Wielkie emocje w Hali Orbita! Koszykarze Śląska wygrywają po dogrywce
Piątkowe starcie goście z Lublina zaczęli żywiołowo – zza łuku trafił Sherron Dorsey-Walker, a dwa oczka dołożył Cleveland Melvin. Śląsk jednak szybko się otrząsnął i dogonił rywali oraz odskoczył na kilkupunktowe prowadzenie. Grę WKS-u tradycyjnie kreował Martin, bardzo dobry fragment zaliczył Dziewa, a aż 9 punktów w 7 minut na swoim koncie zapisał Morgan.
Start nie zamierzał jednak łatwo odpuścić tego meczu. Goście w pierwszej kwarcie rzucali z dystansu z wysoką skutecznością (4/9), a dwie celne próby za trzy zaliczył Michał Krasuski. Końcówka tej części gry należała jednak do WKS-u, a po punktach Dziewy Śląsk prowadził 23:20.
W drugiej kwarcie podopieczni Andreja Urlepa od początku wrzucili wyższy bieg. Dwukrotnie trafił Nizioł, także dwukrotnie z dystansu celnie przymierzył Łukasz Kolenda. Przewaga Trójkolorowych oscylowała już wokół wartości dwucyfrowych, lecz kolejne próby zza łuku okazały się minimalnie niecelne. Przyjezdni wykorzystali okazję i dzięki serii 6-0 zmniejszyli straty do czterech punktów.
Odpowiedź WKS-u? Błyskawiczna. Najpierw punkty Martina, a chwilę później pierwsze po powrocie do gry Szymona Tomczaka. Lublinianie wrócili jednak do swojej najskuteczniejszej tego wieczora broni – rzutów zza łuku. Tym razem w rolę strzelca wcielił się Dayshon Hassan Smith – Amerykanin do przerwy miał na koncie 13 punktów, a Start przegrywał tylko 42:47.
Drugą połowę nasza drużyna niestety zaczęła dość niemrawo, a po niespełna 180 sekundach i kolejnej trójce Smitha Start wyszedł na prowadzenie po raz pierwszy od początkowych minut meczu. Halę Orbita pobudziła dopiero próba z dystansu Nizioła, po której Śląsk prowadził 53:52. Dalszy przebieg kwarty nie układał się jednak po myśli gospodarzy, którym wychodziło bardzo niewiele, natomiast rywale konsekwentnie punktowali i przed ostatnią odsłoną prowadzili 66:62.
Ostatnia odsłona również sugerowała, że tego dnia Śląsk dozna swojej pierwszej ligowej porażki. W grze WKS-u pojawiało się sporo niedokładności, natomiast lublinianie sukcesywnie powiększali przewagę, która w pewnym momencie wynosiła już nawet osiem oczek. W samej końcówce Śląsk rzucił się do szaleńczej pogoni, a Trójkolorowy peleton prowadził Conor Morgan, który trafiał kluczowe rzuty za trzy, a jak było trzeba to trafiał również za dwa. Ostatecznie Śląsk doprowadził do remisu 81:81, a w konsekwencji do dogrywki.
Pięć dodatkowych minut to dalszy popis w wykonaniu Morgana. Kanadyjczyk był nie do zatrzymania i to dzięki niemu gospodarze złamali ostatecznie bardzo dobrze dysponowanego tego dnia rywala. Conor zakończył spotkanie z 33 punktami i 15 zbiórkami, a Śląsk z ósmą wygraną z rzędu w Energa Basket Lidze.
Śląsk Wrocław – Polski Cukier Start Lublin 91:84 po dogrywce (23:20, 24:22, 15:24, 19:15 - 10:3)
Punkty:
Śląsk Wrocław: Conor Morgan 33, Jeremiah Martin 15, Jakub Nizioł 15, Aleksander Dziewa 14, Łukasz Kolenda 6, Daniel Gołębiowski 5, Szymon Tomczak 2, Mikołaj Adamczak 1, Artsiom Parachouski 0;
Polski Cukier Start Lublin: Dayshon Smith 27, Sherron Dorsey-Walker 15, Michał Krasuski 10, Mateusz Dziemba 9, Cleveland Melvin 8, Kregor Hermet 7, Kacper Młynarski 4, Bartłomiej Pelczar 4, Roman Szymański 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.