Głód, tlen, wojna - nowe horyzonty kina
- Festiwale filmowe to strata czasu - prawił Peter Greenaway, jedna z największych gwiazd tegorocznych Nowych Horyzontów. Jednak jeśli dżentelmen-gawędziarz przekonał kogokolwiek, że kino umiera, to jedyną szansą na reanimację są właśnie festiwale, takie jak wrocławskie Nowe Horyzonty.
Guy Maddin cieszył się jak dziecko, zwiedzając kabiny, w których wyświetlano jego flm "Tchórze przyklękają", Tsai Ming-Liang zachęcał by we wnętrzu jego "Erotic Space" nie tylko oglądać, ale i wypoczywać, rejestrować wrażenia wszystkimi zmysłami. Piotr Dumała wyświetlał swoją najnowszą animację na ścianie w przejściu między Heliosem a synagogą. Cieszyła się sporym zainteresowaniem, idealnie pasowała do ogromnego muru, który teraz będzie kojarzył się wrocławianom z pustym, zgaszonym ekranem.
- Kino staje się dziełem sztuki - mówił Tsai Ming-Liang, nawiązując do premiery swojego filmu "Twarz", zamówionego przez Luwr do nowej kolekcji. Dla takiego kina trzeba jednak czasu i miejsca. Czasem w galerii, kiedy indziej w muzeum, coraz częściej w Operze, gdzie już nie tylko muzycy, ale i artyści efektów dźwiękowych pozwolili festiwalowiczom odbierać na nowo doskonale znane filmy. Takie działanie nie odbiera niczego sali kinowej.
"Wojna polsko-ruska" - reż. Xawery Żuławski, prod. Jacek Samojłowicz, Polska 2009
Ona nie jest, jak chce Greenaway, "najgorszym miejscem do oglądania filmu". Pozostaje najlepszym - w żadnych innych warunkach nie można docenić precyzyjnej konstrukcji "Białej wstążki" Michaela Haneke i podwójności melodramatu "Przerwane objęcia" Pedro Almodovara. Te pozakonkursowe hity należały do najlepszych filmów festiwalu.
"Biała wstążka" każe nam przyglądać się autorytarnej szkole wychowania. Zbrodnie są konkretne i widać ich skutki, sprawcy pozostają jednak nieuchwytni, odpowiedzialność się rozpływa. Wszystko dla ratowania społeczności. Prawdziwe skutki wykraczają poza to, co pokazano w filmie, poza suchą opowieść narratora. Nienaganny w formie, genialnie skonstruowany fabularnie - film "Biała wstążka" to canneńska Złota Palma, która na długo pozostanie wydarzeniem. Podobnie jak "Przerwane objęcia" na stałe wpiszą się w 'okres dojrzały' twórczości Almodovara.
Reżyser na nowo montuje swoje "Kobiety na skraju załamania nerwowego", zestawia miłość kobiety do mężczyzny z własną miłością do kina. Film staje się najintymniejszą sprawą, najbardziej osobistą formą wyrazu. Muza Penelope Cruz sztucznie przybiera pozy wielkich ikon kina, ale emocje, które zatrzymamy pod powiekami po seansie pozostaną prawdziwe. Gra konwencją i lustrzana zabawa pozwala zaś, po premierze "Przerwanych objęć" powołać do życia nowy gatunek - gazpacho noir.
"Galerianki" - reż. Katarzyna Rosłaniec, prod. Włodzimierz Niderhaus, Polska 2009
Tegoroczna, dziewiąta edycja okazała się dobrym punktem obserwacyjnym dla polskiego kina. Rodzime produkcje, nawet te znane już z kin, cieszyły się ogromną popularnością. Pokazywane przed rokiem "Cztery noce z Anną" - pełna sala. Inne świetne filmy, też miesiące po premierach, mogły liczyć na to samo. "33 sceny z życia" i "Rysa" zostały równie mocno skrzywdzone w Gdyni promowaniem pod publiczkę "Małej Moskwy", we Wrocławiu odnalazły swoje miejsce.
Jury zdecydowało, że nagrodzi "Wojnę polsko-ruską" i trudno sobie wyobrazić lepszy werdykt. Pod uwagę brano oczywiście wyżej wspomniane filmy oraz "Las" Piotra Dumały. Zdecydowano się na "Wojnę", by Nowe Horyzonty nie zostały wytyczone przez film sprzed roku, by wskazać ciekawe poszukiwanie formy w kinie. Możliwe, że wrocławski festiwal jest jedynym, na którym "Wojna" może otrzymać główną nagrodę. Xawery Żuławski nazywa takie decyzje jurorów odważnymi, bo dostrzega, że na festiwalach stawia się głównie na kino prospołeczne, dotykające konkretnego, istotnego problemu.
Iwan Wyrypajew upierał się przed, a nawet po premierze, że jego film w Polsce pozostanie niezrozumiały, bo widz czytający napisy nie nadąży za obrazem, za natłokiem słów. Być może nagroda publiczności sprawi, że reżyser zmieni zdanie i film nie dotrze do polskich kin z zapowiadanym dubbingiem.
"Las" - reż. Piotr Dumała / Polska 2009 / 76’
Szkoda, że za debiut nie nagrodzono w tym roku "Lasu" Piotra Dumały. Wybitny twórca animacji, który na festiwalu nie tylko działał w przestrzeni miejskiej, ale miał też swoją retrospektywę, zadebiutował w fabule dziełem osobnym, uniwersalnym, traktującym jednocześnie o sprawach podstawowych i otwartym w swej symbolice na mnogość interpretacji. Jury wolało "Galerianki", być może za prospołeczność, o której mówił Xawery Żuławski. Tyle, że dla reżyserki Katarzyny Rosłaniec fenomen tytułowych młodocianych prostytutek jest jedynie tłem, na którym buduje opowieść dość konwencjonalną- zarówno w formie, jak i treści.
Mówi Katarzyna Rosłaniec:
Do wieloekranowej projekcji Figgis na żywo miksował muzykę i dźwięk. Publiczność była zachwycona. Nie brakowało również wzruszeń podczas wizyty Agnes Vardy. Pierwsza w Polsce wizyta autorki związanej z francuską Nową Falą to premiera autobiograficznych "Plaż Agnes" i obietnica złożona przez artystkę. Być może powróci za rok. Wyjdzie z kina w przestrzeń- pokaże instalację.
W "Plażach Agnes" chowa się w brzuchu wieloryba. Spytałem czy ten dom ma być schronem, jak wydma, czy miejscem do obserwowania, jak latarnia morska. - Jednym i drugim, jest jak schron, ale przezroczysty, pozwala by przenikało światło, byśmy mogli widzieć innych. Przenikanie jest elementem zasadniczym kina. Film to niuans związany z przenikaniem światła - odpowiedziała Agnes Varda. Czy przez jej otwarte drzwi przejdziemy dalej w stronę multiplikacji, o których mowa w "Imitacjach życia".
Na Nowych Horyzontach przenikają się także światy. Jubileuszowa edycja za rok to odkrywanie tureckiego kina i tureckiej kultury spotkanie filmów Hasa i braci Quaye, a także monumentalna prezentacja mistrza Nowej Fali - Godarda.
Dziesiąty festiwal Era Nowe Horyzonty od 22 lipca do 1 sierpnia. Wcześniej, w pierwszych dniach maja, Roman Gutek zaprasza do Gdyni. Tam wystartuje ze swoim nowym projektem.
Radio Wrocław nie odpowiada za treść komentarzy.