Zgorzelski o KPO: Misja Szynkowskiego vel Sęka może zakończyć się powodzeniem
Zaczynamy panie marszałku nasze spotkanie od pytania o KPO dla Polski. Może np. tych pieniędzy cały czas nie ma, bo nie został złożony wniosek ws. wypłaty pierwszej transzy tych środków? Jak pan sądzi?
Kolejność jest trochę odwrotna, panie redaktorze, ponieważ wniosek jest pochodną kilku elementów, które są niezbędne do właśnie złożenia tego wniosku. Pierwszym z nich jest tzw. protokół ustaleń operacyjnych, czyli coś co powinno być w ciszy gabinetów, ale skutecznie negocjowane pomiędzy poszczególnymi resortami, odpowiedzialnymi za segmenty funkcjonowania państwa, a Komisją Europejską, po prostu urzędnikami Komisji Europejskiej. Gdy ten protokół będzie podpisany przez przedstawiciela rządu i Komisji Europejskiej i kiedy będzie powołany komitet monitorujący, czyli takie ciało, które będzie czuwało nad prawidłowością wydatkowania tych środków, zgodnie z właśnie podpisanym protokołem ustaleń operacyjnych, to wtedy należy złożyć wniosek. Stąd ten taniec na linie pana premiera, co chwilę zmienia terminy mówiąc, że będzie to złożone szybko, niebawem, później do końca października. No ale pan premier przyzwyczaił nas do tego, że ma dosyć luźny stosunek do prawdy.
To inaczej zapytam. Na misję do Brukseli ma się udać pan minister Szymon Szynkowski vel Sęk, który, jak rozumiem, ma tutaj pomóc te pieniądze pozyskać dla Polski. Czy to jest misja, z której pan minister wrócić z tarczą, czy na tarczy?
To jest misja, która może zakończyć się powodzeniem, czyli może wrócić z tarczą, z tego powodu, że w jednym z weekendowych wystąpień pan prezes Jarosław Kaczyński, faktyczny decydent w sprawach istotnych w Polsce, powiedział, że trzeba poszerzyć przestrzeń negocjacyjną. Skoro Węgry się cofnęły i najprawomocniej te pieniądze wezmą. Skoro widać, że poszczególne fundusze, a w tym wypadku to był chyba BGK lub Fundusz Rozwoju, tego nie wiem, nie pamiętam, chciał wyemitować po prostu akcje i zakończyło się to niepowodzeniem, więc widać, że pieniędzy będzie brakować, a przecież rząd jest w trybie wyborczym. Więc tutaj może nastąpić pewnego rodzaju poluzowanie relacji z Unią Europejską, aby tylko po te pieniądze sięgnąć. Przypomnę, że one są potrzebne przede wszystkim po to, żeby skutecznie walczyć z inflacją, bo nie robi tego ani rząd. Trochę lepiej radzi sobie z tym Narodowy Bank Polski, ale Narodowy Bank Polski nawet jeżeli coś robi, to efekt podwyżek stóp procentowych, który na naszych oczach wykańczają przecież kredytobiorców, jest roztrwaniany w istocie przez miliardy złotych pompowanych w gospodarkę przez rząd. Jeżeli jeden z prominentnych polityków Prawa i Sprawiedliwości z rozbrajającą szczerością mówi, że 1% inflacji to jest 4,7 miliarda wpływu do budżetu, kiedy każdy już średnio wyedukowany, a wszyscy się edukujemy w tej kwestii, wie, że inflacja leży w interesie rządu, ponieważ powoduje wzrost wpływów z VAT-u i akcyzy, no to nałożywszy na to jeszcze ten tryb wyborczy, widzimy, że rządowi inflacja nie przeszkadza w osiąganiu celów politycznych.
A sądzi pan, że Zbigniew Ziobro pójdzie na jakiekolwiek ustępstwa, skoro mówił np. o Ursuli von der Leyen, że kłamała i że z oszustami się nie rozmawia?
To jest to prężenie muskułów, które jest potrzebne panu Ziobro do tego, aby utrzymywać linki z elektoratem antyunijnym i to jest dla mnie oczywiste. Tylko też trzeba wiedzieć, panie redaktorze, że pan prezes Kaczyński nie musiał czekać do momentu, kiedy zderzył się ze ścianą, którą był brak pieniędzy, ponieważ Polskie Stronnictwo Ludowe, a jestem przekonany, że i pozostałe partie demokratyczne na opozycji, poparłyby wniosek pana premiera Morawieckiego do Komisji Europejskiej, bez zbędnej zwłoki, po oczywiście spełnieniu kryteriów, które się nazywają kamieniami milowymi.
To może Paweł Kukiz ma rację i powinno dojść do wotum nieufności dla ministra Ziobro? Koalicja Polska złoży taki wniosek?
To jeszcze jest troszkę czasu. Niedużo tego czasu jest, ale trochę jeszcze jest. W takich sytuacjach polityka zawsze jest przed matematyką i tutaj policzenie będzie kluczowe. Pamiętajmy, że tego typu wnioski mobilizują nie tylko opozycję, ale myślę, że w dużo większym stopniu mobilizują także partie rządzące, nieważne czy się lubią, czy nie. Przecież wiemy, że nie przepadają za sobą pan premier Morawiecki z panem ministrem Ziobro, to jednak pan premier Morawiecki będzie głosował, cytując klasyka, ale się nie cieszył. No przecież nie można sobie wyobrazić takiej sytuacji, że ministrowie i politycy obozu rządzącego, nawet jeżeli za sobą nie przepadają, a przecież wiemy, że za sobą nie przepadają, no to będą głosować przeciw, bo wtedy nie byłoby sensu budowanie jakichkolwiek projektów politycznych.
Tak. Jednocześnie mówi się coraz głośniej o tym i mówił o tym np. Michał Kobosko, że jest jakaś grupa parlamentarzystów z obozu Zjednoczonej Prawicy, która w zasadzie w otwarty sposób, otwartym tekstem mówi o tym, że gdyby taki wniosek się pojawił, to oni są w stanie albo gdzieś się zamknąć, zatrzasnąć w toalecie, albo po prostu nie dotrzeć na salę plenarną. Czy pan słyszał o takich głosach? Czy do PSL-u tacy parlamentarzyści docierają?
Ja rozmawiam ze wszystkimi parlamentarzystami i oczywiście pytanie jest zawsze takie, czy te osoby są wysyłane przez tę część Zjednoczonej Prawicy, która nie przepada za panem Zbigniewem Ziobro, żeby trochę go postraszyć, żeby przemycić, czy to do dziennikarzy, czy to do polityków opozycyjnych, taką właśnie nutę, że są gotowi tutaj zrobić Rejtana w obronie demokracji i przeciwko panu Ziobrze zagłosować. Nie można wykluczyć także innych scenariuszu, że po prostu powzięli refleksję, w myśl zasady, że lepiej późno, niż wcale. Obserwujemy te wszystkie delikatne ruchy, które dzieją się na scenie politycznej, te zwiększanie o jeden-dwa głosy lub zmniejszanie o tę samą wartość większości parlamentarnej, ale na razie trzymają się, a tego typu wniosku, wota mają to do siebie, że mobilizują nie tylko jedną stronę, ale i drugą.
Czy Koalicja Polska szykuje transfery przed wyborami? Będą niespodzianki na waszej liście?
Z pewnością jesteśmy zdeterminowani i zainteresowani budowaniem, rozbudowywaniem projektu Koalicji Polskiej. Przypomnę, będąc na antenie Radia Wrocław, że jednym z filarów Koalicji Polskiej jest partia Unia Europejskich Demokratów, w której kierownictwie jest poseł wrocławski Jacek Protasiewicz. Oprócz tego, że jest wybitnym parlamentarzystą, z ogromnym doświadczeniem, to w jego aktywności parlamentarnej zawsze słychać tę nutę patriotyzmy regionalnego, zawsze jest okręg wyborczy - Wrocław, ziemia wrocławska leżą mu głęboko na sercu. To jest ta część koalicji bardziej liberalna. Jest bardziej konserwatywna część Koalicji skupiona wokół Ireneusza Rasia, Marka Biernackiego, polityków konserwatywnych, którzy za swoje poglądy polityczne opuścili Platformę Obywatelską, a dobrze czują się w Kolacji Polskiej. Wśród nich jest też oczywiście senator Jan Filip Libicki.
To mówi pan o tych nazwiskach, o których już wiemy. W zasadzie możemy zakładać w ciemno, że oni będą z wami. To może ja podrzucę panu kilka nazwisk. Stanisław Tyszka? To dobre nazwisko dla PSL?
To oczywiście jest polityk, który pokazuje, że nie daje zgody na ścisłą współpracę z PiS-em. Tak to odczytuję, jego decyzję. Pewnie przyjdzie czas na rozmowę, na spotkanie. Bardzo wartościowy, roztropny, z dużym doświadczeniem, choć młody wiekiem człowiek, który z pewnością jest posłem, który wszedł do parlamentu z list właśnie Polskiego Stronnictwa Ludowego - Koalicji Polskiej.
Dlatego o to pytam. Chciałby go pan mieć u siebie, czy nie.
To wszystko jest oczywiście przed nami i takich nazwiska pewnie pan redaktor ze swojego dosyć przepastnego rękawa mógłby jeszcze rzucić kilka.
Rzucę jeszcze jedno. Czyli Stanisław Tyszka może spoglądać w waszym kierunku i jakaś szansa na porozumienie jest? A były prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz? Czy pan Rafał Dutkiewicz jest w kręgu Koalicji Polskiej?
Tutaj z pewnością lepszy kontakt i bardziej bezpośrednie relacje ma, wspomniany przeze mnie już, wrocławski poseł Jacek Protasiewicz. Wiem, że także łączy ich taka osobista przyjaźń. Pytanie jest o deklarację i aktywność pana prezydenta Dutkiewicza, człowieka ogromnych zasług nie tylko dla miasta, regionu, ale po prostu dla Polski. Więc jeżeli chciałby wrócić, tylko że w odsłonie tej ogólnopolskiej, to z pewnością dla prezydenta Dutkiewicza miejsce w naszym projekcie jest.
Przyszło mi jeszcze jedno nazwisko do głowy. Bronisław Komorowski? On jakiś czas tego mówił, że nie wyklucza powrotu do polityki. Widziałby pan Bronisława Komorowskiego u siebie?
Pan prezydent, ze względu na swoje miejsce, czyli jakby status prezydenta, który jest teraz prezydentem byłym, to raczej myślę, że nie przywidywałby takiego bezpośredniego udziału w polityce, typu start z list. Tak myślę. Rozmawiałem z panem prezydentem kilka razy. Bardzo go cenię i szanuję. Jestem wdzięczny za to, że patronuje, poprzez pryzmat własnych poglądów politycznych i doświadczeń w polityce, naszemu projektowi o takim rysie centro-prawicowym, konserwatywnym. Jest dla nas bardzo ważnym człowiekiem i myślę, że nawet jeżeli tak powiedział, to nie myślał o tym, że chciałby zasilać listy, ale pewnie o innej roli. Ale o tym, panie redaktorze, ze względu na powagę tej postaci, najlepiej pytać jego. Ja mogę być ambasadorem pana redaktora w tym, aby zachęcić pana prezydenta do udziału w pana audycji.
To jesteśmy umówieni. Dziękuję za dobre słowo. Według sondażu IBRiS dla Rzeczpospolitej wynika, że Prawo i Sprawiedliwość wciąż prowadzi, natomiast to opozycja zdobyłaby więcej mandatów poselskich. Jakie pan wnioski, panie marszałku? Gdyby wygrała opozycja. Kto premierem? Tusk? Kosiniak-Kamysz?
Dzisiaj o tym, jeżeli ktokolwiek mówi, to bawi się w wróżkę. Wróżenie z fusów zostawiajmy specjalistom, czy też specjalistkom. My koncentrujmy się na faktach i z tego, co pan powiedział i co jest oczywistością, że Prawo i Sprawiedliwość, zdobywając ponad 30%, jest tą partią, która wybory wygrywa. Ale jednocześnie, gdyby one odbyły się dziś, to nie ma zdolności do zbudowania większości niezbędnej do formułowania rządu. Ale pamiętajmy, żeby skutecznie rozpocząć sprawowanie władzy, musimy stworzyć taki projekt polityczny, który nie tylko w koalicji powyborczej zyska większość, ale najlepiej by było, żeby to był taki projekt, który od razu te wybory wygra. To oczywiście wszystko przed nami. Liderzy wyznaczają różnego rodzaju daty. Ostatnio słyszałem, że pan premier Donald Tusk mówił o marcu. Moim zdaniem to właśnie pierwszy kwartał, tutaj się zgadzam z panem premierem Tuskiem, że pierwszy kwartał powinien być tym ostatecznym terminem, tą przestrzenią czasu, gdzie partie demokratyczne powinny określić się w jakim kierunku idą. My, uprzedzając ewentualne pytanie, mówimy od zawsze, podpierając się badaniami pana doktora Onasza z Uniwersytetu Łódzkiego, jest to bardzo mocne i dobre opracowanie, mogę panu wysłać na maila, do analiz dziennikarskich będzie to z pewnością dobre, że tylko dwie listy opozycyjne dają pełne poparcie środowisk antyPiS-owskich.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.