Prof. Wojciech Myślecki: Ja bym po prostu takiego koalicjanta zrzucił ze schodów
Gościem Rozmowy Dnia Radia Wrocław był profesor Wojciech Myślecki, ekspert ds. energetyki.
Panie profesorze, nim o energetyce, w jakiej kondycji jest dziś rząd pana premiera Mateusza Morawieckiego i w jakiej kondycji jest sam pan premier Mateusz Morawiecki, bo jest pan blisko premiera?
Należy jasno postawić sprawę, ja nie jestem blisko premiera, tylko jestem blisko Mateusza Morawieckiego, ze względu na bardzo dobre i chyba już takie nie dające się zmienić relacje ze starych dobrych czasów. Natomiast ja z dala się trzymam od polityki tej realnej, więc oczywiście, że się znamy dobrze, ale nie jestem z otoczenia politycznego, tylko najwyżej przyjacielskiego.
Jako przyjaciel ocenia pan, że...?
No jest tak, ja przede wszystkim nadal oceniam wielki wysiłek jaki wkłada premier Morawiecki, żeby działać dla Polski, bo niewątpliwie można różne rzeczy mówić, jak o każdym polityku, ale tutaj ten element pracy, ciężkiej pracy, ofiarnej pracy, to jest jeden z najbardziej pracowitych i jeden z najinteligentniejszych polityków na polskiej scenie. Więc tu bardzo wysoko oceniam jego osobisty wkład, jego osobisty wysiłek. Natomiast takim poważnym zarzutem, który można mu postawić, że wszedł jako wielka nadzieja reformy, modernizacji Polski, unowocześnienia, przebudowy w kierunku XXI wieku, a później tak krok po kroku, właściwie od momentu kiedy został premierem, jego zapał reformatorski został skutecznie zgaszony przez całe jego otoczenie polityczne. I właściwie nie tyle on zmienił sposób funkcjonowania sceny politycznej swojej partii, do której później wstąpił, ile partia zmieniła jego.
Dlaczego?
Bezwładność procesów politycznych, szczególnie w takiej partii o specyficznym ukierunkowaniu, czy ukształtowaniu wokół jednej wybitnej, niesłychanie silnej osobowości, jaką jest pan prezes Kaczyński i ta partia, oczywiście one niesie w sobie i siłę, ale też duże słabości w ogóle sceny politycznej w Polsce, która wydaję mi się, że zostanie przemodelowana w przeciągu najbliższych lat i to dosyć skutecznie. Ta partia z jednej strony ona ma ten nurt gdzieś tam jeszcze głęboko solidarnościowo-opozycyjny, a drugiej strony jest partią można powiedzieć takiej siermiężnej Polski. Partią tej Polski B. Niesie za sobą i siłę przetrwania, ale też wszystkie wady tego, w tym niechęć do jakiś daleko idących modernizacji, które nie są w polu zainteresowania ani elektoratu rządzącej partii, ani struktury partii. Ja się śmieję często, że w sumie dużo działaczy PiS-u, powiedzmy jakby ma ten spryt i szybką orientacje magazyniera, ale też wszystkie wady tego.
To mocna ocena.
No tak. Ja mówię, że trzeba, że politycy to są my, to my jesteśmy. Oni się wywodzą nie z księżyca, tylko ze społeczeństwo. Społeczeństwo o tak ciężkiej historii, jak społeczeństwo Polskie, nie jest ciągle jeszcze społeczeństwem, które ma jakieś elity, jakiś deep state, itd.
Czy część środowiska PiS chce mówiąc wprost wyciąć pana premiera i jego ludzi? Utrudnić te rzeczy, te pomysły, z którymi przyszedł do polityki?
Ja to widzę, obserwuję, tak jak zresztą pewnie i pan redaktor, i większość naszych słuchaczy, jako osoba z zewnątrz i ja się nie przejmuję specjalnie, nie mam czasu za bardzo pasjonowania się grami i zabawami ludu polskiego wokół władzy. Na pewno jest ten ostry konflikt pomiędzy starym aparatem, który uważa prawdopodobnie premiera Morawieckiego za ciała obce. Tak przynajmniej z publicystyki i z tego, co jak widzę. Jeżeli można powiedzieć o pewnej oryginalności rządu kształtowanego przez pana premiera Morawieckiego, to jest to, że mniej więcej duża część rządu niczym innym się nie zajmuje, tylko żeby się nic nie udało premierowi. Takie ja mam niestety niemiłe wrażenie.
Kogo by pan wymienił?
Nie będę się tutaj w nazwiska bawił. Uważam, że cały ten stary aparat, słynny ten cały zakon, czyli ludzie, którzy jeszcze korzenieniem siedzą w Porozumieniu Centrum, on dla nich jest obcy ideowo, duchowo, nawet wyglądem, pod każdym względem. On stara się powiedzmy cokolwiek, żeby to funkcjonowało, tak to wygląda, ale, nie wiem, to jest po prostu jeden z najbardziej kuriozalnych rządów, że premier sobie, a tam połowa rządu tylko w drugą stronę ciągnie. Niewątpliwie droga, którą on przeszedł od wicepremiera do premiera, czyli zmiana pani premier Beaty Szydło na premiera Morawieckiego, no zachodziła sądzę, że w atmosferze dosyć głębokiego konfliktu, który nie został do dzisiaj jeszcze zażegnany i to się ciągnie negatywnie, moim zdaniem. No i jeszcze ten nieszczęsny koalicjant, czyli Solidarna Polska. To jest też kuriozalna koalicja, że ten koalicjant jest w opozycji w stosunku do rządu. Nawet ta opozycja oficjalna, która też oględnie mówiąc też wiele do życzenia pozostawia, co jest też nieszczęściem naszej sceny, słaba właśnie opozycja, która dopiero teraz jakoś próbuje się zebrać do kupy, to ten koalicjant to już jest w ogóle coś niesłychanego. Ja zupełnie nie rozumiem, bo być może jestem normalnym człowiekiem, a nie politykiem, bo ja bym po prostu takiego koalicjanta zrzucił ze schodów. Nie może tak być, że premier sobie, ten to kwestionuje.
Ten, czyli minister Ziobro?
Tak. To jest główna postać, ale nie tylko. To jest grupa stosunkowo młodych polityków, można powiedzieć taka skonsolidowana wokół własnych celów, idąca dosyć bezwzględnie do przodu i ta niewielka grupa ma kompletnie nieproporcjonalnie duży wpływ na polską politykę, najczęściej destrukcyjny.
Spodziewa się pan trzeciej kadencji Zjednoczonej Prawicy?
Trudno powiedzieć. To co my mówimy, to są wszystko rzeczy oczywiście takie można powiedzieć drugorzędne. One mogą być ciekawe na potrzeby bieżącej rozmowy, czy przy kawie, natomiast ten rząd jednak rządzi Polską bardzo trudnym okresie. W okresie, kiedy naprzód pierwsza taka wielka pandemia, słynna, którą oczywiście też rozgrywano na różne możliwe i niemożliwe sposoby, ale tym niemniej musieliśmy się zderzyć z lockdownami, przerwami w pracy, przerwami w procesie edukacyjnym, co moim zdaniem długo się będzie jeszcze czkawką odbijać. No a w tej chwili weszliśmy w ostrą fazę, z elementami jeszcze militarnymi, przebudowy równowagi układu światowego, bo w tkwimy od dawna, bo w tej chwili jest faza, taka erupcja tego gwałtowna, przyspieszenie, a my jesteśmy w środku, bo akurat w tej chwili Stany Zjednoczone podjęły decyzję, że muszą, nim dojdzie do prawdziwego, czy długotrwałego konfliktu, czy rywalizacji na Pacyfiku, to trzeba uporządkować na kontynencie. A ponieważ Unia Europejska, przy całym szacunku dla niej i jej zaletach, jednocześnie jest też kuriozum porównywalnym z naszym rządem. Właściwie nie bardzo wiadomo, co się dzieje. Zawaliła się cała polityka takiego cichego, gospodarczego imperializmu niemieckiego. Niemcy nie potrafią się w tej chwili znaleźć, bardzo wyraźnie to widać. Zresztą przyczyny są dosyć oczywiste. Teraz ten rząd ciągle się zmaga z bardzo poważnymi problemami i musi w tym tkwić, no a równocześnie, powiedziałem no, koalicjant w swoją stronę ciągnie, powoła tamtego rządu się zajmuje podgryzaniem, czy tam osłabianiem premiera, no i tylko można powiedzieć o premierze, że to człowiek z żelaza, że on to wszystko wytrzymuje.
Dlaczego od kilku dni, tygodni mamy takie zamieszanie z węglem? I czy faktycznie jest się czego obawiać? Że go zabraknie?
Ale czego miałoby zabraknąć?
Węgla.
To jest też następne zjawisko, można powiedzieć ze sceny metafizycznej.
Ale ludzie w tej chwili rozmawiają albo o węglu, albo o cukrze.
Cukrem to nawet nie wiem, bo nie używam, ale cukier to jest, pan pewnie tego nie pamięta, ale za dzieciństwa to tam co jakiś czas wojna miała być, wtedy wykupywano sól i cukier i później jeszcze z powrotem odnoszono, bo jakieś tam magazyny soli i cukru robiono w domu. Ja sądzę, że to jest jakieś słabe echo dawnych takich, że się wykupuje, o soli nie słyszałem o problemach, ale dawniej się sól i cukier wykupywało, chyba mąkę też. No ale to wtedy ludzie pamiętali jeszcze 39. rok, okres wojny. A teraz dlaczego wykupują cukier? Nie wiem. Na pewno nie jest to problem ilości cukru w dyspozycji systemu handlowego. Natomiast węgiel. Węgiel to jest naprawdę, to by można było albo nic nie powiedzieć, albo opowiadać bardzo długo. Po prostu w Polsce rozjechał się system strategicznego planowania, gdyż mimo, tu muszę powiedzieć, że ja od wielu lat forsuję dyskusję wokół doktryny energetycznej Polski. Sam, żeby nie być takim, który radzi wszystkim dookoła, a sam nie bardzo wie o co chodzi, to sam opracowałem bardzo krótką taką, nie wiem, 8-zdaniową doktrynę, gdzie między innymi był punkt mówiący, pomijam, że zaczynam od tego, że jednak politykę robimy w ramach polityki Unii Europejskiej, nawet jeżeli będziemy wagonem z czerwoną latarnią na końcu, ale jednak nie wychodzimy poza ramki, to było, żebyśmy określili ile procent paliwa pierwotnego musi być pod bezwzględną polityczną kontrolą naszego państwa, ze względu na fundamentalne bezpieczeństwo. Nie wiem, 80, 90 procent. Gdybyśmy takie przyjęli założenie, to cały czas byśmy dzielili paliwa na te, które kontrolujemy w sposób, jeżeli na tym świecie coś pewnego jest, ale w sposób powiedzmy z ryzykiem dopuszczalnym w polityce i te które są niebezpieczne. Ja np. założyłem z góry, że gaz w Polsce, ten ze strony rosyjskiej, jest paliwem niebezpiecznym, którego nie możemy w tę pulę bezpiecznego paliwa. Między innymi dlatego może jestem zwolennikiem energetyki tej nowoczesnej, XXI wieku, ale tym niemniej stałem na czele wielkiego programu rewitalizacji polskich klasy 200 MW+, celem przygotowania ich do tego, żeby zastąpiły w razie czego regulacyjne bloki gazowe. Spodziewałem się, że Ruscy muszą nam wykręcić jakiś numer z gazem.
To kto zaspał, panie profesorze?
To jest systemowe. To nie jest tak, że któreś osoby palcem można pokazać, że to zrobiono. Rozjechał się system prowadzenia strategii rozwojowej, czy zwijania węgla, w stosunku do strategii wytwarzania energii elektrycznej. Też takim radykalnym przykładem jest to, że w Tauronie, który ma swoje kopalnie, zabrakło węgla dla wielu bloków, w tym dla tego bloku nowoczesnego, najnowocześniejsze i ostatniego wybudowanego, sądzę, że może w Europie nie, ale na pewno w Polsce. Jaworzno III, to jest blok to jest ponad 900 MW, bardzo nowoczesny, o wysokiej bardzo sprawności i bardzo potrzebny w tej chwili i tam do niego też zabrakło węgla, bo się rozjechało planowanie wydobycia węgla w stosunku do planowania wytwarzania. I znowu tutaj głównym powodem są stałe zmiany ludzi, którzy zajmują się tymi sprawami.
Czyli polityka?
Tak. Bardzo wysoki poziom upolitycznienia kadr. Równocześnie politycy, którzy odpowiadają, przecież proszę zobaczyć jaki jest kontenans osób, które odpowiadają niby za sprawy węglowe. Na naszych oczach, od czasu kiedy ten słynny MAP, czyli to Ministerstwo Aktywów Państwowych, powstało, to tam jest wiceminister, który jest jakby od węgla. To tam chyba już jest szósty w tej chwili. Więc to jest po prostu niedopuszczalne, bo węgiel jest bardzo skomplikowany, tam nie można na pstryknięcia palca więcej lub mniej wydobyć. To jest proces bardzo trudny i rozjechało się jakby zarządzanie problem, od zarządzania problem z użyciem węgla, głównie w elektrowniach wielkich.
Nie napawa optymizmem. Na koniec pytanie o elektrownię w Ostrołęce, która nie powstała. Ja pamiętam taką naszą rozmową sprzed ponad już 2 lat, kiedy pan mówił o tym, że tak będzie, natomiast kto w pana ocenie powinien za to odpowiedzieć? Czy ma pan wiarę, że ktoś za to odpowie?
No proszę państwa, ja nie jestem od ferowania wyroków. Z punktu widzenia pragmatyki, to odpowiadają ci ludzie, którzy podejmowali decyzje. A więc niewątpliwe decyzję o rozpoczęciu budowy tak wielkiego bloku, to jest decyzja również szczebla politycznego, a więc odpowiada również wtedy również ówczesny minister energii, tak, pan minister Tchórzewski, na pewno odpowiada, tym bardziej, że on jest posłem z tamtego okręgu. Za polityczną część tej decyzji odpowiadają ci ludzie, którzy kierując wielkiego spółkami typu Enea, czy Energa, włożyli pieniądze w budowę tego bloku, który był z góry wiadomo, że absolutnie nie dopinał się finansowo, bo on absolutnie był nieopłacalny. Było kilka raportów z różnej strony, różnej wartości, ale wszystkie było co do jednego zgodne, że ten blok się nie spina finansowo i właściwie to była bardziej polityczna. Na to nałożyła się niechlujna i powiedziałbym korupcjogenny sposób prowadzenia tej inwestycji, ale to już zostało ocenione, bowiem ileś tam osób zostało aresztowanych. W Polsce ciągle, jeżeli jest decyzja polityczna, to chyba jest jednak ciągle tam umowa, że nie robimy sobie przykrości, że w zasadzie, jeżeli to była decyzja polityczna, zmienia się rząd. Jeżeli zostanie po następnych wyborach utrzymana ta umowa, nie robimy się przykrości, to po prostu nikt nie zostanie na poziomie politycznym, nikt nie odpowie za to, że zostały te pieniądze stracone.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.