Czy inwestycja za milion złotych zniknie z Legnicy? Wraca temat słynnych doniczek
Wraca temat słynnych legnickich doniczek. Metalowe konstrukcje pojawiły się na ulicach miasta pięć lat temu i do dziś budzą wiele emocji. Część roślin nie przetrwało tegorocznych upałów, dlatego w niektórych punktach donice zniknęły. Mieszkańcy sugerują, by kontrowersyjne elementy małej architektury nie wracały już na dawne miejsca - nie tylko ze względów estetycznych.
- Karetka będzie jechać, czy straż pożarna, to - zastawiając chodniki - ludzie nie będą mieli gdzie zjechać, żeby zrobić ten korytarz ratunkowy. A tu jeszcze oprócz tych pięknych doniczek mamy cudowne ławki, na których nie wiem kto będzie siedział. To w ogóle jest śmieszne i to wszystko kosztowało milion złotych, gdzie są inne ważniejsze wydatki dla miasta.
Mieszkańcy pytają wprost: po co metalowe konstrukcje, skoro wystarczy usunąć kawałek betonowej nawierzchni i rośliny zasadzić w ziemi?
- W gęstej zabudowie miasta, to nie takie proste - tłumaczy Piotr Seifert, rzecznik Urzędu Miasta.
- Rozporządzenie ministra infrastruktury z 2019 roku mówi, że odległość pnia drzewa od krawędzi jezdni nie powinna być mniejsza niż 3 metry. To też jest kwestia, która zarządcom dróg wiąże ręce - szczególnie w terenach zurbanizowanych.
W ostatnim czasie debata na temat legnickich donic znów przybrała na sile, bo część roślin nie przetrwała tegorocznych upałów. Urzędnicy zapewniają, że będą nowe nasadzenia i... donice wrócą na ulice. Możliwa jest co najwyżej zmiana ich lokalizacji.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.