Druga porażka koszykarzy Śląska w EuroCupie
Od początku spotkania to goście z Podgoricy przejęli inicjatywę i szybko wyszli na kilkupunktowe prowadzenie. Dobrze funkcjonowały u nich rzuty zza łuku. W Śląsku bardzo dobrze wszedł w mecz Aleksander Dziewa, który nie dość, że trafiał w ataku, to jeszcze potrafił dorzucić efektowny blok w obronie. W końcówce kwarty Śląsk zaczął odrabiać straty i zakończył ją efektownym rzutem za trzy równo z syreną w wykonaniu Łukasza Kolendy.
W drugiej kwarcie coraz wyraźniej zaznaczała się przewaga Czarnogórców. Regularnie trafiane rzuty za trzy dawały im pewność w ataku. Śląsk jedynie fragmentami był w stanie rozgrywać swoje akcje z pomysłem i to nie wystarczało, by nawiązać wyrównaną walkę. Do przerwy przewaga zespołu gości wynosiła siedemnaście oczek.
Po przerwie wydawało się, że gospodarze wreszcie złapali swój rytm gry. Seria 7:0 na początku połowy pozwoliła myśleć, że zespół trenera Urlepa rusza w skuteczną pogoń. Okazało się to jedynie fałszywą nadzieją, bo Buducnost zaczęła grać jeszcze lepiej niż w pierwszej części. Czarnogórcom wychodziło praktycznie wszystko, natomiast Śląskowi bardzo niewiele.
W ostatniej odsłonie goście wciąż powiększali swoją przewagę. Trudno było mówić o nawiązaniu walki ze strony Śląska. Widać było, że rywal w stu procentach dominował. Zrywy Jeremiah Martina, który zakończył ten mecz z najlepszym dorobkiem punktowym (17 oczek) na niewiele się zdały i WKS zakończył pierwszy domowy mecz EuroCupu z czterdziestopunktowym deficytem.
WKS Śląsk Wrocław - Buducnost Podgorica 58:98 (21:26, 12:24, 15:21, 10:27).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.