Anna Zalewska: Róża Thun jest liderką razem z panem Biedroniem w blokowaniu KPO
Unia Europejska ma zawiesić porozumienie wizowe z Rosją. Kiedy decyzja w tej sprawie i czy stanie się to lada godzina, bo dziś w Pradze rozpoczyna się dwudniowe spotkanie szefów dyplomacji państw wspólnoty?
To dużo powiedziane, że Unia Europejska chce, dlatego że wiele państw nie chce, m.in. Niemcy, Francuzi i również urzędnicy Unii Europejskiej, ale rzeczywiście bardzo dużo krajów wręcz żąda, w tym prezydencja czeska, która organizuje spotkanie ministrów spraw zagranicznych. To wydaje się oczywista decyzja, że Rosjanie, nie tylko Putin, nie tylko ci najzamożniejsi, nie tylko ci oligarchowie, ale po prostu Rosjanie muszą odczuć, ze nie można prowadzić w XXI wieku otwartej, zbrodniczej wojny przeciwko niezależnemu, demokratycznemu społeczeństwu, jakim jest Ukraina.
Nie ma pani wrażenia, że to jest jakaś paranoja, że dopiero w tej chwili politycy zaczynają rozmowy i widzą, że coś jest nie tak.
Politycy, szczególnie ci politycy z Unii Europejskiej, jak również z krajów, które od zawsze współpracowali z Rosją, mimo przestrzegania, że to zmierza donikąd, np. przy budowie Nord Stream 1, później przy budowie Nord Stream 2 i tak są wstrząśnięci, że muszą tego rodzaju decyzje podejmować. Ja przypominam, że od 2014 roku było np. embargo na broń, czy też na technologie dozbrojenia i przesłanie ich do Rosji. Większość krajów, a już na pewno Niemcy i Francja, nic sobie z tego nie robiły. Więc to jest efekt rzeczywiście niekończącej się wojny, bo chyba jeszcze chwilę będziemy wspierać Ukrainę. Mamy nadzieję, że wygra te wojnę. Ale to jest duży wysiłek dla wielu krajów, żeby tak popatrzeć na Rosję i żeby rzeczywiście podejmować decyzje, że nie tylko sankcje na tych, których uważamy za przyjaciół Putin, czyli tych, którzy decydują o wojnie, ale po prostu na Rosjan.
Dobrze, to idziemy dalej. Kiedy Polska dostanie pieniądze z KPO? A dlaczego przez ostatnie miesiące Polacy słyszeliśmy o tym, jak ważne są dla naszego kraju te pieniądze i że na pewno je dostaniemy, a teraz słyszymy, że to 20 groszy, po które każdy się schyli, ale nie musiałby się schylać. Bo tak powiedział europoseł Karski, a pan premier Morawiecki ocenił, że w zasadzie, to sobie poradzimy bez tych pieniędzy.
Ale panie redaktorze, od bardzo wielu miesięcy rozmawiając, dyskutując o KPO, jesteśmy zdystansowani i mówimy o tym, że bardzo trudno jest powiedzieć, kiedy to się wydarzy.
To ja zapytam inaczej. Pani faktycznie mówi o tym, że trudno jest to ocenić, ale inni politycy partii rządzącej mówili, że już za chwilę, że na koniec roku, że na początku przyszłego roku będą te pieniądze, że są podpisywane pierwsze umowy. Chciałbym ustalić, jak to dziś wygląda.
Ja jestem bacznym obserwatorem tego, co się dzieje tutaj, w Parlamencie Europejskim i w Komisji Europejskiej i widzę te emocje, złe emocje, jeżeli chodzi o Polskę i polskie pieniądze. Bo to są polskie pieniądze, polskie zobowiązania. Wiemy na pewno, że większość parlamentarna, która szantażuje Komisję Europejską, niektórzy komisarze robią wszystko, żeby po prostu tych pieniędzy po prostu nie wypłacić, co zresztą jest wzmacniane poprzez wypowiedzi posłów opozycji. Proszę zobaczyć, już wyraźnie, czy to pani poseł Leszczyna, która ponoć ma być przyszłym ministrem finansów, czy też Radosław Sikorski, bo wcześniej Rafał Trzaskowski wprost mówił o tym, że trzeba te pieniądze zamrozić i kiedy przegra Zjednoczona Prawica, wtedy Komisja Europejska będzie te pieniądze wypłacać. To rzeczywiście brzmi źle, ale tak się dzieje.
Naprawdę mamy mieć takie poczucie, my obywatele, że to opozycja w naszym kraju blokuje pieniądze dla naszego kraju?
To nie trzeba mieć wrażenia, to po prostu tak jest. Tak jest, dlatego że tak działa Komisja Europejska. Ona, tak jak powiedziałam, jest zakładnikiem większości w Parlamencie Europejskim i to jest liberalno-lewicowa większość, która zrobi wszystko i chyba się z tym nawet nie kryje, bo przecież mamy debaty, mamy wypowiedzi poszczególnych przedstawicieli Komisji, że jest już Komisją polityczną. Ta Unia Europejska, do której wchodziliśmy, marzyliśmy, chcieliśmy w niej być, zmienia się, chce być inna i chce jakby politycznie, pozamerytorycznie decydować o tym, który rząd im się podoba, który nie. Choć obywatele poszczególnych krajów, myślę, że coraz wyraźniej to widzą. Proszę zobaczyć, że we Włoszech są wybory i tam upadł rząd bardzo przychylny Unii Europejskiej.
A nie jest tak, że wina leży też po naszej stronie? Że nie wywiązaliśmy się z umowy np. przy realizacji kamieni milowych?
No nie. Rozumiem, że pan redaktor pyta o te kroki milowe związane z praworządnością, tak zwaną. No nie. My, po pierwsze, długo mówiliśmy, że Komisja Europejska nie ma prawa ingerować w ustrój sądownictwa, bo to rzeczywiście, naprawdę jest kompetencja krajów członkowskich. Później wyciągnęliśmy rękę i wykonaliśmy dokładnie wyrok Trybunału Sprawiedliwości. Pan Prezydent Rzeczypospolitej się zaangażował, kiedy była tworzona ustawa, procedowana ustawa, również były konsultacje z Komisją Europejską i rzeczywiście wypełniliśmy. Pan prezydent podpisał, pani von der Leyen przyjechała, podpisała porozumienie, po czym nastąpił natychmiast szantaż Parlamentu, zaczęto zbierać podpisy, grozić votum nieufności w stosunku do całej Komisji, bo samej przewodniczącej nie można odwołać, odbywały się debaty grożące Komisji, że absolutnie tych pieniędzy Polsce nie należy wypłacić. Polscy eurodeputowani też w tym uczestniczyli. Pani Róża Thun jest tutaj liderką razem z panem Biedroniem. Rzeczywiście cały czas podkreślają, że tych pieniędzy nie można wypłacić Polsce, co zaskakujące, bo Szymon Hołownia prawie płacze, mówiąc, że rzeczywiście te pieniądze się Polsce należą. To niech zdyscyplinuje może swoją koleżankę, która jest w jego ugrupowaniu. Ale pokazuję te mechanizmy. One tak działają. To nie ma nic wspólnego z tym, czy Polska wypełni, czy wypełni. Nie. To jest po prostu polityka pani komisarz von der Leyen. Przecież żegnając Donalda Tuska, przedwcześnie kończącego funkcję przewodniczącego EPP, mówiła: wracaj jako premier, wracaj, przynieś nam Polskę taką liberalno-lewicową.
To zmieniamy temat. Kryzys energetyczny coraz mocniej daje o sobie znać. Pani przewidywała, że tak będzie już wiele lat temu, bo rozmawiamy o tym regularnie na antenie Radia Wrocław. Niemcy, Francja, Hiszpania i Włochy wprowadzają specjalne przepisy, które mają ograniczyć użycie energii. Czy w Polsce tez takie przepisy będziemy musieli stworzyć? Czy istnieje ryzyko, że zabraknie węgla, gazu?
W całej Europie wszyscy się tym martwią, dlatego że to są braki na całym świecie. To jest klęska i katastrofa polityki energetycznej, polityki klimatycznej Unii Europejskiej i przede wszystkim Unia, oprócz tych rzeczy, które w tej chwili rozpaczliwie robi, powinna absolutnie zresetować swoją politykę energetyczną. Pan premier Mateusz Morawiecki jest we Francji, rozmawia o stabilizacji, jeżeli chodzi o ETS i ten podatek na wszystko co węglowe, bo żeby było było jasne. gazowe, to też również mamy ten ETS, czyli podatek od emitowania dwutlenku węgla. To jest katastrofa. 5 lat temu, 6 lat temu, to było 5 euro za tonę dwutlenku węgla, za uprawnienie do emitowania tony dwutlenku węgla, teraz to jest 100 euro. To są niewyobrażalne pieniądze. Proszę zauważyć, że kryzys energetyczny zaczął się przed wojną. To był ostatni kwartał ubiegłego roku, dlatego że zmiany w dyrektywach dotyczących właśnie tego podatku, zaczęły działać. Zaczęto wycofywać z rynku uprawnienia do emitowania, a jednocześnie pozwolono absolutnie na spekulacje i szaleństwa instytucji finansowych, które grają na rynku ETS-u. Jeżeli tego nie zmienimy, jeżeli tego nie zatrzymamy, a cała polityka Unii Europejskiej jest na tym oparta, to absolutnie nie zatrzymamy tych cen.
A czy Polaków będzie stać na opłacenie rachunków? Czy te dopłaty, które są planowane będą wystarczające?
Robimy wszystko, żeby wesprzeć Polaków. Proszę zauważyć, że jak popatrzymy na Niemcy, Francję, Włochy, czy też Hiszpanię, to tam tej troski o obywateli aż takiej nie ma. Uznaje się, że muszą sobie poradzić. Robimy wszystko i to robimy od początku tego roku, proszę zauważyć, że tam są dodatki, dopłaty i wsparcie dla tych, którzy są zagrożeni ubóstwem energetycznym, to jest obniżenie VAT-u, akcyzy, przy dużych awanturach w Unii Europejskiej, bo Unia Europejska wymarzyła sobie, że do 2025 będzie, uwaga, wolny rynek, jeżeli chodzi o gaz. To jeszcze przed wojną. Więc nie chciała w ogóle absolutnie żadnych taryf. Ta dyrektywa dalej obowiązuje i trzeba będzie ją zmieniać, w tej sytuacji, w której jesteśmy. To są różnego rodzaju tarcze, to są wsparcia mówiące o dopłatach dla tych, którzy palą węgle, ale również, zdaje się, że już za moment, w piątek, Sejm, który będzie podejmował decyzje mówiące o dopłatach dla tych, którzy palą czymś innym, niż węgiel. Przed nami naprawdę bardzo trudne miesiące, trudne lata, przed Polakami, przed Europejczykami. Mówimy o globalnym energetycznym kryzysie
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.