Waldemar Kraska: 2999 nowych zakażeń koronawirusem
Panie ministrze, na początek pytanie o świeże dane. Ile osób choruje na koronawirusa w tej chwili w Polsce?
No tak. Rzeczywiście codziennie widzimy, że tych zachorowań porównując tydzień do tygodnia mamy coraz więcej. Dzisiaj to jest 2999, czyli praktycznie 3 tysiące nowych zakażeń. Jeżeli to porównany tydzień do tygodnia to jest wzrost o 63%, czyli widzimy, że ta krzywa wzrostowa w dalszym ciągu się utrzymuje. Także odsetek pozytywnych testów, które wykonujemy to jest 31%, czyli 1/3 badanych osób, podejrzanych, ma test dodatni. No to są wyniki, których się spodziewaliśmy. To dane, które pokazują to, co się działo kilka tygodni temu w Europie Zachodniej. W tej chwili widzimy także, że współczynnik reprodukcji wirusa to jest na poziomie 1,43. On co prawda zaczyna nam spadać i to jest ta dobra wiadomość, ale zobaczymy jaka będzie sytuacja za kilka dni. Także ostatnie dane ze szpitali pokazują, że tych osób hospitalizowanych też mamy w ciągu ostatniego tygodnia więcej, niż to było kilka dni temu, to jest 1157, czyli także wzrosło. Dobrą wiadomością jest to, że te osoby, które trafiają do naszych szpitali. No mają zdecydowanie mniej tych ciężkich objawów, niż to był w poprzedniej fali. Procent zajęcia miąższu płucnego jest także mniejszy, więc to jest ta dobra wiadomość. No ale na pewno myślę, że powinniśmy w tym okresie wakacyjnym pamiętać i o szczepieniach, i o tych podstawowych zasadach DDM-u, czyli maseczka, dystans i dezynfekcja. To oczywiście jest bardzo prozaiczna czynność, którą możemy wykonać, ale my ją zalecamy, szczególnie osobom starszym.
Czyli jeszcze raz, doprecyzujmy, 2999 nowych zakażeń?
Tak.
Macie symulacje w tej chwili, kiedy możemy się spodziewać szczytu tej fali?
Tutaj, jeżeli opieramy się na pracowniach i na pracowni także z Wrocławia, która przygotowuje nam te dane, te szacunki są bardzo ostrożne, ponieważ troszkę jest inna sytuacja w naszym kraju, inna na zachodzie i nie można tych dwóch fali porównywać. No wydaję się, że to nie będzie aż taki duży szczyt, mówimy tu o okresie letnim. Inna sytuacja może być na jesieni. Tutaj także są rozbieżności, kiedy to może nastąpić. To będzie wrzesień, czy październik.
O jakich wartościach możemy mówić?
Ja mówię głównie o osobach, które będą hospitalizowane. To jest mniej więcej od 5 do 8 tysięcy osób, które trafią do naszych szpitali. Takie są prognozy pracowni, z których korzystamy. Czy tak będzie? Trudno w tej chwili powiedzieć, ponieważ już poprzednie fale nauczyły nas, że jednak prognozy nie zawsze się pokrywają z rzeczywistością.
Zmieniamy temat. Trwa dyskusja na temat zwolnień z zajęć wychowania fizycznego. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek powiedział, że zgadza się z pomysłem ministra sportu Kamila Bortniczuka, by zwolnienie z zajęć WF-u mogli wystawiać lekarze specjaliści, a nie jak jest teraz lekarze rodzinni. To jak będzie panie ministrze? Jest już jakaś decyzja w tej sprawie? Jesteście po rozmowach?
Jeszcze nie. Ja, jako lekarz, troszeczkę do tego podchodzę z większą ostrożnością, bo lekarz rodzinny także jest specjalistą, więc ja zawsze uważam, że każdy lekarz, który wystawia takie zwolnienie z zajęć wychowania fizycznego, no ponosi za to odpowiedzialność, wie z czym to się wiąże. Jeżeli to jest wystawiane tylko na życzenie rodziców, no to jest błąd w sztuce po prostu i tak nie wolno robić, ponieważ wyrządzamy dużą krzywdę temu dziecku, które jest zwolnione z zajęć wychowania fizycznego. Ja troszeczkę jestem zdziwiony tą decyzją, aczkolwiek myślę, że trzeba to jeszcze w naszym gronie międzyresortowym przegadać, porozmawiać. Na pewno wiemy, że jest problem, że wiele dzieci, które pewnie czysto z takich przyczyn psychologicznych, ponieważ może są troszeczkę otyłe, wstydzą się rozebrać na WF-ie. Rodzice, aby uniknąć tej traumy dla dziecka, wymuszają to zwolnienie z zajęć od lekarza. No ale to jest błędne koło. Niechodzenie na zajęcia wychowania fizycznego powoduje, że to dziecko w dalszym ciągu będzie przybierało na wadze, więc no tutaj musimy znaleźć złoty środek, który spowoduje to, że rzeczywiście dziecko, które nie może ćwiczyć, no musi być rzeczywiście chore. Ja kiedyś na Komisji Zdrowia, bo taki temat też był, zasięgałem opinii specjalistów i naprawdę jest bardzo mało przeciwskazań, aby dziecko nie uczestniczyło w zajęciach wychowania fizycznego, szczególnie że w tej chwili możemy te zajęcia tak dostosować do każdego dziecka, że każde dziecko dla siebie coś znajdzie takiego, co będzie mu odpowiadało, w czym będzie się czuł dobrze, nie będzie tym ostatnim w szeregu. Więc myślę, że to wszystko tylko zależy oczywiście od nauczycieli, którzy prowadzą zajęcia wychowania fizycznego.
Ale gdy rozmawiamy o samym kierunku i o tym wątku związanym z lekarzami. Czy to z pana perspektywy ma znaczenie, czy to jest lekarz rodzinny, czy to koniecznie musi być specjalista?
Myślę, że każdy lekarz, który wydaje zaświadczenie zwalniające z wychowania fizycznego, jeszcze raz powtórzę, ponosi za to odpowiedzialność. To nie ma znaczenia, czy to jest lekarz specjalista, czy lekarz rodzinny. Ja myślę, że jeżeli lekarz rodzinny ma wątpliwości, czy takie dziecko zwolnić z tych zajęć, czy też nie, to na pewno powinien zasięgnąć właśnie wtedy opinii lekarza specjalisty. Na szczęście to są lekarze zajmujący się chorobami serca, bo to może w jakiś sposób wykluczać dziecko z aktywności fizycznej. Ale jeszcze raz powtarzam, no bardzo jest niewiele schorzeń, które dyskwalifikują z zajęć wychowania fizycznego.
Wiele miesięcy temu pojawiły się zapowiedzi podwyżek dla lekarzy. Mówił o tym miesiąc temu na antenie Radia Wrocław prezes NFZ Filip Nowak. Jak wygląda w praktyce realizacja tych podwyżek, jakie to kwoty?
Znaczy to nie są tylko podwyżki dla lekarzy. To oczywiście głównie dotyczy pielęgniarek, ratowników, personelu pomocniczego. Tak są głównie te podwyżki skierowane. Jeżeli popatrzymy na panie pielęgniarki i panów pielęgniarzy, tak, mężczyźni też pracują w tym zawodzie, to jest średnio około 35-40% podwyżka. To jest dość duża podwyżka. Te podwyżki zostały przekazane dyrektorom szpitali w postaci wzrostu wycen procedur i to już teraz jest w gestii dyrektora, żeby te pieniądze sprawiedliwie rozdzielał między poszczególne grupy zawodowe, bo wiemy, że każda grupa zawodowa ma swoją specyfikę, ma swój charakter pracy, ale ja jestem lekarzem, więc uważam, że każda grupa jest bardzo ważna. To nie jest tak, że najważniejszy jest lekarz, a pielęgniarka, czy ratownik już mniej, ponieważ to jest najczęściej praca zespołowa, praca, która wymaga pomocy różnych specjalistów, różnych osób, więc myślę, że tutaj dyrektorzy staną na wysokości zadania i te pieniądze trafią do wszystkich grup proporcjonalnie i sprawiedliwie.
Jak bumerang wraca temat reformy szpitali. Czy w tej chwili, jako ministerstwo, prowadzicie jakiekolwiek prace w tym zakresie. Czy w ogóle i kiedy do tej reformy może dojść? Jakie najważniejsze założenia i spodziewane efekty?
Tak. Rzeczywiście te rozmowy dość są burzliwie i z różnymi środowiskami prowadzimy te rozmowy. Także ostatnio było spotkanie z parlamentarzystami, którzy także wyrażali swoje opinie na temat tej ustawy. Na pewno jest wiele głosów krytycznych. Na pewno zastanawiamy się w jaki sposób ta ustawa powinna wejść, ponieważ celem każdej ustawy jest wprowadzenie czegoś pozytywnego, czegoś dobrego. Tu szczególnie kładziemy nacisk na te szpitale, które w tej sytuacji troszkę sobie nie radzą. Mówię troszkę z takim cudzysłowem, ponieważ wiele szpitali jest, szpitali także powiatowych, które w tej sytuacji finansowej wychodzą na zero, nawet z zyskiem, a są ośrodki, które no niestety finansowo sobie nie radzą. Ta reforma, ta ustawa właśnie wychodziła naprzeciw tym ośrodkom, żeby im pomóc. To nie jest żadna reforma, która będzie likwidowała szpitale, która będzie zabierała zarządzanie tymi szpitalami. To tak jest niestety przestawiane. To nie jest sens tej ustawy. Ale myślę, że jeszcze przed nami jest sporo pracy, by ten ostateczny kształt się pojawił.
A uda się tę reformę przeprowadzić w tej kadencji?
Trudno mi powiedzieć. Mam nadzieję, że tak, ponieważ no to jest ustawa, która jest procedowana już od dość dawna. Aczkolwiek, no jeszcze widzimy, że ten ostateczny kształt może być inny, niż ostatnio prezentowany.
Posłuchaj całej rozmowy:
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.