Śląsk wrócił na zwycięskie tory
Pierwsze minuty to nie była gra w piłkę nożną, ale walka w środku pola o przejęcie inicjatywy. Bardziej agresywna oraz konkretna była Lechia i wrocławianie zostali zepchnięci na własną połowę.
Pierwszą okazję miał Kacper Sezonienko, ale nie trafił w piłkę. Kilka minut później po krótkim rozegraniu rzutu rożnego Maciej Gajos huknął zza pola karnego i piłka wpadła do siatki. Trafienie zawodnika Lechii śmiało mogło kandydować do bramki kolejki, ale nie będzie, bo gol nie został uznany. Po analizie wideo okazało się, że Michał Nalepa faulował wcześniej jednego z piłkarzy Śląska.
Od tego momentu ataki gości straciły na intensywności, ale nadal gra toczyła się głównie na połowie gospodarzy. Lechia atakowała głównie lewą stroną, gdzie aktywny był Conrado. Po jednym z dośrodkowań Brazylijczyka piłka przeleciała przez całe pole karne i trafiłaby pod nogi Gajosa, ale zawodnika gości uprzedził Patryk Janasik. Obrońca Śląska jednak tak fatalnie interweniował, że trafił do siatki.
Od tego momentu Lechia już tak nie naciskała, ale też nie musiała, bo miała prowadzenie. Gospodarze natomiast praktycznie w ataku nie istnieli. Dopiero w doliczonym czasie gry na ładny strzał z dystansu zdecydował się Patrick Olsen i Dusan Kuciak musiał interweniować. Największym sukcesem do przerwy gospodarzy było to, że przegrywali tylko 0:1.
Pierwsza połowa zakończyła się ładnym strzałem Olsena oraz równie ładną paradą Kuciaka i tak się zaczęła też druga. Duńczyk uderzył jeszcze ładniej, ale bramkarz gości popisał się fantastyczną paradą i zdołał lecącą w okienko bramki piłkę wybić. Kilka chwil później refleks Kuciaka sprawdził John Yeboah i ponownie bramkarz Lechii nie dał się zaskoczyć.
Śląsk przeważał, naciskał i w końcu dopiął swego. Yeboah sprytnie zagrał do zupełnie niewidocznego do tego momentu Erika Exposito, a ten huknął z lewej nogi, Kuciak nie sięgnął piłki i zrobiło się 1:1.
Hiszpan kilka minut później powinien trafić do siatki po raz drugi. Yeboah tym razem pokazał się na lewym skrzydle i płasko podał do Exposito, ale ten źle trafił w piłkę i Kuciak nie musiał nawet interweniować.
Wszystko, co najciekawsze było jednak przed kibicami. Najpierw bramkarz Lechii przy rzucie rożnym powalił chwytem zapaśniczym Yeboaha i sędzia podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Exposito, ale Kuciak fantastycznie wyczuł intencje Hiszpana. W polu karnym Lechii doszło do przepychanek zawodników i sędzia musiał sięgnąć po żółte kartki.
Po wznowieniu gry Victor Garcia dośrodkował z lewej strony, Kuciak próbował piąstkować, lecz nie trafił w piłkę, która spadła na głowę Konrada Poprawy, a następnie wpadła do siatki. Bramkarz Lechii sugerował, że był faul, ale arbiter nie zmienił decyzji.
Gdańszczanie ruszyli całym zespołem do ataku, ale zamiast zdobyć gola, stracili zawodnika. Mario Maloca najpierw ostro zaatakował Nahuela Leivę, a później jeszcze go kopnął i został za to ukarany czerwoną kartką. Na tym emocje we Wrocławiu się zakończyły, bo Lechia już nie była w stanie nawet zaatakować, a Śląsk już nie chciał i utrzymał końcowy wynik do 98 minuty, bo aż tyle trwało spotkanie.
Śląsk Wrocław – Lechia Gdańsk 2:1 (0:1)
Bramki: 0:1 Patryk Janasik (29-samobójcza), 1:1 Erik Exposito (71), 2:1 Konrad Poprawa (90-głową).
Żółta kartka – Śląsk Wrocław: Martin Konczkowski, John Yeboah, Diogo Verdasca; Lechia Gdańsk: Joeri de Kamps, David Stec, Dusan Kuciak, Conrado.
Czerwona kartka – Lechia Gdańsk: Mario Maloca (90+3-faul).
Sędzia: Łukasz Kuźma (Białystok).
Widzów: 8603.
Śląsk Wrocław: Michał Szromnik – Martin Konczkowski, Konrad Poprawa, Diogo Verdasca, Patryk Janasik – John Yeboah (87. Adrian Łyszczarz), Patrick Olsen, Adrian Bukowski, Matias Nahuel Leiva (90+4. Daniel Leo Gretarsson), Dennis Jastrzembski (64. Victor Garcia) – Erik Exposito.
Lechia Gdańsk: Dusan Kuciak - David Stec, Michał Nalepa (66. Jakub Kałuziński), Mario Maloca, Rafał Pietrzak - Kacper Sezonienko (64. Christian Clemens), Jarosław Kubicki, Maciej Gajos (78. Marco Terrazzino), Joeri de Kamps (66. Kristers Tobers), Conrado - Łukasz Zwoliński (66. Flavio Paixao).
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.