Było blisko, ale koszykarze Śląska znów bez wygranej w EuroCupie
Wrocławianie, podobnie jak choćby w ostatnim spotkaniu z Turk Telekom Ankara, dobrze zaczęli mecz i po trafieniu Daniela Gołębiowskiego po sześciu minutach prowadzili 10:5. Z Turkami po świetnym początku przyszedł słabszy okres i tak samo było z Promitheasem, który łatwo zmniejszył straty (15:14).
Tym razem jednak końcówka pierwszej kwarty oraz początek drugiej należały do Śląska i po trafieniu Jeremiaha Martina było już 24:14. Mistrzowie Polski twardo bronili, nie pozwalali rywalom na oddawanie rzutów z czystych pozycji i to przekładało się na wynik. W tym momencie trener greckiego zespołu Makis Giatras poprosił o czas. Przerwa poskutkowała, bo kolejny fragment przyjezdni wygrali 15:4 i wyszli na prowadzenie 29:28.
Gra Śląska zupełnie się posypała i teraz po regulaminową przerwę sięgnął Andrej Urlep. Także w tym przypadku reprymenda poskutkowała, bo Śląsk zatrzymał Greków, a po świetnej końcówce i m.in. dwóch „trójkach” Aleksandra Dziewy po drugiej kwarcie prowadził 42:33.
W trzeciej kwarcie trwała wymiana ciosów – udana akcja za udaną akcję, błąd za błąd. W pewnym momencie goście zbliżyli się na pięć punktów (49:44), ale na trzy minuty przed końcem tej odsłony po dwóch skutecznych osobistych Arcioma Parachouskiego zrobiło się 58:48. Przez ostatnie 120 sekund trzeciej kwarty żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć choćby punktu i ostatnią odsłonę meczu mistrzowie Polski rozpoczęli prowadząc 62:50.
Grecy nie zamierzali jednak się poddawać. Po wznowieniu gry systematycznie zmniejszali straty i Arnoldas Kulboka trafiając z dystansu na niewiele ponad trzy i pół minuty przed końcem doprowadził do remisu 70:70. Ostatnie fragmenty meczu kibice w hali Orbita oglądali na stojąco.
Przy stanie 72:72 rozgrywające świetne zawody Dziewa najpierw popisał się asystą przy trafieniu Gołębiowskiego, a kilka chwil później sam trafił i było 76:72. Trener Promitheas poprosił o przerwę. Zaraz po wznowieniu gry Grecy zdobyli trzy punkty, ale gospodarze nadal prowadzili i mieli piłkę. Skuteczny do tego momentu Jeremiah Martin miał szansę na dwa punkty, ale pomylił się za pierwszym razem, a także w ponowieniu ataku. Goście dostali możliwość odwrócenia losów meczu i ją wykorzystali, bo Anthony Cowan trafił za trzy punkty.
W piątej kolejce Śląsk zmierzy się za tydzień na wyjeździe z London Lions.
Śląsk Wrocław – Promitheas Patras 76:78 (18:14, 24:19, 20:17, 14:28).
Punkty:
Śląsk Wrocław: Jeremiah Martin 17, Aleksander Dziewa 14, Conor Morgan 13, Daniel Gołębiowski 8, Łukasz Kolenda 6, Jakub Nizioł 6, Szymon Tomczak 6, Arciom Parachouski 4, Kodi Justice 2;
Promitheas Patras: Joe Young 20, Arnoldas Kulboka 19, Nikolaos Gkikas 10, Anthony Cowan 9, Nemanja Dangubic 7, Georgios Tanoulis 7, Vassilis Mouratos 4, George Conditt 2, Trevis Simpson 0, Dimitrios Kaklamanakis 0, Michalis Tsairelis 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.