K. Śmiszek: Pożegnajmy się na najbliższe 10 miesięcy z pieniędzmi z KPO
Na dobre nie opadł jeszcze kurz po tym, jak obóz Zjednoczonej Prawicy obronił pana ministra Zbigniewa Ziobrę, a już mamy kolejny zwrot akcji z udziałem Solidarnej Polski, która jest przeciwna projektowi nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym. Ta nowelizacja i ustawa wiatrakowa ma odblokować środki z KPO dla Polski. Co ciekawe, projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym został w ogóle wczoraj zdjęty z porządku obrad Sejmu. Mimo, ze miał być głosowany. Dlaczego i co dalej? Co się mówi w Warszawie?
W Warszawie się mówi jedno, że Zjednoczona Prawica już dawno zjednoczona nie jest. Jest popękana i porysowana. 21 miesięcy - tyle trwa epopeja pod tytułem: Prawo i Sprawiedliwość sięga po pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy dla Polek i Polaków. I co? I wielkie nic. Wielkie nic plus gigantyczna wojna w obozie rządzącym. Kiedyś było takie popularne hasło: wojna na górze. No to mamy powtórkę z lat 90. - wojna na górze w prawicy. Duży Pałac Prezydencki kopie się z małym pałacem premierowskim, a w samej Zjednoczonej Prawicy wszyscy kopią się po kostkach i kopią pod sobą dołki. Mamy dzisiaj tak naprawdę tylko już taki żenujący spektakl upadającej władzy, która już dawno zapomniała po co została powołana, po co tak naprawdę się rządzi. Tylko tak naprawdę mamy wojnę frakcji, frakcyjek, kół, kółeczek między sobą w Zjednoczonej Prawicy. To nie tylko Zbigniew Ziobro zablokował ustawę o Sądzie Najwyższym, to także pan prezydent Duda zapowiedział, tupnął nogą i powiedział, że podpisywać takiej ustawy nie będzie.
Pan poseł Marek Sawicki w rozmowie w Radiu Plus ocenił tu cytat, że "ta ustawa jest napisana w Brukseli. Najpierw przygotowują projekty ustaw, konsultują je w Brukseli. Dostają akceptację wyznaczonej piątki komisarzy, a dopiero później przychodzą z nią do polskiego Sejmu". Pan by podniósł rękę za?
Nie. Za tą ustawą trudno podnieść rękę, za ustawą w tym kształcie. Opozycja absolutnie od pierwszej sekundy, po tym, jak wpłynął projekt ustawy do Sejmu, siadła wspólnie i jedną ławą podejmowaliśmy decyzję. Jestem w zespole negocjacyjnym, zespole, który opracowywał poprawki do tej ustawy i gdyby ta ustawa była procedowana, to walczylibyśmy o nasze poprawki, które ucywilizowałyby ten projekt. Ten projekt to jest bardzo malutki plasterek i to bardzo marnej jakości na wielką, gorejącą ranę, jaką jest polska praworządność. Natomiast widać, że nawet taka ustawa nie może zyskać akceptacji w Zjednoczonej Prawicy, która woli mieć fobie antyeuropejskie, która woli tupać nogą i mówić o odbieraniu Polsce suwerenności, niż prostym ruchem, jednym głosowaniem, dać Polsce dziesiątki miliardów euro. Widać dzisiaj także, bo to jest nie tylko Zbigniew Ziobro, który wkłada kij w szprychy, to nie tylko prezydent Duda, który mówi, że nie podpisze takiej ustawy, ale także sama pani była premier Szydło, a także jeden z ministrów konstytucyjnych w rządzie Prawa i Sprawiedliwości, czyli pan Czarnek, który mówi, że ta ustawa także nie nadaje się do niczego. Mam wrażenie, panie redaktorze, że ta władza niczego konkretnego już nie urodzi. Ta władza naprawdę przez 10 najbliższych miesięcy będzie trwać, bo trwa mać. Teraz będzie zajmowała się tylko i wyłącznie swoimi interesami. Pożegnajmy się z pieniędzmi z Unii Europejskiej. Pożegnajmy się na najbliższe 10 miesięcy z pieniędzmi z KPO, bo ta władza nie jest w stanie, nie tylko rozmawiać z opozycją, nie jest w stanie rozmawiać sama ze sobą.
Pan prezydent Andrzej Duda z kolei powiedział wczoraj, że jest zaskoczony kwestią tzw. kamieni milowych, bo ani on osobiście, ani nikt z jego kancelarii, nie uczestniczył w wypracowaniu kamieni milowych, ani w ich zaakceptowaniu. "Dowiedzieliśmy się o tym z zewnątrz. Do dziś próbujemy ustalić, jak do tego doszło, że taki zobowiązania zostały przyjęte i kto te zobowiązania w ramach rządu podjął" - komentował wczoraj prezydent. Czy to nie jest zaskakujące dla pana?
Oczywiście zaskakujące, to po pierwsze. Ale widać wyraźnie, że zobowiązania w ramach kamieni milowych stają się takim gorącym ziemniakiem. Każdy próbuje te kamienie milowe od siebie odrzucić i mówić, że to nie ja, to nie ja negocjowałem, ja nie mam pojęcia o co chodzi. Oczywiście negocjował pan premier Morawiecki, ale widać wyraźnie, że gdyby ta władza, mówię o panu prezydencie i obozie parlamentarno-rządowym, byli tak naprawdę z jednej rodziny, gdyby oni choć trochę się lubili, gdyby oni choć trochę ze sobą rozmawiali, to dzisiaj nie byłoby takiego żenującego spektaklu, że jeden minister odcina się od drugiego, a drugi od premiera, a prezydent odcina się od parlamentu. Tej prawicy już nie ma, tej Zjednoczonej Prawicy, która w 2015 roku szła szeroką ławą, z energią po władzę, to dzisiaj wszystko się rozlazło. To wszystko już poszło w pył. To pan prezydent dzisiaj broni swoich kompetencji dotyczących ostatecznej decyzji ws. mianowania sędziów. Ok. Ja się z nim nie zgadzam jako prawnik. Uważam, że próbuje tutaj obronić swój wizerunek Króla Słońce, który tutaj ma ostatnie zdanie w każdej sprawie. Natomiast mądra władza przekonywałaby nie tylko Komisję Europejską, ale także swojego prezydenta. No widać, że Kaczyński pogardza prezydentem, bo nawet nie chce mu się konsultować swoich ustaw z Pałacem Prezydenckim. I tak naprawdę na końcu kto traci? No tracimy my, Polacy, bo ciągle oglądamy przez szybkę miliardy euro, które już dawno powinny pracować na rzecz polskiej gospodarki.
Spodziewał się pan, że będzie weto prezydenta ws. nowelizacji ustawy o prawie oświatowym?
Nie, nie spodziewałem się. Myślałem, że już pan prezydent został złamany. Ale myślę, że tu jest taki bardzo mocny manifest pana prezydenta i trochę pstryczek w nos polskiemu rządowi, polskiemu parlamentowi, to głównie Prawu i Sprawiedliwości, za to, że nie skonsultowano ustawy o Sądzie Najwyższym. Odwinął się lewym sierpowym pan prezydent i zawetował ustawę Lex Czarnek. Ale co niepokojące, to wcale nie zniechęca pana ministra Czarnka do rozwalania polskiej szkoły, bo już wczoraj na mównicy sejmowej, parę minut po tym, jak prezydent zawetował ustawę, zapowiedział co? Zapowiedział Lex Czarnek 3.0. No naprawdę trzeba być już oderwanym kompletnie od rzeczywistości, żeby nie widzieć, że Polska nie chce takiego ministra edukacji i Polska nie chce zamordystycznych rozwiązań w polskiej szkole. No ale czym się zajmuje pan minister Czarek? Nie podwyżkami dla nauczycieli, nie polepszaniem warunków funkcjonowania polskiej szkoły, tylko ideologicznymi sprawami, które mają sprawić, że młodzi Polacy, młode Polki będą kształtowani tak, żeby byli po prostu wyborcami PiS-u.
Pan minister Czarnek w radiu RMF też mówił, że bardzo zaskoczyło go weto prezydenta i że tydzień temu prezydent zaprosił pana ministra na spotkanie i zapewniał, że nie ma żadnych zastrzeżeń do ustawy. Potwierdził też, że będzie Lex Czarnek 3.0., że nic nie zmieni w tej ustawie. Pytanie jest takie, czy w kolejnych tygodniach będziemy świadkami kolejnych przepychanek, tylko na innych odcinkach?
Oczywiście. Przecież nie tylko ustawa o Sądzie Najwyższym dzisiaj jest takim przedmiotem sporu w samym obozie władzy, ale np. ustawa wiatrakowa. Pamiętajmy, że jednym z kamieni milowych jest uwolnienie zielonej energii. Przecież ustawy leżą w Sejmie, ustawy są w rządzie. Pytanie, dlaczego na właśnie wczoraj skończonej sesji Sejmu nie głosowaliśmy ustawy wiatrakowej? Bo Ziobro stawia opór. Tych spraw, które są niezwykle potrzebne, nie tylko do normalnego funkcjonowania państwa, ale przede wszystkim do uruchomienia gigantycznych pieniędzy z Unii Europejskiej, będzie więcej. Tych sporów będzie więcej. Tutaj chodzi o jedno, czyli o to, kto będzie miał palmę pierwszeństwa na prawicy. Tu już naprawdę nie chodzi o żadne pieniądze z Unii Europejskiej, nie chodzi o dobro Polski. Panie i panowie w PiS-ie kopią się po kostkach i podgryzają sobie aorty. No i tutaj ta energia skupia się przede wszystkim na tym, nie na rządzeniu, tylko na takiej wewnętrznej walce. Ale taka wewnętrzna walka, na 10 miesięcy przed wyborami, oznacza jedno, że ta władza już nie zwycięży. Ta władza już nie ma ochoty i energii na zajmowanie się jakimiś planami na przyszłość Polski. Ta władza po prostu jest na równi pochyłej i stacza się naprawdę w takim brzydkim stylu w dół.
Swoją drogą, jak pan zareagował na wieść, że poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Rosati pojawił się w Sejmie i głosował ws. wniosku o wotum nieufności wobec ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry mimo, że zaledwie kilka godzin wcześniej poinformował o dodatnim wyniku testu na Covid-19? Jaki to jest przykład dla obywateli?
To jest jakaś koszmarna nieodpowiedzialność. Najpierw chwalenie się, czy ogłaszanie światu, że jest się chorym, a potem pojawianie się tłumie, bo przecież na sali sejmowej siedzi 460 osób, plus kilkudziesięciu pracowników Kancelarii Sejmu. To jest po prostu narażanie czyjegoś zdrowia, a może nawet życia, na szwank, tylko dlatego, że chciało się być na sali sejmowej. Ja rozumiem determinację w głosowaniu nad odwołaniem najgorszego w historii ministra sprawiedliwości, jakim jest Zbigniew Ziobry. Ale są rzeczy ważne i ważniejsze. Uważam, że to było skrajnie nieodpowiedzialne i to było ruchem nie do zaakceptowania. Mamy przecież od 2 lat sytuację, w której zmarło miliony ludzi na całym świecie. Sami chorowaliśmy i setki tysięcy Polaków także przechodziło przez tę koszmarną chorobę. Dzisiaj pojawianie się w tłumie, nawet gdy nie mamy już tak restrykcyjnych przepisów sanitarnych, było po prostu nieodpowiedzialne. Ja bym tak się nie zachował.
Jak idą wam rozmowy o wspólnej liście z Platformą, panie pośle?
Jesteśmy na etapie dobrych i konstruktywnych rozmów z całą opozycją.. Nie ma pomysłu wspólnej listy Lewicy i Platformy Obywatelskiej. Tego nikt nie rozważa. Natomiast Lewica, jako jedyny pomiot na scenie politycznej, mówi: tak, jesteśmy gotowi na jedną listę, ale do tanga trzeba czworga. Ale jak na razie, to dwójka z tej czwórki, czyli Polska 2050 i PSL, do tego tańca nie chcą dołączyć. Więc Lewica robi swoje. Lewica buduje swoje struktury i przygotowuje się już do kampanii wyborczej. W zeszłym tygodniu mieliśmy dobry kongres programowy, więc jeśli Lewica nie będzie szła na jednej liście, to na pewno damy radę także osobno.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.