Derby dla Miedzi, Śląsk przegrywa w Legnicy
Zaraz na początku meczu Miedź przedarła się lewą stroną i piłka trafiła w polu karnym do Angelo Henriqueza, ale strzał napastnika gospodarzy w ostatniej chwili zablokował Victor Garcia, a dobitka Koldo Obiety była zbyt lekka, aby mogła zaskoczyć Rafała Leszczyńskiego. Zaczęło się obiecująco, ale później na boisku nie działo się praktycznie nic.
Legniczanie całym zespołem cofali się na własną połowę i czekali na to, co zrobi Śląsk. Wrocławianie mieli kolosalną przewagę w posiadaniu piłki, ale głównie rozgrywali ją wszerz boiska. Każda próba przedarcia się przez zasieki postawione przez Miedź kończyła się stratą piłki, którą rywale szybko wstrzeliwali na połowę Śląska w nadziei, że któryś z szybkich zawodników do niej dojdzie pierwszy. I tak mijały kolejne minuty. Wrocławianie grali za wolno, aby zaskoczyć rywali, a Miedź była niedokładna przy kontratakach.
Wydawało się, że nic w pierwszej połowie się nie zmieni. Wtedy piłkę otrzymał przed polem karnym Chuca. Żaden z wrocławian nie doskoczył do rywala, ten zdecydował się na strzał i trafił idealnie pod poprzeczkę. Był to jedyny celny strzał w pierwszej połowie Miedzi. Goście nie mieli nie tylko celnego, ale w ogóle żadnego.
Po zmianie stron obraz gry się nie zmienił. Gospodarze nadal skupiali się głównie na obronie, a goście nadal nieporadnie usiłowali atakować. Niewielka różnica polegała na tym, że Miedź po skutecznej próbie z pierwszej połowie po przerwie znacznie częściej próbowała strzałów z dystansu.
Śląsk w końcu doczekał się swojej szansy, ale dopiero po błędzie obrońców gospodarzy. W idealnej sytuacji znalazł się Petr Schwarz, który miał przed sobą tylko Mateusza Abramowicza i nie trafił w bramkę.
Swoją okazję miała też Miedź. Po stracie Konrada poprawy legniczanie wyprowadzili kontratak i w idealnej sytuacji znalazł się Luciano Narsingh. Holender próbował pokonać Leszczyńskiego technicznym uderzeniem i wyszło mu podania do bramkarza Śląska.
Goście bili głową w mur i w końcu mogli dopiąć swego. Po rzucie rożnym Daniel Gretarsson oddał strzał z trudnej pozycji i piłka wpadłaby do siatki, ale Nemanja Mijuskovic zatrzymał ją na linii bramkowej. Później jeszcze groźnie głową strzelał Erik Exposito i to było wszystko.
Miedź w ostatnim kwadransie już nawet nie próbowała kontratakować. Legniczanie całym zespołem się bronili na trzydziestym metrze przed własną bramką, a po zmianach mieli na boisku czterech środkowych obrońców. Udało się im zachować czyste konto do końca i był to pierwszy taki przypadek w tym sezonie. Śląsk natomiast udowodnił, że znacznie lepiej spisuje się z zespołami wyżej notowanymi, które grają w piłkę, a nie tylko ją kopią do przodu.
Miedź Legnica - Śląsk Wrocław 1:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Chuca (41).
Żółta kartka - Miedź Legnica: Nemanja Mijuskovic, Maxime Dominguez, Szymon Matuszek, Angelo Henriquez. Śląsk Wrocław: Patrick Olsen.
Sędzia: Piotr Urban (Warszawa).
Widzów 5 418.
Miedź Legnica: Mateusz Abramowicz - Nemanja Mijuskovic, Szymon Matuszek, Jurich Carolina – Michael Kostka, Chuca, Santiago Naveda, Hubert Matynia – Luciano Narsingh (69. Maxime Dominguez), Koldo Obieta (74. Olaf Kobacki), Angelo Henriquez (90+2. Jon Aurtenetxe).
Śląsk Wrocław: Rafał Leszczyński – Łukasz Bejger, Konrad Poprawa, Daniel Gretarsson – Martin Konczkowski (74. Patryk Janasik), Patrick Olsen, Petr Schwarz (67. Erik Exposito), Victor Garcia (67. Dennis Jastrzembski) - Nahuel Leiva (67. Michał Rzuchowski), John Yeboah, Caye Quintana (77. Adrian Łyszczarz).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.