Gdzie jest właściciel Wyższej Szkoły Menedżerskiej w Legnicy?
- Wcześniej usłyszeli zarzuty działania na szkodę swoich studentów - tłumaczy prokurator rejonowy Radosław Wrębiak.
- Są to czyny polegające na oszustwie poprzez wprowadzenie w błąd studentów, przyszłych studentów uczelni, odebranie od nich pieniędzy, oferowanie szkolenia w Wyższej Szkole Menedżerskiej, w sytuacji kiedy minister nauki i szkolnictwa wyższego cofnął im stosowne zezwolenia.
Lista nieprawidłowości w Wyższej Szkole Menedżerskiej w Legnicy jest znacznie dłuższa. Jak to możliwe, że założyciel uczelni, Wacław D. - choć przez kilkanaście lat łamał prawo - dziś jest poszukiwany przez śledczych? Prokurator rejonowy podkreśla, że główny podejrzany... był chory.
- My podjęliśmy to postępowanie, które było poprzednio zawieszone z uwagi na zły stan zdrowia Wacława D. Obecnie dysponujemy już opinią lekarska, że może w on brać udział w śledztwie. Niestety, nie odbiera wezwań. Będzie konieczność doprowadzenia tego podejrzanego na czynności.
Wyższa Szkoła Menedżerska w Legnicy straciła ministerialną zgodę na kształcenie w 2016 roku. Mimo to jeszcze przynajmniej przez dwa lata uczelnia organizowała nabory kandydatów i pobierała czesne. O tym, że szkoła wyłudza pieniądze, studenci ostrzegali na antenie Radia Wrocław znacznie wcześniej - już w 2009 roku.
- Był wyznaczony termin obrony, przyjechałyśmy i dowiedziałyśmy się, że mamy nieuregulowane odpłatności, co jest nieprawdą. Ja posiadam dowody wpłaty przy sobie. Pani kanclerz powiedziała, że te nasze dowody wpłaty nic nie znaczą. Zdarzają się nawet takie sytuacje, że rok po obronie dziewczyny nie są w stanie odebrać dyplomu. Czysty cyrk.
Prokuratura nawet dziś czeka na zgłoszenia od osób poszkodowanych.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.