Piąta wygrana koszykarzy Śląska w Basket Lidze
Obie drużyny zaczęły spotkanie od szybkich, ale często zbyt chaotycznych i nieudanych akcji w ataku. Konto punktowe gospodarzy otworzył rzutem za trzy Michał Chyliński, jednak później Czarni nie trafiali zza łuku mimo otwartych pozycji. Z czasem lekką inicjatywę zaczęli przejmować Trójkolorowi – Gołębiowski zapakował po przechwycie, a blokami popisali się Martin i Dziewa. Ten pierwszy wykonał też swój firmowy wjazd pod kosz, a po punktach w kontrze Nizioła WKS prowadził 14:7.
Zespół Mantasa Cesnauskisa zdawał się wyciągać wnioski i szukał punktów głównie w akcjach podkoszowych, co kilkukrotnie przyniosło oczekiwany skutek. Śląsk powiększył jednak prowadzenie, w dużej mierze za sprawą Łukasza Kolendy, który zaliczył świetne wejście z ławki – a konkretnie dwa punkty z linii oraz dwa celne rzuty niemal równo z syreną (raz kończącą akcję, a raz kwartę). Po 10 minutach na tablicy widniał wynik 27:17 dla gości.
Agresja i skupienie w obronie, żywotność w ataku oraz wysokie umiejętności indywidualne – głównie dzięki tym atutom Śląsk w kolejnych minutach podwoił prowadzenie. Czarni nie zdobyli punktów przez ponad 200 sekund, a Śląsk w ataku nie próżnował. Trójkę trafił Gołębiowski, świetnie pod koszem radził sobie Dziewa, wsadem i rzutem z półdystansu zaimponował Martin. Zawodnicy WKS-u wyglądali na zmotywowanych, pewnych siebie i prowadzili już 38:19.
W kolejnych minutach gospodarze w końcu zaliczyli lepszy fragment – dwukrotnie zapunktował Coleman, a zza łuku znów przymierzył Chyliński (jego dwie trójki były jedynymi Czarnych w pierwszej połowie). WKS nieco zaciął się w ataku, ale jeszcze przed przerwą odzyskał większą przewagę. „Czapą” na Watkinsie błysnął Parachouski – Wojskowi w sumie aż 5 razy blokowali rywali w 1. i 2. kwarcie. Wynik po 20 minutach ustalił Morgan, który trafił z dystansu w szybkim ataku – Śląsk prowadził 45:30 i był lepszy od Czarnych w niemal każdym aspekcie gry.
Początek drugiej połowy był dość toporny ofensywnie po obu stronach parkietu. Czarni dla odmiany trafiali jedynie zza łuku (Coleman i Chyliński), dla WKS-u zapunktowali Gołębiowski (skuteczny wjazd pod kosz) i Dziewa (akcja 2+1 po ofensywnej zbiórce). Słupszczanie dopiero w połowie trzeciej kwarty pierwszy raz stanęli na linii rzutów wolnych, co dobitnie obrazowało świetną obronę przyjezdnych. Leończyk jeden rzut osobisty zamienił na punkt i Czarni przegrywali 37:50.
Druga część trzeciej kwarty mogła dać kibicom gospodarzy nadzieję na odwrócenie losów spotkania – wrocławianie mieli spore problemy w ataku, dzięki czemu rywale mozolnie odrabiali straty. Po rzucie zza łuku Shavona Colemana różnica między oboma zespołami wynosiła już tylko 8 punktów. Wynik po 30 minutach ustalił jednak Jeremiah Martin i dzięki jego skutecznej akcji WKS prowadził wciąż dość bezpiecznie – 57:47.
Ostatnia część gry rozpoczęła się od rzutu z dystansu Kolendy oraz kolejnych skutecznych akcji podkoszowych Martina. Po kilku chwilach Czarnym jednak znów udało się zmniejszyć straty do niecałych dziesięciu punktów – za trzy trafił Coleman, a pod kosz wjechali Zackery Bryant i Diane Watkins. Przy prowadzeniu 70:61 trener Andrej Urlep poprosił o przerwę na żądanie.
Wydawało się, że przewaga Śląska wciąż jest bezpieczna, ale Czarni błyskawicznie wrócili do gry o zwycięstwo. Watkins celnie rzucił spod kosza i za trzy w dwóch kolejnych akcjach. Po prostej stracie gorzej dysponowanego tego dnia Kuby Nizioła łatwe punkty zdobył Bryant. W kolejnym ataku Śląska pośliznął się Martin, tracąc piłkę, a zza łuku przymierzył Watkins i na tablicy widniał już… remis 72:72. Po celnym rzucie wolnym Witlińskiego Czarni wyszli na pierwsze od ponad 35 minut prowadzenie!
W kolejnych akcjach ofensywnych Śląsk popełniał trudne do wytłumaczenia straty w ataku. Szczęśliwie rywale nie potrafili wykorzystać dobrych pozycji do rzutów za trzy, a Olek Dziewa efektownie zablokował Bryanta. W kontrze impas Wojskowych przełamał Martin, który na koncie miał już 19 oczek i wyrastał na bohatera meczu. Minutę przed końcem Śląsk prowadził 74:73, a po jednej celnej próbie z linii Morgana powiększył przewagę do dwóch punktów.
Czarni niesieni dopingiem w Hali Gryfia mieli jednak dużą chrapkę na zwycięstwo. Piękną akcją stan meczu wyrównał Bryant, potężnie pakując piłkę z góry. W odpowiedzi znów on – Jeremiah Martin. Amerykanin w swoim stylu zaatakował kosz, był faulowany przy rzucie i wykorzystał dwa rzuty wolne. Przy stanie 77:75 dla WKS-u akcję na zwycięstwo mogli przeprowadzić gospodarze. Czarni nie próbowali jednak rzucać zza łuku – kosz zaatakował Witliński, ale został efektownie zablokowany przez Dziewę, który dał Śląskowi czwarte z rzędu zwycięstwo w Gryfii i piąte w lidze!
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk - Śląsk Wrocław 75:77 (17:27, 13:18, 17:12, 28:20).
Punkty:
Grupa Sierleccy Czarni Słupsk: Shavon Coleman 15, Diante Watkins 12, Mikołaj Witliński 10, Zackery Bryant 10, Michał Chyliński 9, Paweł Leończyk 8, De quon Lake 6, Jakub Musiał 3, David DiLeo 2, Bartosz Jankowski 0.
Śląsk Wrocław: Jermiah Martin 23, Aleksander Dziewa 13, Daniel Gołębiowski 11, Łukasz Kolenda 11, Conor Morgan 10, Jakub Nizioł 5, Arciom Parachouski 4, Mikołaj Adamczak 0.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.