Dolnośląskie miasta walczą z korkami
Ponad 750 aut na 1000 mieszkańców jest zarejestrowanych w Jeleniej Górze. 640 w Legnicy, a najwięcej - 860 we Wrocławiu. Urzędnicy nie chcą, żeby mieszkańcy stali w korkach.
- Najważniejsi są jednak ci, którzy płacą podatki w mieście - mówi Tomasz Sikora z wrocławskiego magistratu:
W Wałbrzychu pojazdów jest najmniej w regionie, a nowo powstała obwodnica rozładowała największe zatory.
- To nie oznacza, że korków w ogóle nie ma - zaznacza Edward Szewczak z wałbrzyskiego Urzędu Miasta:
Najczęstszym rozwiązaniem na powstające zatory są inteligentne systemy kamer, które dostosowują ruch do bieżącego natężenia. Takie występują w każdym większym dolnośląskim mieście, ale są podatne na awarie. O tym przekonała się Legnica, w której ich internetowy podgląd od kilku miesięcy się nie wyświetla. W stolicy Dolnego Śląska to m.in. inteligentny system kamer, sekundniki i tzw. „zielona fala”.
To ostatnie akurat czasami jest specjalnie psute - mówi nam Tomasz Sikora z wrocławskiego magistratu
Z kolei sekundniki nie współpracują z systemem ITS, więc są wprowadzane jedynie tam, gdzie nie ma kamer, a kierowcy się gubią. W innych dolnośląskich miastach sytuacja wygląda lepiej, ale i tam, jak np. w Legnicy, kamery potrafią być od miesięcy wyłączone.
POSŁUCHAJ:
Część I
Część II
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.