J. Lichocka o kulisach zwolnienia J. Kurskiego: Pewne oceny zaczynały się zupełnie rozjeżdżać
Nie żyje Jerzy Urban. Urban był rzecznikiem rządu w PRL. Był też jednym z głównych twórców propagandy, cenzury. Dla pokolenia młodszego był bohaterem memów i internetu. Młodzi ludzi mają zupełnie inną ocenę Urbana. Jak pani sięga do tej postaci, to ostatecznie, jakie ma pani przemyślenia?
Znów kłania się historia. Ja bym bardzo chciała, żeby młodzi ludzi zajrzeli trochę do historii. Wydaję mi się, że nie są zachowane, zostały zniszczone, ale być może się mylę, w całości nagrania konferencji prasowych Jerzego Urbana z lat 80-tych. On wtedy, zanim zamordowano księdza Jerzego Popiełuszkę, robił takie seanse nienawiści. To było wielkie szczucie na księdza Jerzego Popiełuszkę, na tych konferencjach. Dziennikarze, którzy uczestniczyli w tych konferencjach, dziennikarze reżimowych, PRL-owskich, komunistycznych mediów, zadawali pytania, jakie Urban chciał, układało to zazwyczaj MSW, służba bezpieczeństwa i odpowiadał na nie, właśnie wykorzystując te pytania do ataków na albo opozycjonistów, albo właśnie na kościół, szczególnie na księdza Jerzego. Nie zmienił tego również po śmierci, po tym mordzie na księdzu Jerzym. Także to była wyjątkowo zła postać w polskiej historii. Nie chcę go oceniać jako człowieka, bo o zmarłych się nie mówi źle, natomiast tutaj jako o osobie w przestrzeni publicznej można powiedzieć tylko naprawdę najbardziej krytyczne zdania. To był człowiek, który niewątpliwie bardzo wysoko pogardzał Polską i pogardzał Polakami. Natomiast w tych konferencjach prasowych uczestniczyli dziennikarze i to dziennikarze, którzy dzisiaj mówią o sobie "wolne media". Oni zadawali pytania Urbanowi i te pytania były zawsze ustawione. Nigdy nie było żadnych wolnych pytań ze strony polskich dziennikarzy do Jerzego Urbana. Ja pamiętam z tych konferencji Monikę Olejnik. Ona się nigdy z tych pytań, z tego uczestnictwa w tych spektaklach nie wytłumaczyła.
(...)
Jak to było z Jackiem Kurskim? Dlaczego ostatecznie pożegnał się ze stanowiskiem prezesa TVP?
Jacek Kurski od jakiegoś czasu sygnalizował, że myśli już o innych zadaniach, że liczy się z tym, że odejdzie. Ja pamiętam, że chyba na kilka dni przed naszym posiedzeniem, Jacek dał taki wywiad, że jak odejdzie z telewizji, to chciałby, żeby jego żona wróciła do pracy w telewizji, ponieważ ona płaci cenę zawodową, swojej kariery zawodowej za to, że została jego żoną. Teraz, jak wiemy, Joanna Kurska pracuje w telewizji, to się stało. Także po części było to spowodowane po prostu tym, że Jacek już myślał o końcu tej swojej misji w telewizji, a po części z pewnymi ocenami, które zaczynały się rozjeżdżać już zupełnie między nami, członkami Rady Mediów Narodowych, a zarządem telewizji. To dotyczyło nowych, bardzo dużych inwestycji, które Jacek Kurski planował, które mnie przynajmniej wydały się, w czasie kryzysu, dosyć odważne, zbyt odważne, jak na wielkie wydatki. Ale też tutaj było parę różnic w tym jak Telewizja Polska spełnia misję publiczną, jeśli chodzi o kulturę, jeżeli chodzi o rozrywkę. Nie miałam, ja na przykład, wielkich zarzutów związanych, nie wiem, z tym, jak Telewizja Polska relacjonuje imprezy sportowe, czy realizuje budowę kanału TVP3, który jest kanałem, który ma więcej dawać informacji, więcej dawać głosu Polsce lokalnej, Polsce regionalnej. Tutaj jest bardzo wiele rzeczy, za które Jacka Kurskiego trzeba chwalić. Ale były też takie, dotyczące programu, które budziły nasze zaniepokojenie. Myśmy to od lat sygnalizowali. No i teraz po prostu się zbiegło tych wiele różnych okoliczności, które spowodowały, że zmieniliśmy zarząd i chcę powiedzieć, że Mateusz Matyszkowicz jest tym docelowym prezesem, bo widzę też spekulacje medialne, że to być może na tymczasem. Nie, nie. Wybraliśmy prezesa Mateusza Matyszkowicza, który ma pełnić, w mojej nadziei, ja mam nadzieję, że swoją misję przez całą kadencję prezesa zarządu telewizji.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.