Meronk o zaproszeniu do The Masters: to perełka światowego golfa
Meronk w rozmowie z PAP tłumaczył, że samo dostanie się do kwietniowej rywalizacji w Augusta National Golf Club jest ogromnym sukcesem i nagrodą za udany sezon. Triumfator Australian Open prawo startu otrzymał dzięki awansowi na 50. miejsce światowego rankingu.
- Oprócz Ryder Cup to właśnie The Masters jest najbardziej elitarnym turniejem i takim, na który niezwykle trudno się dostać. Jestem dumny i szczęśliwy, ale też wiem, że po udanym roku w pełni na to miejsce zasłużyłem - powiedział.
Najbliższy Masters zaplanowano na 7-10 kwietnia, a wraz z Meronkiem na liście zaproszonych opublikowano takie nazwiska, jak Tiger Woods, Rory McIlroy, Justin Thomas, Matthew Fitzpatrick czy Vijay Singh. Mimo awansu Polak na razie nie zamierza brać kijów do ręki.
- Przyleciałem do Polski na dwa tygodnie, aby Boże Narodzenie spędzić we Wrocławiu, tradycyjnie w wąskim rodzinnym gronie. Gdy cały rok wypełniony jest startami w przeróżnych zakątkach świata, to w wolnych chwilach docenia się proste aktywności, na które zwykle nie mam czasu. Kino, pyszne jedzenie czy wyjście na gokarty. Do treningów golfowych wrócę 3 stycznia, po powrocie do Dubaju - przekazał.
Najpierw przygotowania do Hero Cup - drużynowego turnieju, w którym Meronk ma być jednym z 10 reprezentantów Europy kontynentalnej. Po rywalizacji w Abu Dhabi Golf Club między 13 a 15 stycznia, dalej planuje wziąć udział w Abu Dhabi HSBC Championship i Dubai Desert Classic, czyli zawodach cyklu DP World Tour. Dalszy kalendarz uzależni od ewentualnych zaproszeń na turnieje amerykańskiego PGA Tour, które pozwoliłyby mu na lepsze przygotowanie się do gry w Auguście.
- Symbolem triumfu w Masters jest zielona marynarka. Ja w lipcu triumfowałem w Irish Open w limonkowej koszulce, kolor zielony bardzo lubię, więc... chętnie założyłbym ten słynny strój. Nie mogę się doczekać rywalizacji, na pewno w dniu startu będę gotowy! - zapowiedział.
Pytany o rosnącą pewność siebie i chęć konfrontacji ze światowymi liderami, podkreślił, że jego nastawienie zawsze podparte jest wynikami i wiarą w siebie.
- Trzeba sobie ufać, a jeśli widać progres to wierzyć w drogę, jaką się obrało i na koniec dnia po prostu grać swojego golfa. Na pewno grudniowa wygrana w Australian Open dodała mi pewności. Pokazałem, że wcześniejszy triumf w Irlandii to nie był przypadek - nadmienił.
Z występu w Melbourne szczególnie zapamiętał ostatnią rundę.
- Po słabszym pierwszym dniu wygrać turniej pięcioma strzałami, to jest duży zastrzyk pewności siebie. W finale pozostawałem na maksa skupiony na zadaniu, głową byłem tylko w swoim świecie. Nic mi nie przeszkadzało, mimo że obok byli znani rywale i tysiące kibiców krzyczało do nich na każdym dołku. Wyjść z tak ciężkiej sytuacji, w jakiej byłem podczas pierwszej rundy i finalnie wygrać w takim gronie – duma była troszeczkę większa niż w Irlandii - wspominał.
- Widziałem w komentarzach, że po zwycięstwie w Irlandii moja forma spadła, osiadłem na laurach i gdzieś w środku mi to zostało. Po tym zwycięskim putcie w Australii emocje trochę puściły i pojawiła się taka wewnętrzna satysfakcja z samego siebie. Udowodniłem, że cały czas mam głód zwycięstw i chcę iść dalej do przodu - dodał Meronk.
W sezonie 2023 poza nim w wybranych turniejach pierwszej zawodowej ligi będzie występował także Mateusz Gradecki.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.