Amerykanin z przeszłością w NBA trafił do Śląska
26-latek przygodę z poważną koszykówką rozpoczynał w Memphis, gdzie wyróżniał się zarówno na poziomie licealnym, jak i w college’u. W ostatnim roku w drużynie Memphis Tigers notował blisko 20 punktów i 5 asyst na mecz, kończąc uniwersytecką karierę jako 10. strzelec w historii szkoły. Został także wybrany do najlepszej piątki American Athletic Conference.
Kolejne dwa lata to walka Jeremiah o miejsce w NBA – zaczęła się ona od zespołu Miami Heat. Tam jednak rozgrywający nie przebił się do pierwszego składu, występując jedynie w G League jako zawodnik Sioux Falls Skyforce. Inaczej sytuacja miała się jednak po przenosinach do Brooklyn Nets. Martin rozegrał tam 9 spotkań, notując średnio 7,1 punktu i 2 asysty w 11 minut. Przeciwko Orlando Magic ustanowił swój życiowy rekord, notując aż 24 punkty w meczu wygranym 108-96.
W sezonie 2020/21 historia Martina wyglądała dość podobnie. Nie „załapał” się do pierwszego składu Brooklynu, ale błyszczał w G League jako reprezentant Long Island Nets. To otworzyło mu drzwi do kontraktu z Cleveland Cavaliers, gdzie także wystąpił w dziewięciu spotkaniach NBA. W trakcie kolejnego off-season, reprezentował także New York Knicks i Atlanta Hawks w lidze letniej NBA.
Ubiegłoroczne rozgrywki to pierwsze zagraniczne wojaże naszego nowego zawodnika. Rozgrywający podpisał kontrakt z New Zealand Breakers, gdzie notował średnio 12,3 punktu i 3,2 asysty. Na przełomie marca i kwietnia przeniósł się do BG Gottingen, gdzie znakomicie spisywał się na parkietach Bundesligi – w 9 spotkaniach zdobywał średnio aż 16,8 punktu!
– Po rozmowie z trenerem i moim agentem wiedziałem, że to miejsce, w którym chcę być. Widzę w tym klubie ogromny potencjał i chcę być częścią czegoś wyjątkowego. Mam zamiar dawać z siebie wszystko w każdym meczu i wygrywać, bo to najważniejsze. Spodziewam się, że czeka mnie we Wrocławiu naprawdę wiele dobrego – mówi nowy zawodnik WKS-u.
Martin to dość wysoki – jak na rozgrywającego – zawodnik, dzięki czemu ma dużą łatwość w akcjach podkoszowych oraz potrafi wymusić faul przy rzucie. Oprócz pozycji numer jeden dobrze czuje się także jako rzucający, dając zespołowi więcej opcji w grze ofensywnej. W poprzednich klubach był także ceniony za solidną defensywę, która na pewno będzie jeszcze lepsza po treningach pod okiem Andreja Urlepa.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.