o moją opinię. To, ile rozgłosu ta sprawa miała, nie wynika z tego, że my o tym mówiliśmy bez przerwy. To wynika z tego, że to po prostu wzbudzało bardzo dużo emocji wśród mieszkańców. Oni byli tym oburzeni, rozczarowani, nie rozumieli, dlaczego takie rzeczy się dzieją w naszym mieście. Mówili, że po prostu nie ma na to naszej zgody. Myślę, że siła tego głosu mieszkańców była tak duża, że Jacek Sutryk pod presją się po prostu wycofał ze sponsorowania tego procederu, gdzie za testowanie sałatek w Aquaparku płaciliśmy z naszych kieszeni ludziom po 2 tysiące złotych miesięcznie.
(...)
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.