Kilijanek do radnych o przeobrażaniu miasta spotkań w miasto hejtu i bana
Drogie Koleżanki, Drodzy Koledzy,
piszę do Was ten list, ponieważ dostrzegam postępującą degradację kultury debaty publicznej. Mija kolejny rok naszej kadencji i trudno nie odnieść wrażenia, że za sprawą nowych porządków, Wrocław- miasto spotkań, staje się miastem hejtu i bana.
Na pewno Wy także dostrzegacie nasilające się skargi mieszkańców na aroganckie, a momentami po prostu chamskie zachowanie władz Wrocławia. Niestety sam jestem przykładem osoby, która regularnie doświadcza brutalnych ataków, a nawet niszczenia mienia. Mam nadzieję, że po tym, krótkim liście zostaną wyciągnięte wnioski, a miejskie pryncypały przestaną nagradzać hejt niszczący piękny dorobek Wrocławia.
Pierwsze sygnały demoralizacji miały miejsce jeszcze w trakcie toczącej się kampanii wyborczej. Na samym początku samorządowego wyścigu, jeden z radnych poprzedniej kadencji zwołał konferencję prasową, na której sprzeciwił się (jak to ujął) „Kilijankizacji Wrocławia”. Jego popisy zostały nagrodzone. Dziś pracuje w jednej ze spółek miejskich. Dalej było tylko gorzej.
Trzy dni po tym jak zażądałem debaty i głosowania w sprawie wykupu udziałów Śląska Wrocław od Konsorcjum, wybito mi szyby w samochodzie.
Po komentarzu dla lokalnych mediów o stanie zadłużenia miasta, Jacek Sutryk postanowił osobiście zastosować wobec mnie technikę hejtu, a niedługo po nieszczęsnym streamie wysłano do mnie ponad trzysta wiadomości z żądaniem opuszczenia Wrocławia. Nie muszę Wam tłumaczyć, że nie były to elokwentne wypowiedzi, a już na pewno nie możemy mówić o zachowaniu kultury. Pojawiły się też (zignorowane przeze mnie) groźby.
Kiedy zabiegałem o informację w sprawie dalszego losu stadionu przy ul. Oporowskiej, grupa ludzi wywiesiła atakujący mnie transparent na kładce biegnącej nad ul. Legnicką. Jeden z dziennikarzy pomógł mi ustalić autorów, dzięki czemu mogliśmy wyjaśnić sobie nieporozumienie. Nie bez znaczenia jest, że o zdarzeniu poinformował mnie członek rady nadzorczej Śląska Wrocław, a zrobił to przed szóstą rano, czyli niedługo po nielegalnym wywieszeniu transparentu. Co ciekawe, osoby postronne nie mogły wiedzieć o interwencji, bo nie publikowałem jej w sieci, nie informowałem mediów, a prezydent Sutryk nie zdążył jeszcze na interpelację odpowiedzieć. Nie była opublikowana w BIP.
Gdy na prośbę mieszkańca zapytałem o siłownię MPK, zainspirowano w internecie serię memów z prymitywnie przerobionymi zdjęciami, wyciągniętymi z mojego prywatnego profilu FB. Osoby odpowiedzialne za ten atak mają nie tylko stanowiska w urzędzie miasta, spółkach miejskich, ale też miejsca w radach nadzorczych.
Wczoraj miał miejsce kolejny atak. Nie powtórzę obraźliwych treści, ale przytoczę wymyślone, kolejne po „Kilijankizacji Wrocławia” hasło- #KLINjanek. Wszystko dlatego, że zdecydowałem się wesprzeć mieszkańców w pomyśle na zagospodarowanie Zielonego Klina Południa Wrocławia. Na stowarzyszenie odpowiedzialne za ten atak wpływały skargi do Prezydenta jeszcze w 2020 roku, kiedy to wskazywano na stosowanie hejtu w internecie. Nic się z tym jednak nie stało, a na uwagę zasługuje fakt, że formalnie członkiem zarządu tej organizacji jest jeden z radnych prezydenta. Choć dziś wspomniany radny do współpracy z hejterem się nie przyznaje, związków z władzami miasta wymazać się nie da.
Przed objęciem władzy przez Jacka Sutryka, takie historie we Wrocławiu nie tylko nie miały miejsca, ale też nie miały prawa się wydarzyć. Hejt i podobne socjologiczne sztuczki prowokujące agresję, przypominają standardy niemieckiej propagandy z lat 30- tych. Opisałem mechanizm na swoim przykładzie, ale wszyscy wiemy, że ta brutalna machina dotyka również mieszkańców Wrocławia, wystawianych na hejt, a później banowanych przez Prezydenta Wrocławia na jego profilach. Po znieważeniu, odbiera im się głos.
Mam nadzieję, że po przeczytaniu tego listu będziecie zwracać większą uwagę na hejt stosowany wobec mieszkańców Wrocławia. Liczę też, że debata o skali zjawiska przeniesie się do gabinetów urzędu miasta, bo nie możemy pozwalać na stosowanie agresji werbalnej przez urzędników i pracowników spółek miejskich. Dzisiaj, niestety taki, agresywny model staje się standardem.
Z poważaniem
Andrzej Kilijanek
Radny Rady Miejskiej Wrocławia
P.S. Inicjatywa zagospodarowania Zielonego Klina Południa Wrocławia to oddolna, społeczna koncepcja, która mam nadzieję spotka się także z Waszą aprobatą, bo jest to przykład pożądanej aktywności lokalnej społeczności. Ci ludzie zasługują na szacunek i pomoc.
Nie na hejt i przemoc.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.